Zbiór funkcji programu komputerowego i język programowania nie podlegają ochronie prawa autorskiego – orzekł luksemburski Trybunał Sprawiedliwości.
Co więcej, nabywca licencji ma prawo obserwować, badać i testować funkcjonowanie programu po to, by dociec, na jakich opiera się zasadach. Wszelkie przepisy sprzeczne z tym uprawnieniem są zaś nieważne. Jest więc to sytuacja podobna do tej, jaka obowiązuje w wypadku tworzenia leków generycznych.
SAS Institute Inc., amerykański dostawca oprogramowania, pozwał przed brytyjski sąd spółkę World Programming. Stworzyła ona bowiem oprogramowanie pozwalające uruchamiać programy aplikacji napisane w języku SAS.
Złamanie monopolu polegało na tym, że kiedy wcześniej klienci SAS Institute chcieli uruchomić swoje programy lub stworzyć nowe, musieli kupować licencję na używanie komponentów tego systemu.
Kiedy natomiast chcieli zmienić dostawcę software’u, mogli tylko ponownie napisać swoje programy w innym języku. Dlatego World Programming Ltd. stworzyła oprogramowanie pozwalające korzystać z aplikacji napisanych w języku SAS.
Po to, by stworzyć swój produkt, World Programming kupiła wersję edukacyjną systemu SAS, której licencja nie pozwalała na używanie jej do celów produkcyjnych. Nie ma jednak dowodów, że spółka miała dostęp do kodów źródłowych SAS.
Dlatego Trybunał Sprawiedliwości zapytany o granice ochrony programów komputerowych w Unii odpowiedział, że właściciel praw autorskich może zakazać tylko posługiwania się kodem źródłowym lub obiektowym, jeżeli konkurencja stara się z ich pomocą stworzyć w swoim programie podobne elementy, ale nie można zabronić obserwowania, badania czy testowania programu.
Trybunał przypomniał też, że przedmiot ochrony przyznanej przez dyrektywę 91/250 obejmuje program komputerowy we wszystkich jego formach wyrażenia. Niemniej koncepcje i zasady, na których opierają się wszystkie elementy programu, łącznie z interfejsami, nie podlegają ochronie europejskiego prawa autorskiego.

ORZECZNICTWO
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości w sprawie C-406/10.