Prawo zabudowy zbiera oklaski przy otwartej kurtynie. Kokietują je i prawnicy, i inwestorzy, a nawet sami właściciele nieruchomości.
To taki legislacyjny rozrusznik, który ma ożywić rynek nieruchomości i zepchnąć w cień zapyziałe użytkowanie wieczyste. Tak w każdym razie prezentuje się to nowe prawo na pierwszy rzut oka. I elastyczne, i praktyczniejsze, i może być nawet wieczyste, choć jego nazwa wcale na to nie wskazuje. W odróżnieniu od użytkowania wieczystego, które było wieczyste tylko z nazwy. Ale w praktyce o atrakcyjności tego prawa i tak zadecydują opłaty. Ich wysokość uśmierciła już niejeden legislacyjny rozrusznik.