Jest szansa, że spadkobiercy będą bardziej chronieni. Szykuje się, i to może już od przyszłego roku, rewolucja w prawie spadkowym. To kluczowe dziś "oświadczenie o przejęciu spadku z dobrodziejstwem inwentarza" nie będzie już potrzebne. Prawo z góry będzie zakładało, że za długi pozostawione w spadku można odpowiadać tylko do wysokości odziedziczonego majątku.

To oznacza, że w najgorszym przypadku nic nie otrzymamy - mówi komornik Robert Damski. "Odpowiadamy za długi tylko do masy spadkowej, czyli mówiąc wprost to przyjęcie spadku jest dużo bezpieczniejsze". Bo jeśli w spadku dostaniemy np mieszkanie warte 300 tysięcy złotych i dług w wysokości pół miliona to spłacić trzeba będzie tylko trzysta tysięcy, o ile spadek przyjmiemy.

Profesor Maksymilian Pazdan, który jest odpowiedzialny za zmianę prawa spadkowego przyznaje, ze ustawa z 1964 roku jest już przestarzała. Zwraca uwagę, że na przestrzeni ostatnich prawie 50 lat realia życia bardzo się zmieniły. Jego zdaniem nie może być tak aby członkowie rodzin ponosili odpowiedzialność za błędne decyzje spadkodawcy. "Czasem bez należytego zastanowienia ludzie zaciągają kredyty i to nie tylko w bankach, także parabankach. Później okazuje się, że spadkodawca zostawia spadek w którym jest więcej długów niż aktywów."

Stąd zmiana prawa, a także uproszczenie ustalania stanu spadku. Obecnie robią to komornicy, którzy za godzinę pracy biorą jedną dziesiąta średniej pensji czyli średnio 370 złotych. Za rok wystarczy wykaz czyli oświadczenie złożone przez spadkobierce w sądzie bądź u notariusza.