Ministerstwo Spraw Zagranicznych arbitralnie unieważniło przetarg na remont łazienki wart 700 tys. zł. Firma, która zgodnie z przepisami wygrała kontrakt, niewiele może zrobić. Wszystko przez przepisy, które przy mniejszych kontraktach nie dają przedsiębiorcom prawa wnoszenia odwołań na unieważnienie przetargu. Urzędnicy czują się bezkarni.
– To obecnie częsta praktyka zamawiających. Zamiast wykluczyć wykonawcę lub odrzucić jego ofertę, urzędnicy wolą unieważnić postępowanie, bo wtedy firmom nie przysługuje żaden środek odwoławczy i sprawę mają z głowy – mówi Dariusz Żwan z Biura Zamówień Publicznych Actuarius.

Bezpodstawne unieważnienia

Dzieje się tak dlatego, że przy mniejszych postępowaniach firmy mogą się odwoływać do niezależnych arbitrów tylko na wybór niekonkurencyjnego trybu, wykluczenie, odrzucenie oferty lub opis sposobu oceny spełniania warunków udziału w postępowaniu. Nie można kwestionować unieważnienia.
– Wygrałem przetarg, ale ministerstwo unieważniło postępowanie. Spełniłem wszystkie warunki, nie zostałem wykluczony, a mimo to MSZ nie chce ze mną podpisać umowy. Dzieje się tak, mimo że zaproponowałem cenę niższą, niż przeznaczyło na remont MSZ – mówi Józef Plewka, przedsiębiorca, który wygrał przetarg.
Czuje się bezsilny wobec ministerialnej machiny urzędniczej.
– Firma nie może nic zrobić nawet w takiej sytuacji, gdy wiadomo, że zamawiający narusza przepisy. W mniejszym przetargu nie mam prawa ani do protestu, bo te zlikwidowano, ani do odwołania – dodaje.
– Zamawiający uważa, że może robić wszystko, co mu się podoba, bo wie, że przedsiębiorca ma związane ręce i nie może kwestionować jego rozstrzygnięcia – dodaje rozgoryczony przedsiębiorca.

Kazus łazienki

W przetargu na remont ministerialnej łazienki oferty złożyło dwóch wykonawców. Obaj spełnili warunki przetargowe, nie zostali wykluczeni ani ich oferty nie zostały odrzucone. Wygrała firma proponująca wyższą cenę, bo MSZ ustaliło kryteria oceny ofert tak, że cena stanowiła tylko 60 proc., a stawka za roboczogodzinę – 40 proc. Zwycięstwo oferty droższej to skutek tego, że zaproponowała ona niższą stawkę za roboczogodzinę. Zwycięska firma Asbud chciała wykonać remont za ok. 678 tys. zł, proponując za roboczogodzinę ok. 3 zł. Konkurencja Maygroup zaoferowała za wykonanie cenę ok. 540 tys. i stawkę za roboczogodzinę 14 zł. Zamawiający podał, że ma więcej niż wybrana oferta środków na realizację zamówienia.



MSZ unieważniło postępowanie jako obarczone niemożliwą do usunięcia wadą, uniemożliwiającą zawarcie umowy. Najkorzystniejszą ofertą nie może być oferta droższa od oferty najtańszej – taki wniosek wynika z informacji MSZ o unieważnieniu postępowania.
– To niedopuszczalne unieważnienie z punktu widzenia przepisów ustawy – Prawo zamówień publicznych oraz doktryny zamówień publicznych. W przetargu może wygrać oferta droższa, która jest korzystniejsza pod względem innych kryteriów, np. jakości, ekonomiczności, ochrony środowiska czy stawki za roboczogodzinę – mówi Dariusz Żwan.
Jeśli MSZ chciało, aby zwyciężyła oferta najtańsza, mogło ustalić, że kryterium ceny będzie stanowiło 100 proc.

Winne prawo

Unieważnienie mniejszego postępowania nie podlega żadnej weryfikacji. Przedsiębiorca nie ma prawa do odwołania do arbitrów. Nie może też wnieść skargi do sądu.
– Może tylko zawiadomić zamawiającego o naruszeniu przepisów, ale i tak takie pismo trafi do działu zamówień publicznych, który nieprawidłowo unieważnił postępowanie.

Bez komentarza

Poprosiliśmy MSZ o wyjaśnienia. Resort wyjaśnił, że przeznaczył 700 100,76 zł na zamówienie, a więc więcej, niż proponował zwycięski przedsiębiorca. Pytaliśmy też, który przepis uniemożliwia wybór oferty droższej, która zgodnie z kryteriami zamawiającego jest ofertą najkorzystniejszą. Pytaliśmy, czy unieważnienie postępowania stanowiło sposób na naprawienie błędnych zasad oceny ofert w tym przetargu i czy nie odbyło się kosztem przedsiębiorcy. MSZ nie ustosunkowało się do naszych pytań.