Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 10 grudnia w sprawie dopuszczalności uboju rytualnego (K 52/13) testuje granice państwa prawa. Rzecz nie tylko w ochronie zwierząt przed cierpieniem, lecz także ludzi przed nierównością. Uznanie swobody religijnej jednych nie musi odbywać się kosztem innych, jak to sugerują głosy obrońców wolności kultu religijnego.

Waldemar Hoff profesor Akademii Leona Koźmińskiego / Media / mat prasowe
Można uszanować tę wolność bez naruszania zasady równości wobec prawa, która jest zasadą konstytucyjną, lecz, co ważniejsze, jest fundamentem europejskiej kultury prawnej od czasu rewolucji francuskiej. Przyznawanie praw tylko niektórym prowadzi, krok po kroku, do podważenia równości wobec prawa, do jego feudalizacji oraz otwarcia drzwi dla innych specjalnych praktyk w przyszłości.
Wyjątek od reguły
Wprawdzie przedmiotem wyroku jest wolność kultu religijnego przeciwstawiona ochronie zwierząt, to jednak jego konsekwencją jest podział społeczeństwa na większość, która musi podporządkować się humanitarnym zasadom uboju, oraz mniejszość z tego obowiązku zwolnioną. Sposób uboju, o którym mówi wyrok, jest szczególny, a zatem stanowi wyjątek od reguły. Implikuje to rozumowanie mniejszościowe zarówno w odniesieniu do społecznej grupy, której dotyczy, jak i skali uboju.
Argumentacja mniejszościowa w UE, w której mamy swobodę przemieszczania i osiedlania się obywateli, jest dziś archaiczna. Ci sami ludzie, którzy oburzają się na Brytyjczyków za zamykanie granic dla obcych, jednocześnie, w dyskusji o wolności religijnej, postrzegają Europę w jej narodowych przegródkach. Za sprawą prawa unijnego oraz międzynarodowego nie ma już czegoś takiego, jak ubój lokalny.
Nawet w wymiarze krajowym trudno uznać ubój rytualny za zjawisko marginalne. TK orzekł na wniosek Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, jednak faktyczny skutek wyroku rozciąga się na praktyki także innych grup wyznaniowych. W Polsce z dnia na dzień przybywa cudzoziemców, a wraz z nimi sklepów i restauracji prowadzonych przez muzułmanów. Nawet jeśli przez kilka lat pozostaną matematyczną mniejszością, to z punktu widzenia ich potrzeb rytualnych ubój już teraz musi być prowadzony na skalę przemysłową, by sprostać zapotrzebowaniu. Z tego punktu widzenia żadna forma uboju nie jest już szczególna.
Argumentacja, że ubój będzie ograniczony do wąskiej grupy wyznawców, jest mało przekonująca w państwie, które jak dotąd nie potrafiło skutecznie nadzorować handlu. Jeśli ubój będzie rzeczywiście tylko lokalny, to o co walczyli hodowcy i producenci? Ich protest dowodzi, że argumentu lokalności uboju nie należy traktować na serio. Wychodząc na drogi w obronie uboju rytualnego, polscy hodowcy dali dowód nie tylko europeizacji rynku, ale i jego globalizacji, ponieważ znaczna część eksportu była skierowana do miejsc tak odległych, jak Izrael.
Przywołany w wyroku art. 9 konwencji o prawach człowieka nie przewiduje bezwarunkowej wolności praktyk religijnych. Można je poddawać ograniczeniom koniecznym w demokratycznym społeczeństwie. Jeśli równość nie jest koniecznym warunkiem demokratycznego państwa prawnego, to co nim jest?
Niezależnie od tego, pod jakim szyldem wprowadza się dyskryminacyjne przyzwolenie uboju tylko dla niektórych, społeczeństwo zostaje zawrócone do etapu prawa feudalnego, w którym szlachta, Żydzi, chłopi i mieszczanie mieli swoje prawa. Czy to ma być demokratyczne społeczeństwo, o którym mówi konstytucja?
Broń obosieczna
Prawa człowieka to broń obosieczna. Konwencja nakazuje stworzenie możliwości korzystania z praw niezależnie od wyznania. Dotyczyć to może zarówno muzułmanów, żydów, jak i chrześcijan. Ta większość, która miałaby dokonywać poświęceń dla dogodzenia mniejszości, nie jest bezkształtną masą pozbawioną godności i uczuć wyższych, czego trybunał nie zauważył. Swoją drogą jest interesujące, czy także i w tym roku będzie straszona dwoma latami więzienia za zabicie wigilijnego karpia?
Jest oczywiste, że wartości leżące u podstaw praw konstytucyjnych i praw człowieka mogą wchodzić ze sobą w konflikt. Na przykład zapewnienie bezpieczeństwa publicznego wymaga poświęcenia części prawa do prywatności przez przyzwolenie na inwigilację. Trzeba zatem wybrać, która z wartości jest dla nas ważniejsza. Ten paradygmat opiera się na ważeniu wartości zarówno przez prawodawcę, jak i przez sądy. Waży się jednak przynajmniej dwie wartości, a nie coś z niczym. W argumentacji na rzecz uboju rytualnego jedna z szal była pusta. To typowy już dziś objaw lekceważenia opinii większości, nie aż tak milczącej, jakby sobie tego życzyły środowiska opiniotwórcze.
Dopuszczenie wyjątku opartego na religii będzie miało nieobliczalne konsekwencje dla europejskiej kultury prawnej, już widoczne w krajach zachodnich. Tylko w ostatnich miesiącach prasa amerykańska doniosła o agresji przeciw osobom spożywającym wieprzowinę w restauracjach, wycofaniu przez KFC chusteczek higienicznych nasączonych alkoholem, ograniczeniach wolności akademickiej i innych gwałtach na kulturze wywodzącej się z kultury równości. Pod presją mniejszości inna wielka sieć fast foodów wycofała z menu bekon, tak jakby istniał przymus zamawiania bekonu. Ubój religijny zapewne nie będzie ostatnim wyjątkiem od reguły. Ukamienowanie też może być częścią religijnego kodu etycznego, podobnie jak posiadanie czterech żon.
Istnieją dwie drogi uniknięcia feudalizacji prawa i zachowania równości: albo całkowity zakaz uboju dla wszystkich, albo, również dla wszystkich, przyzwolenie uboju metodami właściwymi ubojowi rytualnemu. To ostatnie z pewnością nie spodoba się obrońcom praw zwierząt i jeszcze mniej samym zwierzętom. Szlachetne intencje realizowane kosztem innych, w tym przypadku praw większości, doprowadziły współczesne prawo do takiego stanu, że – przez mnożenie wyjątków od zasad ogólnych – nikt nie potrafi powiedzieć, co jest treścią prawa. To, samo w sobie, niszczy państwo prawa i demokrację. Niech hodowcy i przetwórcy dostaną prawo uboju rytualnego i niech się bogacą, zaś mniejszości niech praktykują swój kult, lecz nie za cenę cofania cywilizacji europejskiej do wieków średnich.
Jeśli równość nie jest koniecznym warunkiem demokratycznego państwa prawnego, to co nim jest?