Gdy w tym tygodniu ogłoszono, że 21 sierpnia Oscar Pistorius wyjdzie na wolność, nikt, kto śledził proces i poczynania obrońcy paraolimpijczyka, nie był szczególnie zaskoczony
Już na rozprawie dotyczącej zwolnienia za kaucją, która było zaledwie przedsmakiem tego, co działo się później, adwokat Pistoriusa Barry Roux dał sygnał opinii publicznej na całym świecie, że jego klient nie jest w tak beznadziejnej sytuacji, jak to się wszystkim wydaje. W czasie przesłuchiwania doświadczonego detektywa kierującego śledztwem zabójstwa Reevy Steenkamp udało mu się wykazać, że funkcjonariusze odpowiedzialni za zabezpieczenie miejsca i dowodów przestępstwa popełnili karygodne błędy niegodne nawet młodych adeptów szkoły policyjnej.
– Nie znamy żadnych faktów! – krzyknął upokorzony i zrezygnowany detektyw po tym, jak pod naporem pytań Rouxa przyznał, iż wbrew temu, co mówił wcześniej, nie jest wcale pewien, że Pistorius miał na sobie protezy w momencie oddawania strzałów, a znalezione u lekkoatlety substancje to nie sterydy, ale ziołowe odżywki. Na koniec podsumował, że policja wciąż nie ma twardych dowodów winy paraolimpijczyka i w zasadzie żaden element przedstawionej przez niego wersji wydarzeń nie może zostać jednoznacznie oceniony. Finał rozprawy był taki, że pomimo zarzutów o morderstwo z premedytacją, lekkoatletę nieoczekiwanie zwolniono za kaucją. Prawnik zapytany przez dziennikarza przy wyjściu z sądu, jak ocenia swoje wystąpienie, odpowiedział skromnie, że „nie było to nic nadzwyczajnego”.
Z każdym kolejnym dniem toczącego się 18 miesięcy procesu Barry Roux, adwokat z 31-letnim stażem i 10-letnim doświadczeniem prokuratorskim, metodycznie obnażał luki i wątłe argumenty w strategii oskarżyciela. Potrafił bezlitośnie wykorzystywać słabe strony jego świadków, a kiedy było trzeba, dezorientować ich sarkastycznymi uwagami lub rozdrażniać swoim protekcjonalnym, agresywnym tonem. Tak było w przypadku sąsiadki Pistoriusa Michelle Burger, która zeznała, że w noc zastrzelenia Reevy Steenkamp obudziły ją dramatyczne wrzaski. Prawnik prawie doprowadził kobietę do płaczu, kiedy próbował jej wytłumaczyć, że nie może być pewna, czyje to były krzyki ani skąd dochodziły, gdyż odległość między jej domem a posiadłością biegacza była zbyt duża (wynosiła dokładnie 177 metrów). Zgodnie z hipotezą wysuniętą przez adwokata pociski, które trafiły Steenkamp, spowodowały tak rozległe obrażenia, że nie była ona fizycznie w stanie wydawać z siebie jakichkolwiek odgłosów. Jego zdaniem to roztrzęsiony Pistorius zaczął przeraźliwie krzyczeć, gdy uświadomił sobie, że strzelił nie do rzekomego włamywacza, lecz swojej dziewczyny. – Powołamy na świadka eksperta, który potwierdzi, że w sytuacjach dużego stresu wrzaski Oscara brzmią tak samo piskliwie jak krzyki kobiety – zapewniał Roux. Po raz pierwszy wśród publiczności zgromadzonej w sądzie w Pretorii można było wówczas usłyszeć śmiechy.
W swojej przemowie kończącej fazę orzekania o winie adwokat stwierdził, że w ciągu ostatnich 18 miesięcy jego klient nie tylko stracił wszystko, co wcześniej osiągnął, ale też sam stał się ofiarą krzywdzących, bezpodstawnych spekulacji. – Nigdy, przenigdy w historii naszego prawa czy prawa innego kraju, nie widziałem takiej niesprawiedliwości – oświadczył bezpardonowo Roux, jakby zapominając na chwilę o tym, że sprawa toczy się w RPA.
Jego zasadniczy cel został jednak osiągnięty, gdyż sąd ostatecznie uniewinnił lekkoatletę od zarzutu morderstwa z premedytacją, skazując go jedynie na pięć lat pozbawienia wolności za nieumyślne zabójstwo. Zgodnie z procedurami po 10 miesiącach Pistorius będzie mógł opuścić więzienie za dobre sprawowanie i resztę kary odbywać w domu. Jak podały południowoafrykańskie media, stanie się to 21 sierpnia.
Zanim zyskał międzynarodową sławę, a jego prowokacyjne konstatacje stały się pożywką dla twórców memów internetowych, Roux od dawna cieszył się renomą i poważaniem w środowisku południowoafrykańskiej palestry jako specjalista od głośnych spraw karnych.
Jednym z jego najbardziej kontrowersyjnych klientów był szef policji z okresu apartheidu Lothar Neethling, którego pod koniec lat 80. tygodnik „Die Vrye Weekblad” oskarżył o to, że wyposażył swoich podwładnych w toksyczne substancje i nakazał spryskiwanie nimi uczestników demonstracji przeciwko segregacji. Neethling z pomocą adwokata pozwał gazetę o ochronę dóbr osobistych. A wywalczone przez niego zadośćuczynienie oraz koszty sporu sądowego ostatecznie doprowadziły tygodnik do bankructwa.
Roux występował także jako obrońca urodzonego w Szkocji miliardera i byłego prezesa klubu piłkarskiego Rangers F.C. Dave’a Kinga, któremu groziło wiele lat więzienia za uchylanie się od płacenia podatków na kwotę ponad 3 mld randów (ok. 890 mln zł). W efekcie 13-letniej batalii sądowej biznesmen musiał zapłacić „zaledwie” 700 mln randów kary.
Teraz przed obrońcą Pistoriusa stoi jeszcze większe wyzwanie: w listopadzie rozpocznie się postępowanie apelacyjne, w którym prokuratura zażąda uznania paraolimpijczyka za winnego morderstwa z premedytacją oraz wymierzenia mu kary 15 lat więzienia. Podobno już przed pójściem do więzienia lekkoatleta sprzedał jedną ze swoich posiadłości, konia wyścigowego i udziały w torze wyścigów konnych, aby zdobyć fundusze na pokrycie kosztów wynagrodzenia adwokata (według różnych doniesień stawka dzienna Rouxa waha się w granicach 3,5-6,5 tys. funtów, czyli 20-37 tys. zł). Ale chyba nie żałuje, jeśli sądzić po efektach udzielonej mu pomocy prawnej.
Barry Roux potrafi bezlitośnie wykorzystywać słabe strony świadków oskarżenia, a kiedy trzeba, dezorientować ich sarkastycznymi uwagami lub rozdrażniać agresywnym tonem