Nie wcześniej, niż o godz. 16.30 w środę ma zostać ogłoszona decyzja Sądu Najwyższego w sprawie zażalenia prokuratury na postanowienie o nieuchyleniu immunitetu warszawskiemu sędziemu Igorowi Tulei. Izba Dyscyplinarna SN około godz. 15 zakończyła posiedzenie w tej sprawie.

Izba Dyscyplinarna rozpoznaje zażalenie prokuratury w trzyosobowym składzie sędziów: Konrada Wytrykowskiego, Piotra Niedzielaka i Jarosława Sobutki. Posiedzenie w tej sprawie odbywa się jawnie. Posiedzenie rozpoczęło się z blisko dwugodzinnym opóźnieniem - wynikłym ze względów technicznych. Publiczność i dziennikarze obserwują transmisję z sali rozpraw SN na innej - największej - sali tego sądu.

"Jesteśmy mile zaskoczeni obecnością obrońców, w kontekście twierdzeń sędziego Tulei, że nie jesteśmy sądem" - zaznaczył na początku posiedzenia sędzia Niedzielak, który przewodniczy składowi orzekającemu.

Jak dodał "dochodzą do nas informację, że na mediach społecznościowych przerwa, którą musieliśmy zarządzić z przyczyn technicznych, to na tym tle pojawiają się różne insynuacje, co do celu tej przerwy w kontekście naszej niezawisłości i niezależności Izby". "Uważamy to za postępowanie skandaliczne dlatego, że są to głosy różnych osób ze środowiska sędziowskiego" - podkreślił sędzia Niedzielak.

Posiedzenie było efektem zażalenia Prokuratury Krajowej na wcześniejsze postanowienie Izby Dyscyplinarnej. Izba ta, orzekając na początku czerwca br. w I instancji, nie uchyliła immunitetu sędziemu Tulei.

Powodem wniosku prokuratury ws. uchylenia immunitetu sędziego jest podejrzenie ujawnienia informacji ze śledztwa oraz danych i zeznań świadka, które naraziły bieg postępowania. Chodziło o postępowanie ws. obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 r., które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę.

W grudniu 2017 r. Sąd Okręgowy w Warszawie pod przewodnictwem sędziego Tulei, uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu. Według prokuratury naraziło to prawidłowy bieg dalszego śledztwa.

Reprezentujący sędziego Tuleyę mec. Jacek Dubois mówił w środę podczas posiedzenia, że jest to jeden z najsmutniejszych dni w jego karierze adwokackiej. "Jest mi wstyd za to, że muszę stanąć i powiedzieć, że zgłaszam się jako obrońca sędziego Igora Tulei. Sędziego, który jest znany jako sędzia bez skazy" - zaznaczył.

Według Dubois oskarżenie w tej sprawie sprowadza się do tego, że sędzia skorzystał z prawa do orzekania zgodnie z własnym sumieniem i przepisami prawa. "Jest mi smutno, że jako adwokat uczestniczę w sprawie, gdzie prokuratura zaczyna realizować model turecki. Model gdzie sędziowie zamiast orzekać mają skończyć na ławach oskarżonych albo w więzieniach" - dodał adwokat.

Prokuratura w zażaleniu zarzuciła sądowi I instancji niesłuszne uznanie, że ujawnienie przez sędziego Tuleyę szczegółów śledztwa nie wyczerpuje znamion zarzucanych mu czynów. Według prokuratury sędzia przekroczył swoje uprawnienia i w jawnym uzasadnieniu zbyt szczegółowo analizował szczegóły postępowania, co mogło na przykład wpłynąć na potencjalnych świadków. Zdaniem śledczych SN w I instancji błędnie uznał też, że publiczne ujawnienie przez sędziego Tuleyę treści zeznań osób przesłuchanych przez prokuraturę nie miało znaczenia dla dalszego toku śledztwa.

Po ewentualnym uchyleniu immunitetu, prokuratura zamierza postawić sędziemu zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień i bezprawnego ujawnienia informacji z postępowania.

Tuleya mówił wcześniej, że nawet jeśli Izba Dyscyplinarna zawiesi go w czynnościach, będzie pracował dalej w sądzie. Zastrzegł jednak, ze wykonywanie obowiązków orzeczniczych może mu uniemożliwić prezes sądu. Sprzeciw wobec działań prokuratury wobec sędziego Tulei wyrazili m.in. niektórzy politycy, część środowiska prawniczego oraz Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

Przed gmachem Sądu Najwyższego odbyła się manifestacja poparcia dla sędziego Tulei zorganizowana przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia". Sędzia Tuleya w rozmowie z dziennikarzami przed budynkiem sądu zapowiedział, że nie stawi się na środowym posiedzeniu. "Nie wchodzę do środka. Nie wiem dlaczego miałbym uczestniczyć w tej farsie. To nie jest sąd, to jest sąd +na kaczych łapach+, który nie ma nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości" - dodał.