Od dziś można oficjalnie promować w filmach i serialach
towary.
– Ta forma promocji od dawna jest popularna w polskich mediach. Celem nowelizacji jest więc uporządkowanie i usankcjonowanie pewnego stanu rzeczy – wyjaśnia dr Maria Ołowska-Łoszewska, specjalistka od
prawa prasowego i autorskiego z Uniwersytetu Warszawskiego.
Lokowanie produktu, bo tak została przez ustawodawcę nazwana ta forma promocji, polega na pokazywaniu w programie np. puszki napoju konkretnej marki. Taka audycja musi zostać jednak specjalnie oznaczona. Na ekranie na początku programu, na końcu i po przerwie reklamowej musi pojawić się specjalny znak graficzny informujący widza o tym, że w
serialu czy filmie pojawią się lokowane produkty. Zgodnie z przygotowanym przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji rozporządzeniem taka grafika musi być widoczna co najmniej przez 8 sekund i zajmować nie mniej niż 5 proc. ekranu. Nadawcy, którzy kupują zagraniczne filmy z ulokowanymi już produktami, również muszą przygotować oglądających na to, że w audycji pojawi się promocja.
– Przed takim programem zostanie wyemitowana neutralna plansza, informująca o tym, że w filmie zostały ulokowane produkty – wyjaśnia Dominik Skoczek, dyrektor departamentu
własności intelektualnej i mediów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (MKiDN).
By reklamowanie artykułów w programach nie było zbyt nachalne, całkowicie zabronione zostało lokowanie tematu.
– Lokowanie tematu to nawiązanie w warstwie dialogowej lub w scenariuszu do usług lub towarów, np. bohaterowie danego serialu rozmawiają o nowej usłudze telekomunikacyjnej, chwalą jej zalety i wskazują, jak łatwa jest instalacja oprogramowania – wyjaśnia Dominik Skoczek.
Uprzywilejowana muzyka
Zgodnie z nowymi regulacjami w ciągu dnia w radiu więcej będzie polskojęzycznej muzyki. Stanie się tak dzięki zapisowi, który nakazuje radiostacjom nadawać w godzinach od 5 rano do 24 minimum 60 proc. krajowej muzyki. W ustawie dodatkowo istnieje zapis, zgodnie z którym rodzime utwory muszą stanowić co najmniej 33 proc. czasu nadawania. Takiej regulacji przeciwni są jednak właściciele stacji, które specjalizują się w nadawaniu zagranicznych utworów. Nowe przepisy mogą bowiem przyczynić się do zmiany profilu tych rozgłośni.
Według Zbigniewa Bębenka, właściciela Radia Eska, nowa ustawa może spowodować, że w przyszłości na rynku umocnią się dwie bądź trzy stacje, które nadają wyłącznie polską muzykę. Te akurat przepisy wejdą jednak w życie 1 stycznia 2012 r.
Krótka relacja
Wszystkie polskie kanały nabywają od dziś prawo do krótkich sprawozdań z ważnych społecznie wydarzeń. W praktyce będzie to oznaczać, że telewizja, która ma monopol na transmisję ważnego dla Polaków np. meczu piłki nożnej, musi udostępnić innemu nadawcy 1,5-minutowe sprawozdanie. Stacja, która ubiega się o otrzymanie takiego materiału, sama wybierze interesujące ją fragmenty. Telewizja, która korzysta z prawa do sprawozdania, zdobyty materiał może puszczać tylko w ciągu jednej doby. Jednocześnie telewidzowie muszą zostać poinformowani o tym, jakie jest źródło materiału, tzn. która stacja miała wyłączność na relacjonowanie wydarzenia.
Rejestrowane strony
Nowe przepisy obejmą także profesjonalne telewizje, które nadają na żywo w internecie. Będą one wpisywane do prowadzonego przez KRRiT rejestru. Dokonanie przez radę wpisu jest tożsame z udzieleniem zgody na rozpowszechnianie. Wykreślenie z niego oznacza cofnięcie zgody na nadawanie. Będzie to możliwe tylko w sytuacji poważnego naruszenia przepisów dotyczących m.in. zakazu dyskryminacji lub w wyniku zamieszczenia audycji nawołujących do nienawiści lub propagujących działania sprzeczne z prawem lub polską racją stanu.
Jak podkreśla resort kultury, nie chodzi też o każde naruszenie tych zasad, tylko poważne i dokonane co najmniej dwukrotnie.
– Ponadto wykreślenie z wykazu czy rejestru nie nastąpi w sposób automatyczny. Może to nastąpić tylko w drodze wydania decyzji administracyjnej, po wyczerpaniu całej procedury, która dodatkowo podlega zaskarżeniu do sądu – dodaje Dominik Skoczek.
Po protestach internautów z ustawy zostały wykreślone przepisy regulujące zasady świadczenia audiowizualnych usług na żądanie, które również dostępne są w sieci. Chodzi tu między innymi o usługi polegające na odpłatnym udostępnianiu w internecie odcinków seriali. TVP świadczy usługę na żądanie, umożliwiając oglądanie w sieci w czasie wybranym przez internautów odcinków „Klanu” czy „Plebanii”.
Kara za luki
Ministerstwo Spraw Zagranicznych (MSZ) zauważa, że brak w nowelizacji zapisów o usługach na żądanie może spowodować, że Unia Europejska uzna implementację za niepełną. Dyrektywa audiowizualna, która miała zostać wdrożona do naszego prawa, zawiera bowiem wiele przepisów o takich właśnie usługach. Na skutek protestów internautów regulacje te nie zostały przeszczepione do polskiego prawa. Istnieje więc ryzyko, że Komisja Europejska wniesie skargę do Trybunału Sprawiedliwości. Kara pieniężna w takich przypadkach nie zostaje jednak nałożona od razu.
– Dopiero gdy państwo, które przegrało przed trybunałem, nie wdroży dyrektywy, Komisja Europejska może wnieść nową skargę do Trybunału Sprawiedliwości, wnioskując już o nałożenie na kary pieniężnej – wyjaśnia Monika Janus-Klewiado z MSZ.
Jak informuje MSZ, kara, jaką Unia ma prawo nałożyć na nasz kraj za brak tych przepisów, może wynieść nawet 4 mln 163 tys. euro.
– Kierując skargę do trybunału, Komisja Europejska może zaproponować nałożenie na państwo członkowskie naruszające prawo UE okresowej kary pieniężnej za każdy dzień opóźnienia w wykonaniu wyroku Trybunału – ostrzega Monika Janus-Klewiado.
Dodaje, że po drugim wyroku Trybunału Sprawiedliwości może zostać naliczona kara w wysokości od 5 tys. do 302 tys. euro za każdy dzień niewykonania przez Polskę zobowiązania.
Minister kultury, Bogdan Zdrojewski informuje, że resort pracuje już nad nowymi przepisami o audiowizualnych usługach na żądanie. Zminimalizowane zostaną kary dla łamiących prawo przedsiębiorców świadczących takie usługi. Będą oni mogli kilkakrotnie naruszyć przepisy. Nie zostaną ukarani od razu.