Nawet przy pełnej obstrukcji Senatu przez 30 dni zostanie dużo czasu na organizację wyborów prezydenckich - zapewnił w czwartek wiceminister infrastruktury i pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego dla RP Marcin Horała.
Ustawę w sprawie wyborów prezydenckich Sejm uchwalił we wtorek. Zakłada ona, że w wyborach prezydenckich w 2020 r. głosowanie będzie odbywać się w lokalach wyborczych, ale będzie też możliwość głosowania korespondencyjnego. Teraz ustawa trafiła do Senatu, który ma na jej rozpatrzenie 30 dni.
"Tutaj bardziej chodzi o to, żeby opozycja dogadała się ze sobą, bo część partii opozycyjnych – Lewica, PSL, Konfederacja, która akurat nie ma senatorów – uważa, że ta ustawa jest po prostu dobra albo przynajmniej akceptowalna i powinna wejść w życie. Natomiast Platforma Obywatelska nadal chce tę ustawę torpedować. Zobaczymy, jak to wyjdzie w Senacie, czy zbuduje się większość – senatorowie Lewicy, PSL razem z senatorami PiS - która w miarę sprawnie tę ustawę by przeprocedowała" - mówił w Radiu Gdańsk Marcin Horała.
"Teraz nawet przy pełnej obstrukcji Senatu przez 30 dni, nadal parę tygodni będzie. To już taki czas, w którym organizacja wyborów spokojnie powinna się udać" - ocenił.
Horała był pytany, czy Zjednoczona Prawica poprze poprawki opozycji do ustawy. "Niczego tu nie wykluczam. Musimy poczekać, zobaczyć, jakie to będą poprawki i wtedy będzie się można do nich odnieść. Może będą to dobre poprawki. Jeśli teraz Senat na przykład w ciągu kilku dni – a nie jest to jakaś super skomplikowana ustawa – jakieś poprawki uchwali, to wtedy znów w przeciągu kilku dni mógłby się do nich odnieść Sejm i nadal mielibyśmy dużo czasu, żeby tę organizację wyborów przeprowadzić" - odpowiedział.
Zdaniem polityka PiS, na przedłużaniu prac w Senacie zależy tylko Koalicji Obywatelskiej z uwagi na słabe notowania jej kandydatki na urząd prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. "I tutaj każdy miesiąc zwłoki dla nich jest pod tym względem jest bezcenny, ale to jest interes polityczny Platformy, a nie interes państwa czy nawet innych formacji i myślę, że to dostrzegą" - dodał.
Horała nie obawia się, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski byłby groźniejszym rywalem dla prezydenta Andrzeja Dudy. "Pan Rafał Trzaskowski jest obciążony szeregiem problemów. Jest problem widowiskowej katastrofy systemu odbierania odpadów w Warszawie i związane z tym wielomiesięczne rozwożenie nieczystości ciężarówkami po całej Polsce (…) Są ogromne podwyżki w Warszawie, na przykład podwyżki za wywóz śmieci – czteroosobowa rodzina to kilkaset złotych za same śmieci miesięcznie będzie musiała płacić. A z drugiej strony tramwaj LGBT, karta LGBT w warszawskich szkołach – to bardzo sprawnie i szybko jest realizowane. Podsumowując, to nie jest pakiet na ponad 50 procent poparcia w skali całej Polski. To jest pakiet na może 51 procent w Warszawie, ale i to raczej nie" - ocenił sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury.
Podkreślił, że "Warszawa nie jest Polską w pigułce". "Jest specyficznym miejscem pod względem struktury elektoratu. W całej Polsce to jest raczej propozycja na kandydata przegrywającego" - nadmienił.
Za "niebywałe i oburzające" Horała uznał słowa szefa niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Andreasa Vosskuhle, przekazane w środę przez agencję Reuters o tym, że polski Trybunał Konstytucyjny nie jest już poważnym sądem, lecz "jest marionetką". "Przewodniczący Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Niemiec powinien zajmować się swoim trybunałem, a nie recenzowaniem trybunałów w innych krajach. Nie ma do tego żadnego prawa, żadnych przesłanek" - ocenił.
"Niech się Niemcy zajmą swoim podwórkiem, niech się zajmą swoją sytuacją epidemiczną. Ostatnio, zwłaszcza w mediach polskich, ale własności niemieckiego kapitału, pojawiła się seria artykułów o tym, że Niemcy znakomicie poradzili sobie z koronawirusem. Poradzili sobie nienajgorzej, lepiej niż wiele krajów. Ale patrząc na iczby, liczbę zgonów i zarażonych poradzili sobie daleko, daleko gorzej niż Polska. Więc raczej tutaj, jak ktoś miałby kogoś w ostatnich tygodniach pouczać to bardziej Polska Niemców, niż Niemcy Polskę" - ocenił polityk PiS. (PAP)
autor: Robert Pietrzak