TRZY PYTANIA DO... MARCINA ŁOCHOWSKIEGO, sędziego Sądu Okręgowego dla Warszawy-Pragi

• Sąd dla Warszawy-Pragi jest jednym z największych w Polsce. Ile pieniędzy znajduje się na jego depozytach i kto zajmuje się obliczaniem dla nich odsetek?

- Mówimy nawet o kilkuset milionach złotych. Kwota jest olbrzymia, ponieważ składają się na nią m.in. środki z egzekucji nieruchomości. Ja sam obecnie prowadzę ok. 40 takich spraw. Mimo olbrzymich kwot na depozytach nie korzystamy z kompleksowych usług zarządzania nimi, chociaż wiemy, że niektóre banki oferują takie produkty. Zamiast tego współpracujemy z kilkoma bankami jednocześnie, także spółdzielczymi, które zajmują się naliczaniem należnych odsetek. Współpraca układa nam się bardzo dobrze, nie dostajemy skarg na nieprawidłowo naliczane sumy.

• Czy wprowadzenie centralnego systemu zarządzania depozytami jest dobrym pomysłem?
- Rzeczywiście są takie plany, ja jednak mam co do tego pewne wątpliwości. Obawiam się, że proces wyliczania prawidłowych odsetek, jak w przypadku każdej centralizacji, mógłby być niezadowalająco długi zarówno dla nas, jak dla naszych klientów. Może lepszym pomysłem byłoby wprowadzenie obsługi wszystkich sądów przez jeden komercyjny bank wybrany w przetargu?
Obecnie kłopotliwe może być to, że sądy korzystają z usług różnych banków, a te oferują inne oprocentowanie.
• W tej sytuacji interesanci mogą dojść do wniosku, że z powodu zamrożenia znacznej kwoty w depozycie w jednym sądzie stracili, bo inny miał wyższe oprocentowanie w banku. I posypią się pozwy o wypłatę utraconych odsetek.
- Nie przesadzajmy. Przecież depozytu sądowego nie można traktować jak długoterminowej lokaty w banku.
Moim zdaniem wystarczy, jeśli sąd swoimi rękami lub z wykorzystaniem banków prawidłowo naliczy odsetki, które po uwolnieniu depozytu trafią do interesanta. Z drugiej strony bardzo ryzykowne jest trzymanie depozytów bez żadnego oprocentowania. W efekcie mogłoby to doprowadzić do ewentualnych procesów.