Senat przyjął w poniedziałek późnym wieczorem poprawki do ustawy o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r., z możliwością głosowania korespondencyjnego. Senackimi poprawkami Sejm ma zająć się we wtorek.
Za uchwałą o przyjęciu całej ustawy, wraz z poprawkami głosowało 94 senatorów, przeciw był jeden (senator KO Barbara Zdrojewska), wstrzymało się 4 (senatorowie KO Bogdan Zdrojewski, Aleksander Pociej, Magdalena Kochan oraz senator niezależny Wadim Tyszkiewicz). W głosowaniu nie wziął udziału jeden senator - Andrzej Pająk (PiS).
Senatorowie przyjęli w sumie 36 poprawek, czyli wszystkie rekomendowane przez trzy połączone komisje. Nie poparto jedynego wniosku mniejszości, autorstwa senatorów PiS, zakładającego zwrot z budżetu pieniędzy na wybory, wydanych przez Pocztę Polską.
Wśród przyjętych poprawek jest m.in. ta zakładającą, że w kalendarzu wyborczym będzie co najmniej 10 dni na rejestrację komitetu wyborczego kandydata na prezydenta i na zebranie podpisów, a także, że marszałek Sejmu określi kalendarz wyborczy w porozumieniu z PKW. Inna z poprawek określa, że to PKW, a nie minister zdrowia będzie decydować, że na określonym terenie będą tylko wybory korespondencyjne.
Senatorowie zaakceptowali poprawkę, zgodnie z którą dopuszczone ma być udzielenie poparcia zgłoszonym nowym kandydatom na prezydenta za pomocą elektronicznej platformy usług administracji publicznej ePUAP. Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami, kandydaci na prezydenta zbierali 100 tys. podpisów niezbędnych do rejestracji w sposób tradycyjny, na papierze.
Poparto także doprecyzowanie przepisów dotyczących osób przebywających na kwarantannie. Poprawka ta zakłada, że wyborca głosujący w kraju podlegający w dniu głosowania obowiązkowej kwarantannie, izolacji lub izolacji w warunkach domowych niezwłocznie po doręczeniu pakietu wyborczego wypełnia kartę do głosowania wkłada ją do koperty na kartę do głosowania, którą zakleja, a następnie kopertę tę wkłada do koperty zwrotnej łącznie z podpisanym oświadczeniem o osobistym i tajnym oddaniu głosu. Adresuje kopertę zwrotną wskazując adres właściwej obwodowej komisji wyborczej i oddaje kopertę zwrotną odpowiednio upoważnionemu pracownikowi Poczty Polskiej albo upoważnionemu pracownikowi urzędu gminy.
Kolejna przyjęta poprawka stanowi, że pakiet wyborczy musi być pokwitowany przez wyborcę.
Przyjęto również poprawkę dodającą przepis mówiący, że Główny Inspektor Sanitarny lub działający z jego upoważnienia inny organ Państwowej Inspekcji Sanitarnej przekazuje właściwemu organowi gminy w okresie pomiędzy 12 a 2 dniem przed dniem wyborów informację o wyborcach podlegających w dniu głosowania obowiązkowej kwarantannie, izolacji lub izolacji w warunkach domowych.
Senatorowie przyjęli także poprawkę zgodnie z którą Polacy za granicą musieliby zgłosić chęć głosowania korespondencyjnego do 15 dnia przed dniem wyborów (w wyborach w kraju jest to 12 dni), a z kolei konsul miałby mieć obowiązek wysłania im pakietu wyborczego nie później niż 9 dni, a nie 6, przed dniem wyborów.
Przyjęto również poprawki wprowadzające ułatwienia dla wyborców niepełnosprawnych, głosujących korespondencyjnie - chodzi głównie o nakładki alfabetem Brailla.
Senat zaakceptował też poprawkę, przedłużającą pracę obwodowych komisji wyborczych, które miałyby funkcjonować w godzinach 6-22. Inna poprawka zwiększa minimalną liczbę członków obwodowych komisji wyborczych z 3 do 5.
Kolejna poprawka zakłada podwyższenie limitu wydatków dla "nowego" komitetu wyborczego (nie startującego w wyborach 10 maja) z 50 proc. standardowej kwoty do 75 procent. Jeszcze inna z przyjętych poprawek zakłada, że koszty, które samorządy będą ponosiły w związku z wyborami (przede wszystkim na materiały ochronne dla członków komisji wyborczych) będą zrefinansowane, bo zostaną potraktowane jako zadania zlecone.
Senatorowie przyjęli równiez ocenili poprawkę, w myśl której Sąd Najwyższy będzie miał nie 21, a 16 dni na rozpatrzenie protestów wyborczych i stwierdzenie ważności wyborów.
Przed głosowaniem nad poprawkami odbyła się debata. Głos zabrał m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich Adma Bodnar. Zaznaczył, że zmiany w prawie wyborczym, są dokonywane ze złamaniem podstawowej zasady konstytucyjnej, gdyż nie powinny być one wprowadzone później niż na sześć miesięcy przed datą wyborów.
Odnosząc się do ustawy wyraził zadowolenie, że Państwowej Komisji Wyborczej "została przywrócona rola w procesie wyborczym" co gwarantuje uczciwość wyborów. "Pozostaje pytanie, czy wybory będą spełniały standard konstytucyjny w zakresie biernego prawa wyborczego" - powiedział Bodnar.
