Lepiej mieć w wyroku rozwodowym zapisy o kontaktach z dziećmi, nawet jeśli rodzice sami ustalą inny grafik spotkań, niż narażać się na żmudne postępowanie - twierdzi Marcin Muśnicki.
Sędziowie sądów rodzinnych krytykują uchwałę Sądu Najwyższego, zgodnie z którą fakt, że rozwodzący się małżonkowie uzgodnili między sobą sposób utrzymywania kontaktów z dziećmi, nie zwalnia sądu z obowiązku wyrokowania o tych kontaktach. Czy słusznie?
To niezasadna krytyka. Jeżeli wyrok nie zawiera zapisu o kontaktach, to nie może być w tej części egzekwowalny, np. w sytuacji gdy pomiędzy byłymi małżonkami nagle powstanie konflikt. W konsekwencji może to doprowadzić do tego, że rodzic, przy którym na co dzień dziecko nie przebywa, może mieć problem z realizowaniem swoich praw do spotykania się z nim – pomimo ustnych ustaleń, na które często powołują się strony przed sądami, czy pisemnych uzgodnień zamieszczonych np. w protokole rozprawy rozwodowej.
Dlatego też uważam, że art. 58 par. 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który nakłada obowiązek zawarcia uregulowania o kontaktach w wyroku rozwodowym, jest jak najbardziej słuszny. Nie zawsze jednak sędziowie postępują zgodnie z nim. Dzieje się tak zwłaszcza, gdy strony przedłożą, a sąd zaakceptuje plan rodzicielski. Bywa on załącznikiem do protokołu rozprawy rozwodowej i tylko czasami stanowi integralny składnik wyroku.
Jakie więc ryzyko ponosi rodzic, którego prawa do kontaktów nie zostały uregulowane w wyroku?
Brak zapisu w wyroku rozwodowym o kontaktach (chociażby dla okazywania przy niejednokrotnie interweniującej w tych sprawach policji) zmusi stronę do formalnego wszczęcia sprawy o ustalenie kontaktów, na którą czeka się kilka miesięcy. Jeśli dołoży się do tego czas oczekiwania na kolejne rozprawy aż do uprawomocnienia się orzeczenia, w sytuacji gdy wcześniejsze ustalenia o kontaktach nie są respektowane, a sąd nie wydaje postanowienia o zabezpieczeniu, okres rozłąki jeszcze bardziej się wydłuża.
Co więc radziłby pan rozwodzącym się małżonkom?
Lepiej mieć zapisy w wyroku rozwodowym o kontaktach, które nawet mogą być „martwe”, gdyż rodzice sami ustalili sobie grafik spotkań i są elastyczni. To korzystniejsze, niż narażać się na żmudne postępowania, nie mając przynajmniej zagwarantowanego w wyroku minimum spotkań.
Sprawa jest naprawdę prosta, gdyż w dobie komunikacji elektronicznej nawet rozbudowane i drobiazgowo rozpisane kontakty mogą być wpisane do wyroku poprzez zwykłe ich skopiowanie z nośnika elektronicznego załączonego przez strony lub pełnomocników profesjonalnych do wersji papierowej dla sądu.



Problematyczna wydaje się również kwestia sądu właściwego do rozpatrywania spraw o kontakty, gdy chodzi o wniosek o zmianę wyroku rozwodowego w tym przedmiocie.
To prawda. Sprawy dotyczące zmiany wyroku rozwodowego w przedmiocie kontaktów z małoletnim są rozpoznawane w trybie nieprocesowym w sądach rejonowych – nie wpływają już do sądu okręgowego, który jest właściwy w postępowaniu rozwodowym.
Sędzia tej instancji działa więc z zasady pod swoistą presją, mając za zadanie orzekać o zmianie wyroku sądu wyższej instancji. Musi się też liczyć z tym, że jego orzeczenie będzie weryfikowane przez sąd okręgowy jako sąd odwoławczy. Sędzia, który ma aspiracje, aby awansować do sądu okręgowego, zaczyna się zatem poważnie zastanawiać, nie zawsze wyłącznie nad merytorycznymi przesłankami wniosku.
Lepiej więc byłoby zlikwidować takie dylematy.
Uważam, że błędem ustawodawcy jest skierowanie do sądów rodzinnych najniższego szczebla postępowań o zmianę wyroku rozwodowego. I nie chodzi o merytoryczne przygotowanie sędziów sądów rejonowych. Chodzi o wyeliminowanie podświadomej presji, że „ja jako sąd niższej instancji muszę zmierzyć się z orzeczeniem wydanym wcześniej przez sąd wyższej instancji”, które bardzo często ledwie się uprawomocniło.
Niejednokrotnie już po kilku miesiącach od uprawomocnienia się wyroku rozwodowego trafia do sądu rejonowego wniosek o jego zmianę, np. w zakresie kontaktów.
Przecież w każdym takim postępowaniu sąd rejonowy zwraca się do sądu okręgowego o akta rozwodowe i musi dokonać ich swoistej oceny – inaczej nie może przygotować się do rozprawy i badać, czy i jak zmieniły się okoliczności wpływające na rozstrzygnięcie merytoryczne wniosku.
A może pójść o krok dalej i nałożyć na sądy okręgowe obowiązek zamieszczania w wyroku rozwodowym planów wychowawczych w całości?
Nie ma ku temu żadnych negatywnych przesłanek. Jestem zwolennikiem tego rozwiązania, tym bardziej że zdecydowaną większość elementów planu wychowawczego stanowią zapisy o kontaktach, które muszą być i tak elementem wyroku rozwodowego.
Tak doniosłe orzeczenie, jak wyrok rozwodowy, wydany często po kilkumiesięcznym wyczekiwaniu na termin sprawy, a nieraz i po kilku latach, nie powinien brzmieć tak wąsko, jak np.: rozwiązuje się małżeństwo przez rozwód bez orzekania o winie, władzę rodzicielską pozostawia się dwojgu rodzicom, ustala się miejsca pobytu dziecka każdorazowo przy rodzicu X, nie orzeka o kontaktach i sposobie korzystania z mieszkania, zasądza się alimenty na dziecko od Y płatnych do rąk X i orzeka się o kosztach procesu.