Sąd uznał, że Antoni K. przesłał na prywatny adres e-mail wrażliwe dane ZUS. Wymierzył mu karę grzywny. Skazanie nie jest prawomocne. K. zapowiedział apelację.
Szczegóły sprawy opisaliśmy w DGP w styczniu tego roku. We wrześniu 2017 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Antoniego K. To były szef gabinetu prezesa ZUS. Przedstawiciele zakładu – po sprawdzeniu służbowej skrzynki e-mail K. ‒ uznali, że przesyłał on na swój prywatny adres wrażliwe dane, do których miał dostęp jako urzędnik. Śledczy uznali, że popełnił przestępstwo z art. 231 k.k. w zbiegu z art. 107 ustęp 1 ustawy o ochronie danych osobowych. Co oznacza, że zdaniem prokuratorów Antoni K. przekroczył swoje uprawnienia jako szef gabinetu.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia wskazywała, że nie ma wątpliwości, że K. był funkcjonariuszem publicznym oraz że doszło do nieuprawnionego przekazania wiadomości e-mail. Co oznacza, że urzędnik wykorzystywał służbową skrzynkę niezgodnie z przeznaczeniem i nie miał upoważnienia do takiego działania.
Sąd zauważył także, że wyciek informacji poza ZUS dotyczył wrażliwych treści. Podkreślił, że do takich zaliczają się m.in. dane ponad 3 tys. pracowników zakładu, które zawierały m.in. informacje o stanie zdrowia, dane o zawieranych umowach cywilnoprawnych czy informacje związane z przetargiem na obsługę systemu informatycznego ZUS, które gdyby wpadły w ręce konkurencyjnych firm IT, mogłyby zostać przez nie wykorzystane.
To w ocenie sądu stanowiło naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa oraz informacji prawnie chronionych. Do tego zaś ówczesny szef gabinetu prezesa ZUS nie miał upoważnienia.
K. po ogłoszeniu wyroku w rozmowie z DGP stwierdził, że nie zgadza się z nim, zapowiedział apelację i zwracał uwagę, że do wszelkich podejmowanych działań był upoważniony.
Antoni K. do ZUS trafił w kwietniu 2016 r. Początkowo został radcą prezesa, ale już w lipcu awansował na fotel dyrektora gabinetu. Na tym stanowisku otrzymał wiele pełnomocnictw dotyczących m.in. dostępu do danych. Miał również zgodę na zapoznawanie się z informacjami o klauzuli „zastrzeżone”.
W ZUS pracował nieco ponad rok. Z początkiem czerwca 2017 r. postanowił rozwiązać umowę i rozpoczął się trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Po tym departament odpowiedzialny za bezpieczeństwo informacji dostał zlecenie zabezpieczenia i analizy poczty e-mail K. od 1 maja do 30 czerwca. Ustalono, że od 4 czerwca do 17 czerwca – będąc w okresie wypowiedzenia – szef gabinetu zaczął przesyłać e-maile z urzędowego na prywatny adres e-mail. W sumie zidentyfikowano 47 wiadomości. Od 19 czerwca K. został skierowany na miesięczny urlop (miał wykorzystać zaległe świadczenie), a następnie był zwolniony z obowiązku świadczenia pracy do końca okresu wypowiedzenia, czyli 30 września. Po wykryciu przesyłania danych K. został zwolniony dyscyplinarnie. Skierował sprawę do sądu pracy i wygrał.
Chociaż ZUS złożył zawiadomienie do prokuratury 12 września 2017 r., to Antoni K. w obozie rządzącym nie znalazł się na cenzurowanym. Kilka dni po tym został członkiem zarządu Polskiej Fundacji Narodowej. Instytucji, która – przynajmniej w teorii – ma się zajmować budowaniem pozytywnego wizerunku kraju na arenie międzynarodowej. Były szef gabinetu prezes ZUS pracował tam jednak tylko kilka miesięcy. Odszedł po tym, jak dziennik „Fakt” opisał kulisy jego rozstania z zakładem, czyli sprawę związaną z wysyłaniem e-maili.
Dzisiaj K. jest ekspertem i częstym komentatorem spraw dotyczących systemu ubezpieczeń społecznych czy zmian w systemie emerytalnym. Blisko współpracuje z byłym członkiem zarządu ZUS Marcinem Wojewódką, z którym w zakładzie pojawili się w podobnym czasie i rozstali z nim także w tym samym niemal okresie. Wojewódka rezygnację złożył na początku czerwca 2017 r., a rzecznik ZUS informował wówczas, że powodem jego odejścia są „czekające go nowe wyzwania zawodowe w drugiej połowie 2017 r.”. K. i Wojewódka stworzyli think tank Instytut Emerytalny, który zajmuje się m.in. prowadzeniem szkoleń dla firm na temat pracowniczych planów emerytalnych czy pracowniczych planów kapitałowych. Pierwszy jest jego prezesem, drugi członkiem zarządu. K. pracuje także w Kancelarii Wojewódka i Wspólnicy jako of counsel i członek działu produktów emerytalnych.