Naczelny Sąd Administracyjny będzie musiał rozstrzygnąć, czy ABW ma obowiązek podzielić się informacją na temat korzystania z systemu automatycznego rozpoznawania tablic rejestracyjnych (ARTR).
Skargę kasacyjną w tej sprawie złożyła Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Przegrała bowiem przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie. Pod koniec maja 2016 r. przyznał on rację szefowi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (II SA/Wa 214/16) uznając, że „niejawna nie jest tylko treść informacji zawartej w materiałach pozyskanych w wyniku czynności operacyjno-rozpoznawczych czy też w ramach współpracy prowadzonej z partnerami zagranicznymi, ale także sposób jej pozyskania, a nawet samo potwierdzenie faktu jej posiadania”. Spór bowiem dotyczy właśnie pytania o to, czy służba z ARTR w ogóle korzysta.
Zdaniem WSA wiedza w tym zakresie, jak również informacja na temat możliwości technicznych ABW, ma niebagatelne znaczenie zarówno dla obcych służb wywiadowczych, jak i dla zorganizowanych grup przestępczych, których rozpracowywaniem zajmuje się ABW. Upublicznienie takich informacji może więc utrudnić czy wręcz uniemożliwić organowi wykonywanie jego ustawowych działań, a tym samym narazić państwo polskie i jego sojuszników na uszczerbek. „Trzeba też zwrócić uwagę na to, że obecna sytuacja polityczna na świecie, wzrastające zagrożenie terroryzmem oraz walki zbrojne na Ukrainie wymagają zachowania daleko idącej ostrożności w ujawnianiu informacji mających związek z działalnością służb specjalnych” – przekonywał WSA.
Z takim rozstrzygnięciem nie zgodziła się sieć. W skardze kasacyjnej dowodzi, że w sprawie nieprawidłowo objęto informacje klauzulą poufności. Błędnie przyjęto mianowicie, że ich udostępnienie miałoby wpływ na wykonywanie zadań ABW. Tymczasem pytania sieci miały charakter ogólny i ujawnienie na nie odpowiedzi nie mogłoby naruszać jakichkolwiek wartości prawnie chronionych. Stowarzyszenie zapytało w swoim wniosku m.in., czy ABW korzysta z danych systemu ARTR, a jeśli tak, to kto obsługuje ten system; czy agencja korzysta w tym zakresie z usług firmy zewnętrznej; w ilu miastach w Polsce funkcjonuje to narzędzie; czy wszędzie ABW ma do niego dostęp; wreszcie, jak długo przechowywane są dane.
– Zaznaczyliśmy w skardze także, że jawność informacji o stosowanym przez ABW systemie ma istotne znaczenie, bowiem dotyczą one związku działalności ABW z wolnościami i prawami człowieka i obywatela. Społeczeństwo ma prawo do kontrolowania form działalności służb, gdy te wkraczają w sferę praw człowieka – tłumaczy Bartosz Wilk, prawnik sieci.
Tylko bowiem w ten sposób można zweryfikować, czy władze publiczne nie pozyskują innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym. A taki wymóg stawia konstytucja (art. 51 ust. 2).
Sieć w istocie kwestionuje przed sądami dwie decyzje – z października i grudnia 2015 r. – które wydał generał Dariusz Łuczak, ówczesny szef ABW. Odmawiając odpowiedzi na pytania organizacji przekonywał w nich, że cel, dla jakiego została powołana agencja, oraz charakter jej zadań przesądza o tym, że wnioskowane dane nie powinny być udostępnione. Ujawnienie narzędzi ABW mogłoby mieć bowiem szkodliwy wpływ na funkcjonowanie służby i skuteczność jej działań.