Rząd wzorując się na brytyjskich rozwiązaniach przygotował ustawę, która imprezom masowym ma zapewnić porządek, ład i bezpieczeństwo. Podobne do angielskich będą zakazy stadionowe, porównywalna surowość kar. Ale od samego skopiowania wyspiarskich przepisów nie przybędzie nam ani kibiców z prawdziwego zdarzenia, ani wzorowego dopingu. Sama wymiana paragrafów to za mało.
Do tej pory podobne rozwiązania, choć w znacznie łagodniejszej formie, nie sprawdziły się ani na stadionach, ani na imprezach rozrywkowych. Już teraz chuligani, którym sąd zakazuje wejścia na stadion, muszą meldować się w komisariatach. Ale przepis ten jest martwy. Do chuligańskich bijatyk dochodzi też poza stadionem. Cała nadzieja zatem w elektronicznym dozorze, który - jak zapowiada minister Zbigniew Ćwiąkalski - obejmie nie tylko skazanych, ale także pseudokibiców.