„Fakt użycia np. środków masowego komunikowania (w tym internetu) powoduje, że pomówienie dociera do znacząco większej liczby adresatów, a więc stopień społecznej szkodliwości takiego czynu jest niewątpliwie znaczny” – napisał wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski w odpowiedzi na list organizatorów kampanii społecznej „Wykreśl 212 k.k.”, wśród których jest Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Izba Wydawców Prasy.
Przekonują oni, że do odpowiedzialności za pomówienie – również w mediach – wystarczające są przepisy kodeksu cywilnego i nie potrzeba sięgać aż po prawo karne. Organizacje stawiają zarzut, że art. 212 k.k. może służyć tłumieniu krytyki.
W liście datowanym na 7 stycznia 2014 r. minister Królikowski podkreślił jednak wzrost przestępczości z art. 212 k.k. Jak przekonuje, istnienie w kodeksie karnym przestępstwa zniesławienia „nie narusza wolności wypowiedzi, która nie jest równoznaczna z prawem do całkowitej dowolności i zgodą na działanie wolnego rynku werbalnego zła”. Co więcej, „pozostawienie jedynie drogi postępowania cywilnego (...) jako możliwego mechanizmu ochrony naruszonych dóbr, wydaje się niewystarczającym i często długotrwałym oraz kosztownym sposobem realizacji praw jednostki, której godność i dobre imię zostało naruszone znieważającą wypowiedzią”.