Podkreślił, że równość w zakresie biernego prawa wyborczego odnosi się do różnych faz wyborczych: rejestracji komitetów wyborczych, zbierania podpisów, finasowania kampanii wyborczej, czy dostępu do mediów publicznych. "Tymczasem jednym z podstawowych założeń tej ustawy jest wprowadzenie nierówności pomiędzy kandydatami ponieważ dotychczasowe komitety wyborcze zostaną zarejestrowane z dniem wejścia ustawy, a nowe komitety będą dopiero uzyskają taką szansę" - powiedział Rzecznik. W jego ocenie, czas na przeprowadzenie wszystkich czynności związanych ze startem nowych kandydatów będzie "znacząco skrócony".
"Szanse nowych kandydatów są dużo mniejsze: mają mniej czasu na zarejestrowanie swoich komitetów, zbieranie podpisów, zbieranie funduszy" - mówił RPO. "Niektórzy kandydaci sobie poradzą (...). Prawdopodobnie ze względu na posiadanie struktur organizacyjnych (niektórzy nowi kandydaci - PAP) są w stanie sobie poradzić i przejść przez cały proces. Ale konstytucja nie jest tylko dla najlepiej zorganizowanych, dla osób, które mają określone struktury. Każda osoba, która podejmie decyzje (o starcie w wyborach - PAP) za kilka dni nie powinna być gorzej traktowana od tych kandydatów, którzy zostali już zarejestrowani" - podkreślał Bodnar.
Zwrócił również uwagę, że taka sytuacja może spowodować, że osoby, którym nie uda się wystartować w wyborach, bo np. nie zbiorą wystarczającej liczny podpisów w ciągu kilku dni, mogą podważać wybory przed Sadem Najwyższym i "będą mieli w ręku silne argumenty, że nie byli równo traktowani". RPO wyraził obawę, że taka sytuacja zamiast "wszystko przyspieszyć" może spowodować, że "będzie koniczne przeprowadzanie wyborów prezydenckich ponownie jesienią". "To jest igranie z ogniem" - ocenił.
Wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS) zwrócił uwagę, że nowa ustawa o wyborach jest w Senacie od 18 dni i - jak ocenił - "to i tak postęp, bo mogła tutaj być 30 dni". "Ale to stanowczo za długo, zupełnie niepotrzebnie. Gdyby ścisnąć dni i godziny, w których obradował (nad tą ustawą - PAP) Senat, to moglibyśmy to z takim samym merytorycznym skutkiem przeprowadzić w kilka dni, z pożytkiem dla Rzeczypospolitej, z pożytkiem dla ładu konstytucyjnego, a przede wszystkim z wielkim pożytkiem dla organizacji samego procesu wyborczego" - oświadczył.
Jak dodał, "dzisiaj znowu, dzięki Senatowi, jesteśmy w takiej sytuacji, że zorganizowanie wyborów w takim terminie, aby sprostać wymaganiom konstytucji, będzie ogromnym wysiłkiem organizacyjnym, politycznym, logistycznym dla wszystkich instytucji, które w ten proces będą zaangażowane". "Ale wierzę głęboko, że państwo polskie stanie na wysokości zadania i dojdzie do wyborów" - powiedział.
Wicemarszałek Gabriela Morawska-Stanecka (Lewica) mówiła z kolei, że "mamy w Polsce kryzys ustrojowy, mamy poważny kryzys konstytucyjny, kryzys, który od 2015 r. tworzy i eskaluje partia rządząca".
"Nieprzeprowadzenie wyborów prezydenckich i odkładania ich przeprowadzenie jest kolejną odsłoną tego kryzysu. Polacy mieli nadzieję, że w wyborach prezydenckich w 2020 r. uda im się zmienić prezydenta, który nie tylko nie stoi na straży konstytucji, ale podpisaniem niekonstytucyjnych ustaw, nominowaniem sędziów do kwestionowanych, wątpliwych izb SN, ułaskawianiem przed skazaniem cały czas notorycznie ją łamie" - mówiła pod adresem prezydenta Andrzeja Dudy wicemarszałek Senatu.
Stwierdziła, że czas pandemii koronawirusa obnażył wszystkie błędy rządu PiS - nieprzygotowaną służbę zdrowia, brak systemowych rozwiązań systemowych chroniące prawa obywateli. Morawska-Stanecka stwierdziła, że mamy do czynienia z przewaga polityki nad prawem, a Senat starał się poprawić ustawę ws. wyborów i nadać jej cechy, które "choć w minimalnym stopniu zapewnią poszanowanie zasad, ale udało się to tylko częściowo".
Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (KO) przekonywał, że rolą senatorów było wyjaśnić "niedomówienia i znaki zapytania" związane z ustawą po to, aby wybór danego kandydata na prezydenta nie był kwestionowany. Podkreślał, że senatorowie pracowali nad ustawą od momentu jej wpłynięcia. Zaznaczył, że Senat czekał na publikację uchwały PKW dotyczącej wyborów, które były zarządzone na 10 maja.
Zarzucił PiS stosowanie "szantażu" wobec senatorów, aby przyspieszyli prace nad ustawą. "+Będziecie zwlekali, będziecie długo procedowali, to wasz kandydat będzie miał krótszy okres do zbierania podpisów+ - ten szantaż był z różnych stron, kierunków, ale oczywiście szedł od obecnej większości rządowej" - powiedział Borusewicz.
"Prezesowi (PiS Jarosławowi) Kaczyńskiemu i innym, którzy grozili sanatorom przez ostatnie 20 dni, chcę powiedzieć, że powinniście Wysokiej Izbie za tę pracę, którą wykonała przez te 20 dni podziękować, a miarą dobrych intencji rządzących będzie to, czy nasze poprawki w komplecie zostaną przez Sejm przyjęte" - powiedział z kolei inni senator KO Marcin Bosacki.
Już we wtorek po południu poprawkami Senatu do ustawy ma się zająć Sejm. (PAP)