Jeśli większość ryzyka bierze na siebie przedsiębiorca, wspólna inwestycja samorządu i biznesu nie będzie miała wpływu na wysokość długu publicznego.
Dziś wiele samorządów ma wątpliwości, kiedy inwestycje w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego są zaliczane do długu publicznego, a kiedy nie. Na wszelki wypadek z ostrożności rezygnują z partnerskiej współpracy.
– Ta kwestia musi być jasno uregulowana. Tylko jednoznaczne rozstrzygnięcie w ustawie, kiedy PPP wpłynie na nasz dług, a kiedy nie, rozwiąże nasz dzisiejszy problem – mówi Iwona Bierut, dyrektor Wydziału Polityki Gospodarczej Urzędu Miejskiego w Gdańsku.

Poziom zadłużenia

Wszystko przez rozporządzenie ministra finansów, które obowiązuje od początku roku. Gminy obawiają się, że zgodnie z nim umowy o PPP będą wpływać na poziom ich zadłużenia, a przez to z dnia na dzień musiałby doliczyć do swego długu także wieloletnie zobowiązania wobec prywatnego biznesu. I choć resort finansów zapewniał, że rozporządzenie niczego nie zmieniło, wątpliwości pozostały.
Rząd chce je teraz rozwiać. W projekcie nowej ustawy deregulacyjnej bis proponuje, aby przesądzić, że wspólna inwestycja samorządu i biznesu nie będzie miała wpływu na wysokość zadłużenia samorządu, gdy większość ryzyka weźmie na siebie przedsiębiorca. Chodzi o ryzyko budowy, dostępności lub popytu. Szczegóły oceny ryzyka określi potem minister gospodarki w porozumieniu z ministrem finansów publicznych specjalnym rozporządzeniu. Projekt trafił do laski marszałkowskiej. Zajmą się nim teraz parlamentarzyści.
Dla samorządów partnerstwo publiczno-prywatne to szansa na realizację ważnych inwestycji, np. budowę kanalizacji, parkingów miejskich czy stadionów, w sytuacji gdy ich kasy świecą pustkami i gdy nie można sięgnąć po środki unijne. Wtedy rozwiązaniem może być biznes z prywatnym inwestorem.
– Skoro mamy właśnie w takich sytuacjach sięgać po PPP, to nie może nas blokować regulacja, która jednoznacznie nie odpowiada na pytanie, czy PPP wpłynie na nasz dług, czy nie – uważa Iwona Bierut.

Wiarygodność partnera

Rządowe rozwiązanie wychodzi naprzeciw problemom mocno zadłużonych samorządów.
Ale w inwestycje w ramach PPP chcą też wchodzić samorządy, które nie mają tego problemu i dla nich podstawową kwestią jest wiarygodność partnera prywatnego – mówi Danuta Kamińska, skarbnik miasta Katowice.
Według niej rozwiązanie problemu długu to za mało.
– Dziś przedsiębiorca, który chce wejść w PPP, może polegać nie tylko na potencjale technicznym innych, ale też na ich zdolności ekonomicznej. Dla strony publicznej to wielki problem, bo czy można wchodzić w interes z kimś, kto nie ma nic – ani doświadczenia, ani wiedzy fachowej, ani własnego potencjału ekonomicznego. Tylko samobójca może podpisać umowę na 20 – 30 lat z kimś takim – wyjaśnia.

Zmiany po roku 2014

Według Agnieszki Ferek, radcy prawnego z kancelarii Hogan Lovells, problemem dla umów o PPP mogą jednak okazać się zmiany w ustawie o finansach publicznych, które będą obowiązywać po 2014 r. Wprowadzają one kategorię wydatków bieżących i majątkowych. Wydatki bieżące będą miały wpływ na limit zadłużenia ustalany co roku dla każdego samorządu.
– Wówczas dla umów o PPP istotne będzie przesądzenie, czy wydatki z nich wynikające stanowią wydatki majątkowe czy bieżące – uważa Agnieszka Ferek.
– Kwestia ta powinna być jednak jednoznacznie uregulowana w ustawie o finansach publicznych – wskazuje Agnieszka Ferek.