Zasada jest prosta. Im więcej niezależności osoby sporządzającej certyfikaty energetyczne, tym lepiej dla właścicieli i użytkowników mieszkań.
Bycie tylko ekspertem to za mało. Musi on mieć także atut znacznie cenniejszy – brak zależności biznesowej, kapitałowej czy służbowej od dewelopera, wykonawcy robót budowlanych czy sprzedającego lokal. Dostrzegł to w dyrektywie Parlament Europejski i nasz Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. Nie zauważył jednak tego Sejm. Posłowie zamiast słuchać Brukseli, woleli słuchać rodzimych lobbystów.