Wzrosną wymagania dla producentów i importerów sprzętu elektrycznego. Będą musieli zebrać więcej odpadów z urządzeń gospodarstwa domowego.
Producenci i importerzy pralek, lodówek, telewizorów czy suszarek do włosów będą musieli zebrać więcej odpadów z takich urządzeń. Ilość zebranych elektrośmieci już w przyszłym roku będzie musiała odpowiadać 39 proc. średniej masy nowego sprzętu, jaki producent bądź importer wprowadził na rynek. To o prawie 70 proc. więcej niż w tej chwili. Obecnie wystarczy, że firmy lub reprezentujące ich organizacje odzysku zbiorą odpady w ilości 24 proc. tego co wprowadzają do sprzedaży.

Musimy zbierać 4 kg

Poprzeczkę podnosi przedsiębiorcom Ministerstwo Środowiska, które przygotowało projekt nowego rozporządzenia w sprawie minimalnych rocznych poziomów zbierania zużytego sprzętu. Resort uzasadnia potrzebę wprowadzenia wyższych wymagań tym, że Polska nie zbiera odpowiedniej ilości starych urządzeń. Unia Europejska wymaga, aby zbierano średnio 4 kg zużytych urządzeń RTV i AGD na jednego mieszkańca kraju. Tymczasem oficjalne dane pokazują, że w 2009 roku zebraliśmy średnio 2,7 kg na jednego mieszkańca kraju. Nieoficjalne mówi się, że dane te są zawyżone i mają uspokoić ministra środowiska, gdyż faktyczna zbiórka jest poniżej 2 kg.
– Propozycja zmian i to na takim poziomie to nieporozumienie – uważa Tomasz Partyka ze Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego. Dziwi go nadgorliwość Ministerstwa Środowiska, gdyż zgodnie z planami Komisji Europejskiej w 2011 ma nastąpić zmiana dyrektywy i wszystko wskazuje na to, że KE przychyli się do postulatów branży, aby dochodzić stopniowo do zbiórki na poziomie 45 proc. Jak wyjaśnia Tomasz Partyka, taki poziom ma być osiągnięty dopiero w 2016 roku.
Jednak planowane podniesienie limitów minimalnej zbiórki do 39 proc. już od 2011 roku ma sprawić, że będziemy zbierać w Polsce wymagane 4 kg elektrośmieci w przeliczeniu na jednego mieszkańca.

Wyniki będą na papierze

– Jesteśmy zaskoczeni, że nagle podnosi się limit zbiórki o kilkadziesiąt procent. Jednak osiągnięcie takich celów byłoby do zrobienia, gdyby rynek ten nie był skażony szarą strefą i korupcją – mówi Wojciech Konecki, dyrektor CECED Polska, stowarzyszenia producentów sprzętu AGD.
W Polsce system zbierania odpadów jest nieszczelny, a kontrole wyłapują jedynie niewielkie przewinienia. Dlatego bez nacisku na skuteczność kontroli w organizacjach odzysku, zakładach przetwarzania i firmach recyklerskich może pogłębić się obecna patologia. Polega ona na tym, że niektóre firmy tworzą fikcyjnie dokumenty potwierdzające realizację ustawowych wymagań, by nie ponosić wysokich kosztów prawidłowej organizacji systemu gospodarki odpadami ze zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Fałszując dane wykazują, że zebrały odpowiednią ilość starych sprzętów i osiągnęły wymagane poziomy recyklingu i odzysku. W ten sposób nie ponoszą sankcji w postaci opłat produktowych, np. za brakujące kilogramy do wskazanych przez ministerstwo limitów.
– Polska już teraz nie radzi sobie z kontrolą tej branży, a inspektorzy ochrony środowiska nie weryfikują danych, które w sprawozdaniach przedstawiają przedsiębiorcy. Dlatego podniesienie poziomów zbiórki powoduje, że istnieje ryzyko rozrostu szarej strefy – ocenia Wojciech Konecki.



Zapłaci konsument

Zwiększenie zbiórki spowoduje, że firmy poniosą wyższe koszty. Zostaną one przerzucone na klientów.
Zdaniem Tomasza Partyki z ZIPSEE wzrost poziomu zbierania musi się przełożyć na zdolności organizacji odzysku, które wykonują obowiązki ustawowe w imieniu przedsiębiorców.
– Jeżeli organizacje odzysku podniosą stawki, to może to wpłynąć bezpośrednio na poziom cen sprzętu wprowadzanego na rynek – mówi Tomasz Partyka. Zaznacza jedna, że nie ma na razie wyliczeń, o ile mogą zdrożeć nowe urządzenia.
Wątpliwości w tym względzie nie ma Wojciech Konecki z CECED Polska.
– To jest absolutnie pewne, że wzrosną ceny nowych urządzeń – przekonuje. Dodaje, że po zmianach budżet na odpady RTV i AGD będzie dorównywał kosztom logistyki czy marketingu w dużych firmach. Jego zdaniem nie byłoby dramatu cenowego, gdyby wszyscy przedsiębiorcy w branży działali uczciwie.
Matematycznie spełnimy wymagania Unii Europejskiej

Grzegorz Skrzypczak, prezes Zarządu Organizacji Odzysku ElektroEko

Z perspektywy ElektroEko zaproponowane minimalne roczne poziomy zbierania zużytego sprzętu nie są dla nas zaskoczeniem. Nie są one niczym innym jak bezpośrednim dostosowaniem wymogów dyrektywy WEEE do warunków, jakie mamy w Polsce. Można powiedzieć, że jest to zwykłe matematyczne wyliczenie, którego rezultatem ma być osiągnięcie zbiórki elektroodpadów na poziomie 4 kg na osobę w przyszłym roku. Czy podniesienie poziomów wystarczy, aby osiągnąć ten cel? Tutaj niestety nie wystarczą kosmetyczne zmiany aktów wykonawczych, które oczywiście w aspekcie formalnym są potrzebne. Branża cały czas czeka na realizację zapowiedzi ministra Kraszewskiego, dotyczącej zacieśnienia współpracy z organami kontrolnymi.
Prawdziwe problemy branży pozostaną nierozwiązane

Iwona Pasierbiak, kancelaria Kruk Pasierbiak Wasilewsi i Wspólnicy

Propozycja podniesienia minimalnych poziomów zbierania zużytego sprzętu pochodzącego z gospodarstw domowych uzasadniana jest koniecznością osiągnięcia poziomów wskazanych w dyrektywie 2002/96/WE z 27 stycznia 2003 r., tj. 4 kg na mieszkańca na rok. W Polsce w 2009 r. osiągnięto poziom 2,7 kg na mieszkańca na rok. Dane te są wątpliwe. Niektóre firmy, zamiast realizować zbiórkę zużytego sprzętu, „uskuteczniały handel kwitami”, aby uniknąć naliczenia opłaty produktowej. Być może w miejsce zwiększania obciążeń dla przedsiębiorców należałoby wprowadzić system nadzoru prawidłowego przetwarzania zużytego sprzętu – jak sugerują osoby związane z branżą. W przeciwnym razie poprawimy statystykę, ale nie rozwiążemy problemu z elektroodpadami.