Decyzja administracyjna podlega upublicznieniu, chyba że narusza to prywatność jej adresata. Ona ma pierwszeństwo przed zasadą przejrzystości życia publicznego - mówi w wywiadzie dl DGP Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych.
Generalny inspektor ochrony danych osobowych interweniował niedawno w gminie Komorniki, która w uchwałach rady ujawniała imiona i nazwiska mieszkańców. Uznał pan, że takie działanie narusza ustawę o ochronie danych osobowych. A jak traktować pokazywanie prywatnych osób na nagraniach z sesji rady gminy?
Nie ma wątpliwości, że to, co się dzieje na posiedzeniu organów kolegialnych w gminie, podlega upublicznieniu jako informacja publiczna. Chodzi przede wszystkim o dokumenty, takie jak uchwały i protokoły posiedzeń. Ujawnianie w nich danych mieszkańców nie jest jednak w żaden sposób konieczne dla poznania sprawy, której dotyczą. Jeżeli chodzi o nagrania, to moim zdaniem nie ma potrzeby anonimizowania zawartych tam danych. Każdy, kto przychodzi na sesję rady i zabiera głos, przejmuje funkcję publiczną i z tego powodu nie ma prawa żądać skasowania danych w zapisie. Nawet jeżeli tylko obserwuje przebieg posiedzenia, nie może zabronić publikowania swojego wizerunku. Uczestniczy bowiem w pracach organu samorządowego, którego działalność może być zgodnie z przepisami nagrywana i dystrybuowana.
Czy urząd może odmówić dostępu do dokumentów, zasłaniając się ochroną danych osobowych?
W tym przypadku istotne jest to, czy upublicznienie imienia i nazwiska ingeruje w prywatność takiej osoby. Niebezpieczeństwo to nie zachodzi moim zdaniem np. w przypadku ludzi korzystających z funduszy publicznych. W takim przypadku i tak nie wszystkie dane wolno ujawnić – podanie adresu zamieszkania czy PESEL mieszkańca byłoby nadużyciem. Z kolei jeżeli gmina zamawia ekspertyzę dotyczącą np. tego, jak osoby ze stwardnieniem rozsianym radzą sobie z życiem w mieście, to informacja o nich jest de facto informacją o stanie ich zdrowia. W tej sytuacji ujawnienie danych byłoby bezprawne. Warto też zastanowić się, czyje dane chcemy w ten sposób chronić: urzędnika czy obywatela. Nazwisko tego pierwszego podlega na pewno ujawnieniu, gdyż wydał decyzję w ramach wykonywania władzy państwowej lub samorządowej. Podanie do publicznej wiadomości danych tego drugiego jest dopuszczalne, o ile nie ingeruje nadmiernie w jego prywatność.
Czy wolno upubliczniać decyzje administracyjne?
Generalnie nie widzę przeciwwskazań do ujawniania indywidualnych aktów prawnych. Warto jednak analizować każdą decyzję z osobna, bo jeżeli dotyczy szczególnych uprawnień, np. związanych z niepełnosprawnością, tobym jej nie upubliczniał. W tej sytuacji dałbym pierwszeństwo ochronie prywatności przed zasadą przejrzystości życia publicznego.
Jak ochrona danych osobowych przez władzę publiczną wygląda w innych krajach Unii Europejskiej?
Wbrew pozorom Europa nie jest zharmonizowana w tym zakresie. Unia pozostawia państwom prawo do samodzielnego decydowania. Stąd biorą się różnice w podejściu do tematu ochrony danych osobowych. Z jednej strony mamy kraje skandynawskie, gdzie dane o dochodach poszczególnych obywateli umieszcza się w internecie. Z drugiej strony Niemcy uznają za sprzeczne z konstytucją tworzenie numeru identyfikacji obywateli (typu PESEL), gdyż kojarzy im się z numerowaniem więźniów obozów koncentracyjnych. Polskie rozwiązania lokują się na środku tej skali.