Pijany rowerzysta dostanie zakaz jeżdżenia rowerem, ale nie zawsze straci jednocześnie prawo jazdy na samochód. Decyzję podejmie sąd.
Od 25 lutego br. sędziowie nie będą już musieli obligatoryjnie karać pijanych kierowców zakazem prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych. Odbiorą uprawnienia do prowadzenia tylko tego pojazdu, którym zostało popełnione przestępstwo. Taką zmianę przewiduje nowelizacja kodeksu karnego, która dziś wchodzi w życie.
Do tej pory pijana osoba – niezależnie od tego, czy w trakcie zatrzymania przez policję prowadziła auto czy jechała rowerem – traciła wszystkie uprawnienia do poruszania się po drogach.
– To słuszna zmiana. Sąd powinien brać pod uwagę wszystkie okoliczności sprawy, które towarzyszyły popełnieniu czynu zabronionego – przekonuje dr Monika Zbrojewska, ekspert prawa karnego z Uniwersytetu Łódzkiego.
Dodaje, że zakaz prowadzenia np. wyłącznie roweru czy tylko samochodu osobowego jest lepszym rozwiązaniem, bo kara jest wtedy proporcjonalna do szkodliwości popełnionego czynu.
Argumentację tę przytoczył również Trybunał Konstytucyjny, który wymusił tę zmianę przepisów. TK wskazał, że dotychczasowe prawo surowiej karało nietrzeźwych rowerzystów niż kierowców samochodów. Ci ostatni tracą bowiem uprawnienia do prowadzenia tylko tego pojazdu, którym złamali prawo.
Nowy przepis nie daje jednak gwarancji, że kierowca nie straci prawa jazdy za prowadzenie roweru po wypiciu alkoholu. Jego brzmienie pozwala na ukaranie rowerzysty zakazem prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych.
– Decyzję w tej sprawie podejmie sędzia. Wszystko będzie zależało od okoliczności zdarzenia – zaznacza dr Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego.
Pijany rowerzysta jadący lokalną drogą może spotkać się z łagodniejszym traktowaniem, ale ten, który wężykiem wyjedzie pod prąd na drogę ekspresową, musi się liczyć z surowszą karą.