Drogówka odebrała ponad 6 tys. praw jazdy za radykalne przekraczanie prędkości. Nowe zaostrzone przepisy już przynoszą efekty – Polacy zdjęli nogę z gazu, powodują mniej wypadków i interesują się alkolockami. Choć na razie nie ma sensu ich kupować.
Mimo że przepisy zezwalające policjantom zabrać kierowcy na trzy miesiące prawo jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym obowiązują dopiero od 18 maja, zdążyły już zebrać pokaźne żniwo. Z danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (MSW) wynika, że do 26 lipca drogówka odebrała już 6061 dokumentów od zmotoryzowanych. Oznacza to, że tygodniowo kierowcy za zbyt ciężką nogę tracą aż 600 praw jazdy.
Najwięcej – bo ponad 800 blankietów – odebrano między 6 a 12 lipca, a więc tuż po rozpoczęciu sezonu wakacyjnego. Od początku zmiany przepisów najwięcej kar posypało się w woj. mazowieckim – 1612, co stanowi ponad jedną czwartą spośród wszystkich odebranych praw jazdy. To także trzy razy więcej niż kolejne województwo w zestawieniu – świętokrzyskie z wynikiem 567 odebranych dokumentów. Najrzadziej policjantom podpadali kierowcy z woj. podlaskiego (tylko 81 zabranych uprawnień), lubuskiego (106) i zachodniopomorskiego (136).
Zdaniem psychologa transportu dr Andrzeja Markowskiego tak duży dystans między Mazowszem a pozostałymi województwami związany jest m.in. z demografią. – Tylko Warszawa z okolicami to ok. 3,5 mln osób, czyli niemal 10 proc. ludności Polski. Pewnie spora część osób, którym na Mazowszu odebrano prawa jazdy, pochodzi z innych województw. Ale tu mamy też największe natężenie sił policyjnych, które wyłapują kierowców częściej niż w innych regionach – tłumaczy ekspert.
Jednocześnie wskazuje, że tak dużą liczbę odbieranych praw jazdy za radykalne przekroczenie prędkości niekiedy trudno całkowicie przypisać ułańskiej fantazji kierowcy. – W wielu miejscach oznakowanie terenu zabudowanego wymagałoby chyba pewnej weryfikacji. Jeśli kończy się gdzieś w lesie 500 metrów za ostatnimi zabudowaniami, to znaczy, że chyba coś jest nie tak z tymi znakami. A otrzymuję sygnały, że wiele praw jazdy zatrzymywanych jest w takich właśnie miejscach – twierdzi dr Markowski.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przeprowadziła akcję weryfikacji znaków na zarządzanych przez siebie drogach dwa lata temu. Efekt? W 262 przypadkach istniejących limitów prędkość dopuszczalną podwyższono, a w 144 przypadkach obniżono w stosunku do obowiązujących limitów. Najwięcej, bo 58 przypadków podwyższenia limitów, dotyczyło zmiany z 70 do 90 km/h. Było też 20 przypadków podniesienia limitu z 50 do 70 km/h, a raz nawet zdarzyło się dyrekcji podnieść dozwoloną prędkość z 30 do 70 km/h.
Możliwość odbierania prawa jazdy to niejedyna zmiana, jaką rząd przyszykował dla kierowców. Wprowadzono także możliwość zmiany przez sąd orzeczonego wcześniej zakazu prowadzenia pojazdów na konieczność posiadania w pojeździe blokady alkoholowej (tzw. alkolocka). Jak wyjaśnia MSW, z takiej możliwości będzie można skorzystać dopiero po upływie połowy zakazu, a w przypadku gdy zakaz prowadzenia pojazdów orzeczono dożywotnio, po upływie co najmniej 10 lat.
Jednak ani resort spraw wewnętrznych, ani Ministerstwo Sprawiedliwości nie są w stanie nam powiedzieć, czy i ile wniosków o montaż alkolocków w sądach złożyli już kierowcy przyłapani na jeździe na podwójnym gazie. Część z nich musi poczekać na taką możliwość, nawet jeśli zostali przyłapani przed 18 maja br. – Osoby, w stosunku do których przed dniem wejścia w życie ustawy orzeczono prawomocnym wyrokiem środek karny zakazu prowadzenia pojazdów na podstawie art. 42 par. 2 k.k., z blokady alkoholowej mogą skorzystać, jeżeli ten środek karny był wykonywany przez co najmniej 18 miesięcy – wyjaśnia Wioletta Olszewska z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Wszystko jednak wskazuje na to, że nawet jeśli ktoś złożył już wniosek do sądu o zamianę kary, to i tak na razie zostanie z niczym. – Mamy bardzo dużo telefonów, odkąd ludzie usłyszeli o możliwości zamiany środka karnego na blokadę alkoholową. Ale w praktyce niewiele mogą zrobić, bo nawet jeśli kierowca uzyska zgodę sądu i kupi urządzenie, to diagnosta nie zatwierdzi prawidłowości montażu i jego działania. Wciąż brakuje rozporządzenia, które precyzowałoby te kwestie – informuje Mariusz Wnukiewicz z dystrybuującej blokady firmy Alkolock24.
Nowe przepisy, choć jak widać dalekie od doskonałości, zdaniem Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego działającej przy resorcie infrastruktury już przynoszą efekty. – Widać to chociażby w odniesieniu do liczby wypadków spowodowanych przekroczeniem dopuszczalnej prędkości. W okresie 18 maja – 30 czerwca 2015 r. odnotowaliśmy o ponad 25 proc. mniej tego typu wypadków niż w porównywalnym okresie 2014 r. Z kolei liczba zabitych w wyniku przekroczenia prędkości spadła o ponad 46 proc. – wylicza Agata Foks, sekretarz Krajowej Rady BRD.
Komentarze(4)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeObecnie jadąc samochodem, już niewiele czasu pozostaje mi na śledzenie sytuacji na drodze. 90% czasu poświęcam wypatrywaniu wśród tysięcy reklam i innych znaków, znaków ograniczenia prędkości i krzyżówek, które znaki prędkości kasują oraz śledzę wskazówkę prędkościomierza. A sytuacja na drodze? Kto by się nią przejmował, jak muszę głównie pilnować prędkości.
Jak jest z konstytucyjnością tego przepisu ?
Co będzie gdy zaczną się pierwsze pozwy przeciwko policji ?
Ta droga tędy nie wiedzie.
Gdyby Rządzącym naprawde zalezalo na poprawie bezpieczenstwa to prawojazdy było by zabrane w przypadku recydywy a każdy słupek z terenem zabudowanym i jego końcem mialby zainstalowany sygnalizator dla pokladowych GPSów ktore by informowały kierujacych o terenie i predkości oraz stopniu przekroczeniaa. Przecież niektore znaki sa tka ustawione że nic tylko "zabierać prawo jazdy ale tym co je ustawili"! Ni i timery dlaa zółtego i zielonego swiatla, aby zwiekszyć przepustowosć skrzyzować ,ocena dopuszczaalnej prędkosci na drodze nie przez gmine a ogólnopolski wydzial aby ujednolicic jak i wiele innych.