Matka, która nie była zatrudniona w momencie porodu, ale podjęła etat, gdy dziecko ma np. trzy lata, powinna móc skorzystać z urlopu rodzicielskiego. Taki skutek może wywołać wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej

Krajowe przepisy nie mogą uzależniać prawa do urlopu rodzicielskiego od zatrudnienia w momencie porodu. Tak wynika z wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 25 lutego 2021 r. Choć rozpatrywana sprawa dotyczyła pracownicy z Luksemburga i tamtejszego systemu urlopów na dzieci, może mieć ona istotny wpływ na polskie przepisy.
Jak jest w Polsce
Krajowe regulacje w praktyce uzależniają bowiem prawo do rodzicielskiego od zatrudnienia w momencie porodu. Skorzystać z niego mogą tylko ci opiekunowie, którzy wcześniej korzystali z urlopu/zasiłku macierzyńskiego. A ten co do zasady przysługuje ubezpieczonym (w przypadku urlopu – pracującym) w momencie narodzin. Zgodnie z polskimi przepisami pierwszą część rodzicielskiego należy wykorzystać bezpośrednio po macierzyńskim. W przeciwnym razie przepadnie.
Co istotne, prawo ojców do wykorzystania takiego urlopu jest uzależnione od tego, czy prawo do zasiłku macierzyńskiego ma matka dziecka (a więc czy była zatrudniona/ubezpieczona w momencie porodu lub zyskała taki status w okresie, w którym mogłaby korzystać z urlopu macierzyńskiego).
Z orzeczenia TSUE wynika zaś, że opiekun, który nie pracuje (nie jest ubezpieczony) w momencie narodzin dziecka, ale podejmie etat np. gdy podopieczny ma trzy lata, powinien móc skorzystać z rodzicielskiego. Jedynym ograniczeniem, jakie mogą przewidywać w tym względzie przepisy krajowe, jest wymóg odpowiedniego stażu pracy (maksymalnie rok).
Wyrok jest więc korzystny dla rodziców, ale dla rządu może oznaczać konieczność nie tylko zmiany przepisów, lecz także przebudowania całego systemu wsparcia dla opiekunów. Przypomnijmy, że osobom, które w momencie porodu nie mają prawa do zasiłku macierzyńskiego (np. studentom, bezrobotnym), w Polsce przysługuje świadczenie rodzicielskie, tzw. kosiniakowe. Jeśli osoby te później podjęłyby etat, miałyby następnie prawo do rodzicielskiego, co budzi wątpliwości pod kątem równego traktowania opiekunów (więcej na ten temat w opiniach ekspertów).
Zdaniem specjalistów rząd powinien wziąć pod uwagę wspomniane orzeczenie przy pracach nad nowelizacją kodeksu pracy, która ma dostosować polskie przepisy dotyczące uprawnień opiekuńczych do dyrektywy 2019/1158 w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów (Dz.Urz. UE z 12 lipca 2019 r. L 188/79). Państwa członkowskie mają czas na wdrożenie zmian do 2 sierpnia 2022 r.
Inne prawo
Sprawa, którą rozpatrywał TSUE, dotyczyła pracownicy z Luksemburga, która była zatrudniona na podstawie umowy o pracę na czas określony. Jej kontrakt wygasł 26 stycznia 2012 r. i została wyrejestrowana z systemu ubezpieczeń społecznych. 4 marca 2012 r., gdy pozostawała bez pracy, urodziła bliźnięta (co istotne – w Polsce jej umowa przedłużyłaby się do dnia porodu i miałaby prawo do zasiłku macierzyńskiego, również za czas rodzicielskiego; może mieć to znaczenie przy ocenianiu wpływu wyroku na polskie ustawodawstwo). Następnie pobierała zasiłek dla bezrobotnych, ale od 15 września 2012 r. została ponownie zatrudniona na podstawie kolejnych umów (od 15 września 2014 r. już na czas nieokreślony). 11 marca 2015 r. złożyła wniosek o udzielenie jej urlopu rodzicielskiego. Pracodawca odmówił, bo w momencie porodu nie była zatrudniona i objęta systemem zabezpieczenia społecznego, a zgodnie z przepisami obowiązującymi w Luksemburgu urlop rodzicielski jest od tego uzależniony.
Spór ostatecznie trafił do luksemburskiego sądu kasacyjnego, a ten powziął wątpliwości co do interpretacji dyrektywy 96/34/WE z 3 czerwca 1996 r. w sprawie Porozumienia ramowego dotyczącego urlopu rodzicielskiego (Dz.Urz. z 1996 r., L 145, s. 4). Skierował więc pytania prejudycjalne do TSUE.
Ważny cel
Trybunał przypomniał, że urlop rodzicielski jest indywidualnym uprawnieniem przyznawanym pracownikom – mężczyznom lub kobietom – z powodu narodzin lub przysposobienia dziecka. Ma on umożliwić opiekę do czasu osiągnięcia przez podopiecznego odpowiedniego wieku, który określają państwa członkowskie (maksymalnie osiem lat; w Polsce wymiar rodzicielskiego to 32 tygodnie, które można wykorzystać do końca roku kalendarzowego, w którym dziecko kończy sześć lat). Przepisy unijne zezwalają krajowym ustawodawcom na uzależnienie tego prawa od okresu zatrudnienia lub stażu pracy, ale nie może on przekroczyć roku.
TSUE wskazał, że jedynymi warunkami koniecznymi do udzielenia rodzicielskiego są więc narodziny dziecka lub jego przysposobienie oraz status pracownika. Prawo do urlopu zależy jednak od zatrudnienia nie w momencie porodu, lecz w chwili wnioskowania o rodzicielski. Wykluczenie osób, które nie pracowały w chwili narodzin lub przysposobienia, ograniczałoby prawo do opieki w późniejszym okresie życia, w którym ponownie są zatrudnione. A przecież celem wspomnianego urlopu jest ułatwienie godzenia obowiązków rodzinnych i zawodowych. Takie wykluczenie byłoby sprzeczne z indywidualnym prawem każdego pracownika do dysponowania rodzicielskim.
Dlatego trybunał orzekł, że przepisy unijne nie dopuszczają, aby państwa członkowskie mogły uzależnić prawo do urlopu rodzicielskiego od warunku zatrudnienia w chwili narodzin lub przysposobienia dziecka.

