Siedem zdań i aż 342 wyrazy, czyli prawie 49 wyrazów w jednym zdaniu. Do tego barokowy, formalny styl oraz składnia, którą rozszyfrują tylko eksperci – tak wygląda apel o umiar w wypowiedziach medialnych oczami językoznawcy.

Niedawny apel przedstawicieli NRA w sprawie wypowiedzi medialnych adwokatów pokazuje, jak bardzo władzom samorządu leży na sercu publiczny wizerunek i wysoki poziom etyczny polskiej palestry. Problem w tym, że najwyraźniej nie zastanawiają się, czy ich przesłanie w ogóle zostanie przez kolegów zrozumiane. Apel komisji etyki zawodowej i legislacyjnej NRA to logicznie skonstruowany dokument, w którym każde słowo jest wyważone i nieprzypadkowe. Jednak pedantyzm językowy jego autorów jest tak daleko posunięty, że precyzyjne i gruntownie przemyślane sformułowania tworzą niezwykle hermetyczną i ciężką w lekturze całość. - Styl, forma i język apelu odzwierciedla język komunikacji pomiędzy uczestnikami postępowania sądowego, a więc język pism procesowych, język aktów oskarżenia, język orzeczeń - ocenia dr Anna Jopek-Bosiacka, radca prawny i lingwista, zastępca dyrektora w Instytucie Lingwistyki Stosowanej UW i członek Zespołu Języka Prawnego Rady Języka Polskiego.

Podniosły, urzędowy ton tekstu sugeruje, że jest to raczej oficjalna odezwa do wtajemniczonych, a nie uprzejma prośba do kolegów wykonujących ten sam zawód. - W apelu zwraca szczególną uwagę barokowy, wyrafinowany styl oraz rozbudowane, wielokrotnie złożone zdania. Formalny charakter wypowiedzi świadczy o tym, że jest ona adresowana do specjalistów, którzy potrafią rozszyfrować nie tylko złożoność składni, ale i retoryczne i specjalistyczne terminy użyte w tekście, takie jak: atak ad personam, adwersarz, kontradyktoryjny proces karny czy zasady deontologii zawodowej – wskazuje dr Jopek.

Patrząc na apel przedstawicieli NRA z perspektywy statystycznej, okazuje się, iż składa się on z pięciu paragrafów, zaledwie siedmiu zdań oraz 342 wyrazów (bez tytułu i podpisów), przy czym na jedno zdanie przypada około 49 wyrazów. Trzy spośród siedmiu zdań tekstu są natomiast znacznie dłuższe: pierwsze zdanie apelu liczy 62 wyrazy, ostatnie - 69, zaś czwarte - aż 79.

- To prawie dwukrotnie więcej niż przeciętna długość zdań w polskich rozporządzeniach według badań statystycznych prof. Andrzeja Malinowskiego z 2006 r. (średnia długość zdań w rozporządzeniu to 40 wyrazów). Są to wprawdzie różne gatunki tekstów, ale jeżeli porównamy apel ze średnią długością zdań w tekście popularnonaukowym ( 18 wyrazów), to tak duża dysproporcja oznacza, że zrozumienie tekstu apelu będzie wymagało od czytelnika znacznie większego wysiłku i będzie dużo bardziej czasochłonne niż w przypadku innych tekstów, nawet specjalistycznych, ale o prostszej formie syntaktycznej i semantycznej - ocenia dr Jopek-Bosiacka.

Językoznawcy podają, że stopień zrozumiałości tekstu można określić jako sumę (Z) przeciętnej liczby wyrazów powyżej ośmiu liter na każde 100 wyrazów danego tekstu oraz przeciętnej długości zdania mierzonej liczbą słów. - Jeśli wynik dodawania przekracza 50, to wówczas mamy do czynienia według prof. Stanisława Gajdy z tekstem trudnym. Biorąc pod uwagę powyższe kryterium, teksty prawne są uznawane za trudne, np. dla Konstytucji RP z 1997 r. liczba Z wynosi 57, dla kodeksu cywilnego 65, dla podręczników prawniczych średnio 63-68. Prof. Gajda porównuje liczbę Z dla tekstów prawnych i prawniczych z innymi rodzajami tekstów: teksty artystyczne mają średnio Z o wartości 43, teksty naukowe 50-60 – tłumaczy dr Jopek-Bosiacka. Z jej obliczeń wynika, że stopień zrozumiałości tekstu apelu komisji NRA wynosi… 92.