Prawo przewiduje możliwość wprowadzenia komisarza wyborczego - powiedział w poniedziałek wiceminister infrastruktury Marcin Horała (PIS) pytany o konsekwencje, jakie mogą ponieść samorządowcy, którzy odmówią przekazania Poczcie Polskiej spisu wyborców. Nie chcę nikogo straszyć, tylko uprzejmie przypominam – dodał.
Według wiceministra Horały mówienie, że głosowanie korespondencyjne zwiększają ryzyko zachorowań "to granie na ludzkim strachu i emocjach, bez żadnego związku z rzeczywistością".
"Poczta Polska codziennie dostarcza kilka milionów listów i paczek. Karton pizzy - jak rozumiem - też koronawirusa nie przenosi, tylko ten wirus siedzi z boku i czeka, żeby zobaczyć kopertę wyborczą, wskoczyć na nią i będzie zarażać. Mam nadzieję, że poziom dyskusji na temat wyborów korespondencyjnych doprowadzi do otrzeźwienia" – mówił w "Radiu Gdańsk" Horała.
"Osobiście byłem i jestem przeciwnikiem głosowania korespondencyjnego, ale w normalnym czasie, kiedy nie ma pandemii. Obecnie, żeby zmniejszyć liczbę bezpośrednich kontaktów między ludźmi, trzeba takie rozwiązanie przyjąć" - podkreślił. Jak dodał, "kiedyś, zdaniem Platformy Obywatelskiej, wybory korespondencyjne były kwintesencją demokracji, a teraz ci sami politycy mówią, że jest to niedopuszczalne".
Pytany, czy rząd bierze pod uwagę zmianę terminu przeprowadzenia wyborów prezydenckich odpowiedział, że "taki scenariusz jest rozważany". Wyjaśnił, że zgodnie z decyzją marszałek Sejmu Elżbiety Witek wybory te powinny się odbyć 10 maja, a jeśli weszłaby w życie specustawa, która w tej chwili jest procedowana w Senacie, wówczas marszałek Sejmu będzie mogła przesunąć ten termin do 23 maja.
W ocenie polityka, w Senacie "celowo sabotowana jest ustawa, która daje wszystkim Polakom prawo do głosowania korespondencyjnego". "Senat celowo przeciąga uchwalenie tej ustawy, żeby po prostu coś nie wyszło. Aby pozostawić jak najmniej czasu na organizację wyborów korespondencyjnych" - wskazał. Podkreślił, że przygotowania mimo wszystko trwają. "Nawet, jeżeli ta ustawa zostanie przyjęta na ostatnią chwilę, to będzie techniczna możliwość przeprowadzenia głosowania w tym trybie" – zapewnił Horała.
Pytany o konsekwencje, jakie mogą ponieść samorządowcy, którzy odmówią przekazania Poczcie Polskiej spisu wyborców powiedział, że prawo przewiduje możliwość wprowadzenia komisarza wyborczego. "Nie chcę nikogo straszyć, tylko uprzejmie przypominam i mam głęboka nadzieję, że samorządowcy się opamiętają" – dodał.
"Spis wyborców to nie jest prywatna własność. Prezydenci nie mają prawa odmówić przekazania spisu wyborców Poczcie Polskiej. Gdyby tak zrobili, złamaliby prawo" - powiedział. Wskazał na art. 99 ustawy z 16 kwietnia b.r. o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzeniania się koronawirusa. Według Horały przepis ten upoważnia Pocztę Polską do tego, aby żądać od wszystkich podmiotów publicznych dostępu do wszelkich rejestrów i spisów danych osobowych.
Horała był również pytany, czy większość sejmowa rządu Zjednoczonej Prawicy jest stabilna po dymisji wicepremiera, ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina.
"Mam takie prywatne przeczucie, że w pewnym momencie ktoś pana premiera nastraszył. Wpadł w taki stan emocjonalny, w który w czasach pandemii można wpaść, no i powiedział trzy słowa publicznie, a teraz trochę głupio mu się z tego wycofać. Czasem lepiej przyznać, że się nie miało racji, niż zrywać koalicję rządzącą i sprowadzać na Polskę duży kryzys konstytucyjny" – odpowiedział.
Podkreślił, że ma nadzieję, że jeśli ustawa o wyborach korespondencyjnych wróci do Sejmu, poprą ją wszyscy posłowie Zjednoczonej Prawicy.