„Na dyżur poselski zgłosił się do mnie interesant, który w oparciu o obowiązujące prawo nie może wnieść pozwu do sądu w sytuacji, gdy nie jest wpisany w akcie urodzenia jako ojciec, tylko inny mężczyzna. Tymczasem jest on przeświadczony, że jest biologicznym ojcem dziecka” – napisała posłanka Joanna Fabisiak (PO) w swej interpelacji do ministra sprawiedliwości. Pyta ministerstwo o podjęcie ewentualnej inicjatywy legislacyjnej, która wyeliminowałaby dyskryminację mężczyzn.
– Pozbawienie możliwości dochodzenia tak podstawowej sprawy jak ojcostwo, a zatem uniemożliwienie sprawowania opieki nad dzieckiem i kontaktów z nim, jest sprzeczne z zasadą równości płci wobec prawa i niezgodne z Konstytucją RP – ocenia posłanka.
Twierdzi, że nasze prawo daje możliwość wniesienia pozwu do sądu tylko matce, która chce się domagać zaprzeczenia macierzyństwa, gdy w akcie urodzenia jest wpisana jako matka kobieta, która dziecka nie urodziła. Podobnych praw nie daje się jednak biologicznemu ojcu, który chciałby zaprzeczyć ojcostwu wpisanego do aktu urodzenia mężczyzny. Nie pomaga w takich sytuacjach także prokurator, bo na ogół odmawia wniesienia pozwu.
Resort sprawiedliwości odpowiedział jednak, że nie zamierza zmieniać prawa. Wiceminister Michał Królikowski potwierdził, że legitymacja procesowa w sprawach o zaprzeczenie macierzyństwa jest szersza niż w pozostałych przypadkach. Dodał, że ustawodawca zasadnie ograniczył krąg osób uprawnionych do dochodzenia ustalenia bezskuteczności uznania i zaprzeczenia ojcostwa, wykluczając z niego osoby spoza najbliższej rodziny dziecka.
Ojciec biologiczny może zawsze szukać pomocy u prokuratora, który może wnieść taką sprawę do sądu. Ministerstwo przyznaje też, że możliwość kwestionowania macierzyństwa jest szersza niż ojcostwa.
– Wynika to z wyjątkowości i specyfiki stanów faktycznych, w których zaprzeczenie macierzyństwa może być uzasadnione – twierdzi min. Królikowski.
Są to zasadniczo dwie grupy sytuacji: przypadkowa zamiana dziecka albo świadome spowodowanie fałszywego zapisu w akcie urodzenia dziecka poprzedzone porwaniem lub handlem dziećmi.
Mężczyzna, który uważa, że jest ojcem dziecka, mógł i powinien był nie dopuścić do uznania ojcostwa przez innego mężczyznę, albo sam uznając to ojcostwo, albo – gdy matka dziecka na to się nie zgodziła – wytaczając powództwo o ustalenie ojcostwa – dopowiada resort.