Uważam, że sądy zbyt często stosują kary pozbawienia wolności, zwłaszcza bez zawieszenia, czy karę grzywny. W ramach obowiązujących regulacji sądy mogłyby przecież wymierzać kary ograniczenia wolności połączone z pracą społecznie użyteczną - mówi prof. Piotr Kruszyński adwokat, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Prof. Piotr Kruszyński adwokat, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego
Prokurator generalny zaproponował zmiany dotyczące kar dla pijanych rowerzystów, które zakładają m.in. zniesienie kary pozbawienia wolności. Czy obowiązujące obecnie przepisy się nie sprawdziły?
Nie powiedziałbym, że obowiązujące przepisy nie pozwalają na skuteczną walkę z pijanymi rowerzystami. W gestii prokuratury i sądu są wystarczające instrumenty prawne, które umożliwiłyby rozwiązywanie tego problemu.
Uważam jednak, że sądy zbyt często stosują kary pozbawienia wolności, zwłaszcza bez zawieszenia, czy karę grzywny. W ramach obowiązujących regulacji sądy mogłyby przecież wymierzać kary ograniczenia wolności połączone z pracą społecznie użyteczną.
Kary takie są szeroko stosowane na Zachodzie, np. w krajach skandynawskich. Problemem jest natomiast, że polskie sądy rzadko korzystają z tego rozwiązania i zamiast tego wymierzają kary pozbawienia wolności, co jest oczywistym absurdem.
To pokazuje, że kara ograniczenia wolności istnieje w Polsce tylko na papierze.
Jak pan ocenia propozycję prokuratora generalnego, aby jazda rowerem pod wpływem alkoholu była wykroczeniem, a nie przestępstwem?
Uważam, że zaproponowane zmiany są absolutnie niepotrzebne. Przepisów w tej kwestii nie trzeba zmieniać, a pomysł, by jazda na rowerze w stanie nietrzeźwości była wykroczeniem, jest moim zdaniem całkowicie nietrafiony.
Zjawisko pijanych kierowców i rowerzystów to w Polsce plaga i nie należy im tego odpuszczać.
Problem nie leży jednak w nowelizacji przepisów, tylko w zmianie polityki kryminalnej. Prokuratorzy powinni wnioskować o kary ograniczenia wolności, a sądy takie kary wymierzać.
Uważam natomiast, że propozycja, by za jazdę rowerem po pijanemu karać tylko grzywną, jest w takich sytuacjach często nieadekwatna. Z reguły skazani to ludzie biedni, którzy, gdy nie zapłacą grzywny, idą do więzienia. Jest to więc działanie bezsensowne.
Jakie rozwiązanie by pan proponował?
Uważam, że optymalnym byłoby zobowiązanie rowerzysty, skazanego za jazdę pod wpływem alkoholu, do pracy przy naprawie dróg, płotów czy melioracji.
Apelowałbym również do prokuratora generalnego, żeby zrezygnował z reform w obecnym kształcie i zaproponował prostsze rozwiązania. Mógłby np. wystąpić do prokuratorów o to, żeby w takich sytuacjach wnioskowali do sądu o wymierzanie kary ograniczenia wolności.