Za przyjęciem projektu głosowało 17 posłów, 11 było przeciw, żaden nie wstrzymał się od głosu.
Jak podkreślił poseł wnioskodawca Wojciech Skurkiewicz (PiS) projekt uszczelni system, tak by nie dochodziło do wycinki drzew „często wbrew logice”.
Nowe prawo ma dać możliwość weryfikacji, czy wycinka była rzeczywiście przeprowadzona w celach niezwiązanych z działalnością gospodarczą.
Poseł tłumaczył, że właściciel nieruchomości chcąc dokonać wycinki drzew bądź krzewów na swojej nieruchomości będzie musiał zgłosić to wcześniej do gminy. W ciągu dwóch tygodni urzędnik gminny będzie musiał dokonać oględzin działki i sprawdzić stan faktyczny np. czy drzewa nie są chronione bądź czy nie mają one znamion pomników przyrody.
Jeżeli gmina w ciągu kolejnych 14 dni nie wyrazi sprzeciwu do planowanej wycinki (tzw. milcząca zgoda), to wtedy będzie można ją przeprowadzić.
Podczas środowego posiedzenia komisji środowiska wprowadzono poprawkę, która zakłada, że jeśli przed upływem 5 lat od dokonania oględzin przez urzędnika gminnego, właściciel wystąpi o pozwolenie na budowę, która będzie miała związek z prowadzeniem działalności gospodarczej i będzie realizowana na części nieruchomości gdzie rosły usunięte drzewa, będzie musiał uiścić opłatę za usunięcie tych drzew.
Jak tłumaczył Skurkiewicz, nowe przepisy zobowiążą też ministra środowiska do wydania dwóch rozporządzeń. W jednym z nich określi, jakie gatunki drzew i ich wiek będą kwalifikowane jako cenne przyrodniczo. Chodzi o tzw. znamiona drzew pomnikowych. Dzięki takiemu rozwiązaniu gmina będzie mogła wydać zakaz wycięcia takiego drzewa.
W drugim, minister określi wysokość stawek opłat za wycięcie drzew czy krzewów.
Zgodnie z projektem minister będzie miał pół roku na wydanie tych rozporządzeń.
W trakcie posiedzenia posłowie PO i Kukiz’15 wskazywali, że przepisy noweli będą łatwe do obejścia. Propozycja PiS – jak mówiła Gabriela Lenartowicz (PO) – to „pozorne uszczelnienie przepisów”.
Posłanka przekonywała, że nowela spowoduje, że właściciele nieruchomości „na wszelki wypadek” wytną drzewa na swoich posesjach i po prostu poczekają 5 lat z wnoszeniem pozwolenia o budowę.
Posłanka Anna Paluch (PiS) podkreśliła, że "wymowa przepisów jest oczywista - jeżeli ktoś wycina drzewa w celu prowadzenia działalności gospodarczej - to musi wnieść stosowne opłaty”.
Jan Mencwel ze Stowarzyszenia Miasto jest Nasze podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że zaproponowana przez PiS konieczność zgłoszenia wycinki do gminy jest pozytywna, ponieważ do tej pory właściciele nie mieli jakichkolwiek ograniczeń w wycince.
„Będzie więcej biurokracji wobec kompletnego braku jakiejkolwiek kontroli, która jest teraz, i to jest dobrze. Biurokracja nie zawsze jest zła. Kiedy urzędnik może uratować drzewa na skutek swojej decyzji, to my jesteśmy za tym, by tego typu biurokracja działała, bo dzięki temu możemy uchronić drzewa” – powiedział Mencwel.
Podobnie jak posłowie opozycji zwrócił jednak uwagę na luki prawne w przepisach zaproponowanych przez PiS. Jak mówił, nie każda działalność gospodarcza ma związek z pozwoleniem na budowę i wskazał, że można wyciąć drzewa, a w ich miejscu postawić reklamę bądź parking.
Skrytykował też półroczny termin, który będzie miał minister środowiska na wydanie odpowiednich rozporządzeń. „Mam obawę, że przez te pół roku wszyscy będą wycinać co tylko się da, póki minister nie wprowadzi rozporządzenia” – podkreślił.
Resort środowiska wyjaśniając półroczny termin na wydanie odpowiednich aktów wykonawczych, wskazał na konieczność przeprowadzenia szczegółowych ekspertyz.
Od początku roku obowiązują zliberalizowane przepisy dotyczące wycinki drzew na prywatnych posesjach, zgodnie z którymi właściciel nieruchomości może bez zezwolenia wyciąć drzewo na swojej działce, bez względu na jego obwód, jeśli nie jest to związane z działalnością gospodarczą. Przepisy ustawy wzbudziły społeczne protesty.