Trzy pytania do... DARIUSZA PIASTY, wiceprezesa Urzędu Zamówień Publicznych - Dlaczego przy okazji implementacji unijnych rozwiązań Urząd Zamówień Publicznych (UZP) zdecydował się także na likwidację protestów? Przecież dyrektywy nie wymagają takiego kroku. W odróżnieniu od odwołań, protesty można dziś wnosić w każdym postępowaniu i nie trzeba przy nich uiszczać wpisów.
– Praktyka pokazuje, że skuteczność protestów jest znikoma. Ich likwidacja niewiele więc zmieni. Natomiast zaletą proponowanego przez nas rozwiązania jest zdecydowane przyspieszenie postępowań o zamówienia publiczne (postępowanie odwoławcze jest krótsze o 20 dni) i usprawnienie wydatkowania środków publicznych. Mam nadzieję, że konieczność ponoszenia kosztów na wniesienie odwołania skutecznie zniechęci do wnoszenia środków odwoławczych tych wykonawców, którzy dotychczas protest traktowali tylko jako narzędzie do szkodzenia konkurencji lub przeciągania procedury. Natomiast ci wykonawcy, którzy odwoływali się z uzasadnionych powodów, nie mają powodów do obaw. Zwykle przecież zamawiający oddalał ich zarzuty i musieli wnosić odwołania.
● UZP proponował początkowo również uchylenie trybu zapytania o cenę. Z jakiego powodu ostatecznie jednak rząd utrzymał ten tryb?
– Rzeczywiście projekt przygotowany przez UZP zwierał propozycję likwidacji zapytania o cenę. Według nas nie jest to tryb niezbędny i doskonale może być on zastąpiony przez licytację elektroniczną czy przetarg nieograniczony. W toku uzgodnień międzyresortowych nie udało się utrzymać tego rozwiązania i ostatecznie rząd zdecydował, że tryb jest w praktyce przydatny.
● Dlaczego UZP nie chce wprowadzić certyfikacji wykonawców, mimo że funkcjonuje ona w innych państwach UE?
– Nie mówimy definitywnie nie certyfikacji. Dziś nie widzimy jednak zalet tego rozwiązania, przewyższających koszty jej wprowadzenia. Certyfikacja funkcjonująca w innych krajach UE stanowi dla wykonawców wyraźne odciążenie biurokratyczne, co nie będzie miało miejsca w Polsce, gdzie istnieje możliwość przedkładania zamawiającemu kopii dokumentów poświadczonych przez wykonawców. Po co więc wprowadzać certyfikacje, skoro ten sam dokument można przedkładać w formie kopii w wielu postępowaniach. Zakres certyfikacji byłby ograniczony tylko do tych dokumentów, które trzeba składać w każdym postępowaniu. Ponadto przedsiębiorca wpisany do urzędowego wykazu zatwierdzonych wykonawców, jak i przedsiębiorca certyfikowany musiałby i tak ponosić koszty związane z dostarczaniem instytucji certyfikującej dokumentów w celu aktualizacji wpisu lub certyfikatu, jak również koszty związane z uzyskaniem certyfikatu czy wpisu do wykazu.