Choć 19 lutego 2021 roku Komisja Europejska opublikowała Białą Księgę w sprawie sztucznej inteligencji, to stan prawny dotyczący zagadnień związanych z rozwojem techniki (rozwojem sztucznej inteligencji) pozostaje daleko w tyle za rzeczywistymi problemami, które już nas dotyczą. W szczególności Unia Europejska skupia się na kwestiach wpływu na jej odbiorców, nie zwracając dużej uwagi na osobny „samoistny” rozwój nowej technologii.

Czy sztuczna inteligencja może być twórcą?

Wspominany problem dotyka sam aspekt twórczości (tworzenia), jak i praw autorskich. Zgodnie z polskim prawodawstwem podmiotem („właścicielem”) praw autorskich może być wyłącznie twórca (art. 8 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych). W konsekwencji, wskazuje się, że prawa autorskie i pokrewne mogą pierwotnie przysługiwać wyłącznie osobom fizycznym. Logicznym wnioskiem jest to, że wspomniane prawa nie mogą przysługiwać programom, które tworzą samodzielnie, choćby ich wytworem były nawet najoryginalniejsze dzieła. Co więcej, autorstwa takich dzieł nie może sobie przypisać twórca danego programu. Samodzielność pracy sztucznej inteligencji prowadzi do oczywistej dyskontynuacji w procesie twórczym.

Powyższa problematyka nie jest w żadnym wypadku tematem niszowym. Można zauważyć to przy produkcji drukarek 3D, obsłudze profili social media (np. bot Tay) czy nawet – jak udowodnił to m.in. GPT-3, oparty na sztucznej inteligencji generator treści – przy pisaniu artykułów.

Od losowości do twórczości

Zgodnie z przykładem fizyka Arthura Eddingtona (The Nature of the Physical World, wyd. 1928), „Jeśli armia małp będzie klikać na swoich maszynach do pisania, mogą napisać wszystkie książki z British Museum. Prawdopodobieństwo, że im się to uda jest zdecydowanie większe, niż prawdopodobieństwo cząsteczek powracających do jednej części naczynia”. Powyższa teoria zakładała prawdopodobieństwo, które jednak zależy od losowości (przy założeniu nieskończonego czasu na wykonanie zadania). Dzisiejsza technologia wyszła jednak poza ramy przypadku.

Już w 2011 roku studenci z Uniwerystetu Duke stworzyli program, który na podstawie swojej bazy danych potrafił stworzyć samodzielnie, oryginalne krótkie formy poetyckie. Natomiast od 2016 roku „redaktorem” wiadomości dla Washington Post jest program o nazwie Heliograf. Korzystając z własnej sztucznej inteligencji program potrafi przygotować, krótkie informacje (np. o wyborach) lub stworzyć wiadomości na platformę Twitter. Jakkolwiek wspomniane artykuły nie są wysublimowane, to program jest w ich tworzeniu całkowicie niezależny. T GPT-3 idzie zaś jeszcze dalej – poprawną angielszczyzną prowadzi rozważania na temat rozwoju sztucznej inteligencji czy natury ludzkiej.

Dzieło człowieka i programu

Biorąc pod uwagę powyższe ciekawym zagadnieniem nie tylko staje się czy (a właściwie kiedy) prawo przyzna danym programom lub robotom osobowość, a za tym przymiot twórcy, ale jak może wyglądać współpraca pomiędzy sztuczną inteligencją a człowiekiem. W szczególności jest to powszechne zagadnienie przy dziełach pisanych. Problematyka plagiatu przy takich pracach jest co prawda starsza niż era Internetu, jednak obecnie przeżywa swoisty renesans. Z jednej strony nomen omen sztuczna inteligencja pomaga w precyzyjnym określeniu skopiowanych elementów, z drugiej jednak podobne nowoczesne programy tworzące artykuły, mają zdolność do zaliczenia tekstu Turinga (test na umiejętność posługiwania się językiem naturalnym).

W konsekwencji oprócz potrzeby technicznej możliwości rozpoznania elementu niepochodzącego od człowieka, konieczne jest także uregulowanie dzieł, które powstają w swoistym współautorstwie programu i człowieka. Na pierwszy rzut oka łatwe zagadnienie (wg zasady jeśli stworzył coś człowiek to jemu należą się prawa) komplikuje się już na poziomie zweryfikowania udziałów w prawie. W klasycznej formie współtwórczości prawa przysługują poszczególnym osobom wspólnie w równych udziałach. Natomiast władny do weryfikowania rzeczywistego udziału danego twórcy jest sąd. Proces o ustalenie takiego prawa „z udziałem” programu wydaje się coraz bardziej rzeczywisty.

Zmiany są nieuniknione

Wspomniana na początku Biała Księga Komisji Europejskiej skupia się przede wszystkim na zagadnieniu ochrony zasad społecznych i etycznych przed nieprawidłowym zastosowaniem sztucznej inteligencji. Jest to zrozumiałe z uwagi na niebezpieczeństwa, mogące powstać w razie nieodpowiedzialnego (lub z zamierzenia złego) stosowania nowej technologii. Nie zmienia to faktu, że zarówno w Europie i Polsce niezbędne jest szersze pozytywne myślenie o zastosowaniu i współistnieniu ze sztuczną inteligencją. W szczególności jeśli nie chcemy, żeby kreatywność i sztuka została wyłączną domeną robotów, powinniśmy na nowo zdefiniować pojęcie twórczości.

Tekst powstał we współpracy z Legalnakultura.pl

Przemysław Moroz, adwokat