ADAM JASIŃSKI - Chodziło o to, by każdy znak drogowy był sankcjonowany mandatem, bez względu na miejsce jego ustawienia. Zmiana ta została wprowadzona dopiero na etapie prac parlamentarnych.

Po zmianie prawa o ruchu drogowym brakuje rozporządzenia, które pozwalałoby stawiać znak strefy ruchu na drogach wewnętrznych, gdzie mają obowiązywać przepisy ustawy. Czy do czasu zmiany odpowiedniego rozporządzenia kierowcy są bezkarni na osiedlowych uliczkach i parkingach pod hipermarketami?

Prace nad nowelizacją dwóch rozporządzeń w sprawie znaków są prowadzone. Nie było możliwości ich przyspieszenia, bowiem treść ustawy jeszcze przed końcem prac w Sejmie znacznie zmieniano, a wiadomo, że od treści ustawy zależy rozporządzenie. Obecny brak rozporządzeń oznacza tylko tyle, że nie można fizycznie wprowadzić strefy ruchu, bo nie ma wzoru znaku strefy. Jednak najważniejsze jest to, że ustawa weszła w życie i dokładnie od 4 września każdy znak drogowy, bez względu na miejsce jego ustawienia, już jest sankcjonowany przymusem państwowym; wynika to ze znowelizowanego brzmienia art. 1 ust. 2 ustawy.

Czyli w jakim zakresie np. policja może karać pomimo braku oznakowania strefy ruchu?

Tak, oczywiście. Jeżeli dziś kierujący np. zaparkuje auto przed hipermarketem, w miejscu obowiązywania znaku „zakaz zatrzymywania”, to będzie ukarany mandatem. Za parkowanie na parkingu sklepowym (a więc na drodze wewnętrznej nieleżącej w strefie) w miejscu przeznaczonym dla niepełnosprawnych kwota mandatu, jaką już dziś można nałożyć, wynosi 500zł. Chwilowa niemożliwość wprowadzenia strefy ruchu ma ten skutek prawny, że na tych drogach wewnętrznych ustawa działa tylko w zakresie koniecznym dla uniknięcia zagrożenia bezpieczeństwa osób oraz wynikającym ze znaków i sygnałów drogowych. Oznacza to, że do chwili wprowadzenia strefy nie obowiązują tam inne (poza wynikającymi ze znaków) przepisy porządkowe, np. kierujący może się tam poruszać samochodem bez wymaganych dokumentów.

Skoro docelowo na drogach wewnętrznych mają być strefy ruchu i wówczas cały kodeks drogowy będzie tam obowiązywał, to po co wprowadzono przepis dotyczący karania za nieprzestrzeganie znaków poza wyznaczonymi strefami?

Chodziło o to, by każdy znak drogowy był sankcjonowany mandatem, bez względu na miejsce jego ustawienia. Zmiana ta została wprowadzona dopiero na etapie prac parlamentarnych. Był to mój pomysł podyktowany potrzebą osiągnięcia celu przy jednoczesnym zminimalizowaniu kosztów, jakie wiążą się z produkcją nowych znaków „strefa ruchu”. Zarządca terenu nie będzie w ogóle zmuszony tworzyć strefy ruchu, jeżeli zależy mu wyłącznie na przestrzeganiu stojących od lat na jego terenie znaków. Dzięki temu policja może wejść na takie drogi tylko w niezbędnym zakresie. W pozostałym właściciel terenu będzie sam decydował o tym, czy i na ile chce przekazać w ręce państwa uprawnienia do kontroli porządku; czy tylko w zakresie ustawionych tam znaków, czy też w pełnym zakresie, jak na drogach publicznych.