W swym komunikacie Departament Stanu sprecyzował, że chodzi o pomoc w identyfikacji lub lokalizacji podejrzanego, który "poprzez nielegalne działania w cyberprzestrzeni" ingeruje w listopadowe wybory prezydenckie w USA.
Amerykański resort spraw zagranicznych zachęca tych wszystkich, którzy mają informacje o zagranicznej ingerencji w amerykańskie wybory, do kontaktu z rządem USA lub najbliższą ambasadą Stanów Zjednoczonych.
W ubiegłym miesiącu liderzy Partii Demokratycznej w Kongresie USA oświadczyli, że są "bardzo zaniepokojeni" kampanią dezinformacji sterowaną z zagranicy, która, jak podkreślili, ma na celu wywarcie wpływu na wybory prezydenckie 3 listopada.
Jak pisze AFP, amerykańskie służby wywiadowcze oskarżyły Rosję o ingerowanie w wybory prezydenckie w 2016 roku, w tym wykorzystywanie hakerów i masowe kampanie w mediach społecznościowych w celu promowania kandydatury Donalda Trumpa i dyskredytacji jego rywalki, Hillary Clinton, czemu Moskwa stanowczo zaprzeczyła.
W lutym przedstawiciele wywiadu USA poinformowali o ingerencji Rosji w kampanię wyborczą w 2020 roku.
Podczas środowej konferencji prasowej Mike Pompeo zapowiedział także, że w przyszłym tygodniu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zostanie poddana pod głosowanie amerykańska propozycja przedłużenia międzynarodowego embarga na sprzedaż broni dla Iranu, mimo sprzeciwu Rosji i Chin, które dysponują prawem weta.
Embargo wygasa 18 października na mocy międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Teheranem z 2015 roku, z którego administracja prezydenta USA Donalda Trumpa wycofała się w 2018 roku.
Pompeo powiedział, że USA są zaniepokojone doniesieniami, iż Chiny przygotowują się już do sprzedaży broni do Iranu.
"Są kraje, które czekają w kolejce do sprzedaży broni, która zdestabilizuje Bliski Wschód, zagrozi Izraelowi, Europie, a także zagrozi życiu Amerykanów" - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji. "Nie pozwolimy im tego zrobić. Dlatego korzystamy ze wszystkich dostępnych nam narzędzi dyplomatycznych" - dodał Pompeo.(PAP)