Zgodnie z art. 446 par. 4 kodeksu cywilnego sąd może przyznać najbliższym członkom rodziny zmarłego odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Osoba najbliższa to nie tylko mąż lub żona, rodzic, dziecko zmarłego. Jak wynika z orzecznictwa sądów, to także pasierb, wnuk, chrześniak, przyrodni brat, a nawet były małżonek.
Przywołany na wstępie art. 446 par. 4 k.c. coraz częściej jest podstawą dochodzenia roszczeń od sprawców szkody lub podmiotów ich ubezpieczających. Jeśli śmierć nastąpiła w wyniku czynu niedozwolonego, np. w wypadku komunikacyjnym czy też jako wynik błędu w sztuce lekarskiej, przepis ten pozwala na przyznanie zadośćuczynienia osobom bliskim zmarłego. Z powództwami opartymi na tej właśnie regulacji coraz powszechniej występują nie tylko osoby najściślej powiązane ze sobą więzami rodzinnymi, które można by automatycznie uznać za najbliższe (a więc małżonek, dzieci, rodzice czy rodzeństwo zmarłego). Jak wynika z analizy orzecznictwa, z analogicznymi żądaniami występują równie często także dalsi krewni oraz inne osoby, które domagają się zasądzenia na ich rzecz odpowiedniej sumy, która ma pomóc ukoić ból po stracie ukochanej osoby. I z reguły ich roszczenia są oceniane przez sądy jako zasadne (przynajmniej w części).
Artykuł 446 par. 4 k.c. może być podstawą dochodzenia zadośćuczynienia w odniesieniu do zdarzeń, do których doszło po 3 sierpnia 2008 r. (wtedy omawiany przepis zaczął obowiązywać). W orzecznictwie utrwalił się jednak pogląd, iż nawet jeśli do zgonu doszło przed tym dniem, to i tak krewni zmarłego mogą skutecznie wytoczyć powództwo o zadośćuczynienie. W takich przypadkach podstawę prawną ich żądania stanowi bowiem art. 448 k.c. odnoszący się do ochrony dóbr osobistych (tu: prawa do życia w rodzinie) i również dopuszczający uzyskanie zadośćuczynienia w związku ze śmiercią osoby najbliższej.
Kto jest najbliższy?
Ustawodawca nie wprowadził do kodeksu cywilnego legalnej definicji pojęcia „osoba najbliższa”, pozostawiając ocenę tej kwestii sądom. I dobrze. Różnorodność i złożoność relacji międzyludzkich wyklucza bowiem stworzenie zamkniętego katalogu osób, które mogłyby zostać uznane za rzeczywiście najbliższe zmarłemu. Konieczność ustalenia kręgu najbliższych powinna być zatem oceniana przez sąd indywidualnie, odrębnie dla każdej sprawy.
Zazwyczaj mianem osoby najbliższej (w rozumieniu art. 446 par. 4 k.c.) określa się małżonka, rodzica, dziecko i rodzeństwo. Co do zasady bliskie relacje rodzinne oparte są na miłości i życzliwości. Gdy wskutek deliktu, za który odpowiedzialność ponosi osoba trzecia, dochodzi do śmierci w kochającej się rodzinie, co nieodwracalnie przerywa więzy między najbliższymi, to zazwyczaj ból po stracie jest ogromny. Nie jest tak jednak za każdym razem, nawet gdy mowa o takiej definicji najbliższych jak w przywołanym przepisie.
Nigdy z automatu
Bogate orzecznictwo sądów pokazuje, że nie zawsze formalna bliskość ze zmarłym uzasadnia uwzględnienie powództwa opartego na omawianej podstawie prawnej. Sam stopień pokrewieństwa nie jest dostatecznym uzasadnieniem żądania zadośćuczynienia. I tak np. Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z 11 grudnia 2012 r. w sprawie V ACa 559/12 (LEX nr 1239943) przyjął, że owdowiały małżonek i osierocone dziecko zmarłej nie mogą się domagać zadośćuczynienia po jej śmierci. Sądy obu instancji ustaliły, że łącząca małżonków relacja nie była prawidłowa. Mąż zmarłej nie był wobec niej lojalny, małżeństwo nie mieszkało razem, a mężczyzna pozostawał w nieformalnym związku z inną kobietą. Sądy przyjęły również, iż w chwili śmierci matki małoletni powód był dzieckiem kilkumiesięcznym, zaczął się wychowywać w nowej rodzinie i swoją macochę traktuje jak matkę. W obu instancjach uznano, że w rozpoznawanej sprawie krzywda powodów nie była znaczna, i w związku z tym ich żądania zostały prawomocnie oddalone.
Kontrowersyjne przypadki
Zasadne powództwo o zapłatę sumy odpowiedniej, o jakiej mowa w art. 446 par. 4 k.c., wytaczane natomiast bywa – jak to już zostało zasygnalizowane na wstępie – przez osoby spoza kręgu najbliższych krewnych i krewnych w ogóle.
W praktyce sądowej ocena, czy określony członek rodziny osoby zmarłej na skutek zdarzenia, za które odpowiedzialność ponosi ktoś inny, był dla zmarłego osobą najbliższą, zależy od konkretnych okoliczności sprawy. Sąd za każdym razem bada bowiem nie tyle formalny stopień pokrewieństwa, ile rzeczywistą zażyłość. Ustaleniu sądu podlega więc, czy relacja ta rzeczywiście była bliska i serdeczna, na co pośrednio wskazuje częstotliwość wzajemnych spotkań, bowiem nie zawsze brak wspólnego zamieszkiwania powoda ze zmarłym wyklucza istnienie między nimi silnej więzi.
