Projekt Prawa i Sprawiedliwości ma wiele niejasności. Nie wiadomo np., co się stanie, jeżeli właściciel nie zgłosi wycinki? Albo w jakim terminie należy takie zgłoszenie do gminy przesłać? Z tego m.in. powodu posłowie PiS zdecydowali się wczoraj odroczyć nad nim prace.
– Jeżeli uda się nam go dopracować, to chcielibyśmy, aby sejmowa komisja ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa zajęła się nim jeszcze dziś. Wszystko jednak zależy od tego, jak potoczą się prace – mówi nam posłanka PiS Anna Paluch.
Projekt nie spotkał się z aprobatą mieszkańców, samorządów oraz przedsiębiorców. Po pierwsze dlatego, że przywraca on uciążliwy obowiązek składania zgłoszeń do gminy. Po drugie ogranicza korzystanie ze swojej nieruchomości, na co głównie zwracają ci ostatni.
– Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody złożony przez posłów PiS należy ocenić zdecydowanie negatywnie. O ile można jeszcze dopuścić ewentualną dyskusję nad koniecznością i procedurą zgłaszania usunięcia drzew lub krzewów z własnej nieruchomości, to jednak przepisy ustawy ingerujące zarówno w prawo własności, jak i w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej są już nie do zaakceptowania – mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Wskazuje, że kluczowym aspektem negatywnej oceny projektu jest próba wprowadzenia przez wnioskodawców do art. 83f ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1651 ze zm.) kuriozalnie szkodliwego ust. 6, który jednoznacznie uniemożliwia prowadzenie na własnej nieruchomości jakiejkolwiek działalności gospodarczej przez okres pięciu lat od zgłoszenia usunięcia z niej drzew i krzewów. A zakaz ten miałby być obligatoryjny, więc nie uwzględnia żadnych odstępstw.
– Przepis w tym kształcie byłby szczególnie szkodliwy dla małych i średnich przedsiębiorców. Wielu z nich prowadzi działalność gospodarczą na własnej nieruchomości i w przypadku dokonania przez nich zgłoszenia usunięcia z niej drzewa lub krzewu nie mogliby – zgodnie z tym projektem – kontynuować prowadzenia swojej działalności. I analogicznie, zakaz ten dotyczyłby również wszystkich innych właścicieli nieruchomości, którzy w ciągu kolejnych 5 lat od zgłoszenia wycinki drzewa lub krzewu na swojej nieruchomości zechcieliby otworzyć na niej jakąkolwiek działalność – dodaje Kaźmierczak.
Żaden właściciel takiej nieruchomości nie mógłby również, bez narażania się na sankcje, udostępnić jej pod wynajem na prowadzenie działalności, choćby synowi czy córce. Zdaniem przedsiębiorców skutkiem wejścia tych przepisów mogłoby być zamykanie firm lub – bardziej prawdopodobne – postępowania administracyjne i wysokie kary pieniężne. W dodatku zdaniem ZPP przepisy te i wynikające z nich działania nie wpłynęłyby w żaden sposób na stan drzewostanu w Polsce. – Ale z całą pewnością miałyby już charakter nękania małych i średnich przedsiębiorców. Skutków wprowadzenia podobnej regulacji dla tysięcy obywateli, ich rodzin i firm nie sposób nawet przewidzieć, podobnie jak skutków budżetowych. Dodatkową kwestią pozostaje utworzenie tą samą ustawą kolejnego powodu do i tak już licznych możliwości kontroli, a co za tym idzie konieczność oddelegowania lub wręcz zatrudnienia do tego kolejnych urzędników, trwające miesiącami postępowania administracyjne, a potem sądowe i windykacyjne, co w efekcie przyniesie budżetowi, czyli nam, podatnikom, same straty. Nie jest bowiem w niczyim interesie doprowadzanie do dramatów i upadku ekonomicznego rodzin i firm z powodu źle skonstruowanego prawa, obciążającego horrendalnymi karami za usunięcie jednego drzewa lub krzewu z własnej nieruchomości, wykorzystanej przez prawowitego właściciela jakkolwiek pod prowadzenie działalności – uważa Kaźmierczak.
500 zł - tyle wynosi maksymalna opłata za jeden centymetr obwodu drzewa, którą może naliczyć gmina. Jeżeli wycinka zostanie przeprowadzona niezgodnie z prawem, trzeba liczyć się z podwojeniem tej opłaty
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie prac sejmowych