Naczelny Sąd Administracyjny długo ustawiał się poza sporem o sądownictwo w Polsce, aż został poniekąd przymuszony do zabrania głosu. I zabrał go – postanowieniami, nie deklaracjami, bo sędziowie NSA wyraźnie starają się nie wchodzić w kwestie polityczne
Przypomnienie kilku faktów, które państwo już znają, ale z kronikarskiego obowiązku trzeba je przytoczyć. Najpierw decyzje z zeszłej środy, kiedy różne składy NSA zajmowały się wnioskami o wstrzymanie procedury powoływania sędziów do Izby Dyscyplinarnej i Izby Karnej. Z dwoma różnymi efektami. W pierwszym przypadku sąd oddalił wniosek, ponieważ prezydent już powołał sędziów do Izby Dyscyplinarnej, konkurs się więc zakończył. Decyzją w sprawie drugiego wniosku NSA – jak komentowano – wszedł do gry, a jakże, politycznej. Postanowił bowiem o zastosowaniu zabezpieczenia, czyli wstrzymania procedury konkursowej – na jedno nieobsadzone miejsce w Izbie Karnej. Mógł, bo procedura ta jeszcze się nie zakończyła aktem nominacji.
Kolejne sprawy sąd rozpoznawał w czwartek. Oto komunikat, jaki pojawił się na stronie NSA: „W dniu 27 września 2018 r. Naczelny Sąd Administracyjny rozpoznał trzy kolejne wnioski osób kandydujących na stanowiska sędziów Sądu Najwyższego o udzielenie zabezpieczenia w postępowaniu o uchylenie uchwały Krajowej Rady Sądownictwa w przedmiocie przedstawienia (nieprzedstawienia) wniosków o powołanie do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego. Postanowieniem wydanym w sprawie oznaczonej sygnaturą akt II GW 26/18 Naczelny Sąd Administracyjny oddalił wniosek o udzielenie zabezpieczenia w postępowaniu o uchylenie uchwały Krajowej Rady Sądownictwa z dnia 23 sierpnia 2018 r. nr 317/2018 w przedmiocie przedstawienia (nieprzedstawienia) wniosków o powołanie do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego w Izbie Dyscyplinarnej. Natomiast w sprawach oznaczonych sygnaturami akt II GW 27/18 oraz II GW 28/18 Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił wnioski odwołujących się kandydatów do Izby Cywilnej (II GW 27/18) oraz Izby Spraw Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (II GW 28/18) i wstrzymał wykonanie w zaskarżonej części uchwał Krajowej Rady Sądownictwa z dnia 28 sierpnia 2018 r. nr 330/2018 oraz nr 331/2018”.
NSA robi po prostu to, co do niego należy. Jest jednak drugi punkt widzenia, mianowicie działanie w imię imponderabiliów
Uzasadnień żadnego z wymienionych postanowień jeszcze nie ma, więc możemy się poruszać tylko po omacku. Nieoficjalnie wiadomo – a przynajmniej ta teza powtarza się w licznych omówieniach – że zaważył brak kontrasygnaty premiera na ogłoszeniach konkursów. Treść samych odwołań nie jest w dodatku oficjalnie znana. Nie wiemy zatem, na jakich podstawach składy orzekające NSA podejmowały postanowienia. Zwłaszcza że zacytowany komunikat mówi o wstrzymaniu wykonania uchwał Krajowej Rady Sądownictwa w zaskarżonej części. Jakiej? Na razie nie wiadomo (a może państwo już wiedzą?).
Ze wszystkimi tymi zastrzeżeniami, jak dla mnie postanowienia Naczelnego Sądu Administracyjnego układają się w pewną prawidłowość. Mianowicie NSA reaguje na bieżąco na składane wnioski, wstrzymuje procedury, nie odnosząc się do ich zasad, do konfliktu politycznego (choć wielu powie, że to konflikt wartości, a nie po prostu bieżąca polityka). Nie kwestionuje więc np. legalności powołania nowej Krajowej Rady Sądownictwa i w związku z tym podejmowanych przez nią uchwał. Nie zajmuje się polityką, tylko odpowiada na wnioski, które do niego wpływają. Robi to, czym normalnie zajmują się sądy. Tylko to i aż to.
Z jednej strony bowiem można to odebrać jako przykład rzetelnego wykonywania przez sędziów swojej pracy zgodnie z regułami. Sąd nie powinien się przecież wypowiadać (sąd, niekoniecznie sędzia – tu zdania są podzielone) poza ramami wytyczanymi przez pozew/skargę/wniosek. Z tego punktu widzenia sędziowie NSA robią po prostu to, co do nich należy. Jest jednak drugi punkt widzenia, mianowicie działanie w imię imponderabiliów. Niekoniecznie z idealizmu, tylko z obowiązku, który kiedyś może się objawić w całym swoim ogromie, a mam na myśli możliwość podważenia każdego wyroku, jaki wyda niewłaściwie powołany sędzia. Pójście w formalizm (np. brak kontrasygnaty, która naprawdę niczego by nie zmieniła) to ucieczka przed uwikłaniem się w politykę czy skuteczny pragmatyzm? Przyznaję, że nie wiem.
Przynajmniej na razie NSA ustawił się w roli piłkarskiego sędziego liniowego. Owszem, jest poza boiskiem, ale swoimi decyzjami może wpływać na przebieg gry.