Przykładowo Sąd Apelacyjny w Gdańsku w wyroku z 11 maja 2016 r. w sprawie I ACa 1107/15 (LEX nr 2071322) uznał, iż zmarły partner (konkubent) był osobą najbliższą dla powódki i łączyła ich „silna i pozytywna więź emocjonalna”. Uwzględnił powództwo co do zasady. Natomiast w wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 2 września 2015 r. w sprawie I ACa 664/15 (LEX nr 1934457) przyjęto, iż osobą bliską dla zmarłego była jego ciotka (matka chrzestna). Z kolei Sąd Apelacyjny w Łodzi w wyroku z 25 lutego 2016 r. w sprawie I ACa 1276/15 (LEX nr 2017719) uznał za zasadne powództwo ojczyma zmarłego mężczyzny, a stołeczny sąd apelacyjny w wyroku z 10 lutego 2016 r. w sprawie I ACa 659/15 (LEX nr 2016247) zajął stanowisko, iż za najbliższego członka rodziny można uznać teściową.
Można także odnaleźć orzeczenia uznające za osoby najbliższe byłych małżonków. W wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z 24 września 2013 r. w sprawie I ACa 32/13 (LEX nr 1430811) wskazano, iż „nie można uznać, że więź między byłymi już małżonkami była znaczna, to nie sposób również podzielić stanowiska skarżącego, że jej nie było w ogóle z uwagi na orzeczenie rozwodu, jako że rodzina nie funkcjonowała prawidłowo (...). Wszak nie było kwestionowane, że również po rozwodzie małżonkowie nadal zamieszkiwali w jednym pokoju, a więc siłą rzeczy komunikowali się między sobą”. Oczywiście nie w każdym przypadku takie roszczenia są oceniane jako uzasadnione.
Aby ustalić, że w konkretnych przypadkach określone osoby były dla siebie najbliższe i powództwo o zadośćuczynienie w świetle art. 446 par. 4 k.c. jest zasadne, należy ocenić, czy dana osoba jest członkiem rodziny (w szerokim tego słowa znaczeniu), a nadto czy łączyła ją ze zmarłym silna i trwała więź. Dopiero spełnienie tych przesłanek razem uzasadnia uwzględnienie powództwa opartego na tym przepisie. Zgodnie z regułą rozkładu ciężaru dowodu (art. 6 k.c.) to na powodzie spoczywa ciężar wykazania zasadności swojego żądania.
Jak wykazać stopień bliskości
Czy aby ocenić, czy powództwo o zadośćuczynienie wytacza osoba odczuwająca rzeczywistą traumę z powodu śmierci krewnego, potrzebna jest opinia biegłego psychologa, a czasem nawet psychiatry (to specjaliści mogą przedstawić sądowi rzetelną informację o ponadprzeciętnym cierpieniu wywołanym śmiercią bliskiej powodowi osoby)? Zazwyczaj postępowanie dowodowe sprowadza się do przeprowadzenia dowodu z zeznań świadków i stron (powodów). Taką praktykę wyjaśnił trafnie Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z 30 września 2016 r. w sprawie I ACa 667/16 (LEX nr 2149664), stwierdzając, iż cierpienie po stracie osób najbliższych to typowy stan, który odnieść można w zasadzie do wszystkich osób w okresie żałoby. Sąd ten zaznaczył, iż różny jest przy tym sposób uzewnętrzniania przeżywanego cierpienia. W orzeczeniu czytamy, że „twierdzenie istnienia takiego cierpienia – a w wypadku osób najbliższych, jakimi są dzieci, także znacznego czasu jego trwania – nie wymaga wiadomości specjalnych i z reguły jest możliwe na podstawie zeznań samej strony i świadków obserwujących zewnętrzne przejawy tego cierpienia, które to zeznania są weryfikowane poprzez doświadczenie życiowe. Jedynie dla stwierdzenia nietypowego przeżywania żałoby, wynikającego ze szczególnej podatności danej osoby i jej wyjątkowej wrażliwości, przydatne byłyby wiadomości specjalne z zakresu psychologii”.
Kilka słów o przedawnieniu
Pozwy o zapłatę zadośćuczynienia za śmierć bliskiej osoby niejednokrotnie wytaczane są po wielu latach od tragicznego zdarzenia. Roszczenia z art. 446 par. 4 k.c. przedawniają się z upływem lat trzech od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. Jednakże zgodnie z art. 4421 par. 1 k.c. termin ten nie może być dłuższy niż 10 lat od dnia, w którym nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę. Natomiast jeżeli przyczyną śmierci było przestępstwo, to zgodnie z art. 4421 par. 2 k.c. termin przedawnienia wynosi 20 lat od dnia jego popełnienia. Warto zauważyć, że 10 sierpnia 2007 r. wszedł w życie art. 4421, a uchylony został art. 442 k.c., który w poprzednim stanie prawnym przewidywał krótsze terminy przedawnienia niż obecny art. 4421, jeżeli szkoda powstała na skutek przestępstwa. Nie ma to jednak praktycznego znaczenia w chwili obecnej, gdyż zgodnie z przepisami wprowadzającymi ustawę nowelizującą kodeks cywilny, do roszczeń powstałych przed dniem wejścia w życia tej ustawy (a wówczas jeszcze nieprzedawnionych) mają zastosowanie nowe terminy przedawnienia, o jakich mowa w art. 4421 k.c.