opinie

Wyrok może doprowadzić do zmiany polskich przepisów

Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE może mieć istotne znacznie dla polskiego ustawodawstwa w zakresie urlopów rodzicielskich. Skoro TSUE wskazuje, że nie można uzależniać przyznania tego urlopu od posiadania statusu pracownika – czyli ubezpieczonego – w dniu narodzin dziecka, pojawia się pytanie, czy nie należy zmienić polskich przepisów dotyczących rodzicielskiego. Zgodnie z regulacjami unijnymi jedynym dopuszczalnym warunkiem nabycia prawa do tego urlopu jest ustanowienie maksymalnie 12-miesięcznego stażu zatrudnienia przed rozpoczęciem korzystania z rodzicielskiego. W Polsce takiego warunku nie ma. Jest za to w praktyce wymóg zatrudnienia/podlegania ubezpieczeniu w dniu narodzin dziecka.
Pamiętajmy, że obowiązuje też warunek wykorzystania części rodzicielskiego bezpośrednio po macierzyńskim. Jeśli rodzic wykorzysta jedynie krótką część, np. osiem tygodni, to później przysługuje mu już tylko maksymalnie 16 tygodni, a nie 24 tygodnie (czyli nie może wykorzystać pełnego wymiaru rodzicielskiego). To oznacza, że polskie przepisy nie do końca realizują cel dyrektywy, skoro rodzicielski ma umożliwiać opiekę nad dzieckiem nie tylko w okresie po porodzie, lecz także później, maksymalnie do momentu gdy dziecko skończy osiem lat.
Komplikacji jest więcej. Załóżmy, że kobieta w Polsce w momencie porodu nie była zatrudniona, nie podlegała ubezpieczeniom społecznym. Otrzymuje więc przez rok specjalne świadczenie, tzw. kosiniakowe. Następnie, gdy dziecko ma np. trzy lata i jest w przedszkolu, matka podejmuje zatrudnienie. Zgodnie z wyrokiem TSUE powinna ona mieć wówczas prawo do skorzystania z rodzicielskiego. W rezultacie taka pracownica najpierw otrzymywałaby tzw. kosiniakowe, a potem jeszcze mogłaby wybrać rodzicielski. Byłaby faworyzowana względem tych, którzy byli zatrudnieni w momencie porodu i mieli prawo jedynie do rodzicielskiego.
Nie można też zapominać, że prawo ojca do skorzystania z tego urlopu jest w Polsce uzależnione od tego, czy w momencie porodu prawo do zasiłku macierzyńskiego ma matka.
Moim zdaniem rząd powinien uwzględnić te kwestie przy pracach nad nowelizacją przepisów o rodzicielskim, która jest wymuszona dyrektywą unijną. Skoro nie można uzależniać prawa do tego urlopu od zatrudnienia w momencie porodu, to ustawodawca powinien rozważyć wprowadzenie wymogu minimalnego stażu, tak aby unikać nadużyć i nierównego traktowania w tym względzie.

Krajowe regulacje mogłyby być mniej rygorystyczne

Wojciech Kruk, aplikant radcowski w Kancelarii Prawnej ANSWER Wojciechowski i Partnerzy oraz LexDigital, specjalista w zakresie prawa pracy
Dokonując analizy treści orzeczenia TSUE, należy zwrócić uwagę, że w świetle polskich przepisów sytuacja pracownicy z Luksemburga kształtowałaby się znacznie korzystniej. Przede wszystkim umowa o pracę na czas określony w przypadku ciąży uległaby przedłużeniu do dnia porodu, a pracownica uzyskałaby prawo do zasiłku macierzyńskiego, który może obejmować również okres urlopu rodzicielskiego.
W polskim systemie prawnym nie występuje regulacja tożsama do przepisu ustawy luksemburskiej, który uzależnia przyznanie prawa do urlopu rodzicielskiego od posiadania przez rodzica statusu pracownika w chwili narodzin dziecka. Krajowe regulacje gwarantują pracownikowi prawo do urlopu przy spełnieniu określonych warunków, innych niż w prawie luksemburskim. Rodzic, który nie nabył prawa do urlopu macierzyńskiego bądź zasiłku macierzyńskiego, nie uzyska również prawa do urlopu rodzicielskiego. Dodatkowo przynajmniej część urlopu rodzicielskiego musi być wykorzystana bezpośrednio po macierzyńskim albo po okresie pobierania zasiłku. Gdy rodzic nie skorzysta z uprawnienia w określonym czasie, utraci prawo do urlopu.
Wyroku trybunału nie można więc wprost zastosować wobec prawa polskiego. Nie zmienia to jednak tego, że w celu zagwarantowania pracownikowi prawa do urlopu rodzicielskiego na zasadach określonych w prawie unijnym przepisy polskiej ustawy mogłyby być mniej rygorystyczne. Z treści analizowanego orzeczenia wynika bowiem zamiar większego uelastycznienia warunków nabycia prawa pracownika do urlopu rodzicielskiego i ewentualne uzależnienie go od stażu pracy u danego pracodawcy.

orzecznictwo

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 25 lutego 2021 r. w sprawie C 129/20. www.serwisy.gazetaprawna.pl/ orzeczenia