Na specjalizację sędziego nie będą już musieli zgodzić się wszyscy orzekający w wydziale. Zdaniem samych zainteresowanych rozwiązanie to będzie przyczyną konfliktów w sądach
DGP
Opisana zmiana znalazła się w projekcie zmian w regulaminie urzędowania sądów powszechnych, przygotowanym przez resort sprawiedliwości. Jego nowa wersja została niedawno opublikowana na stronie Rządowego Centrum Legislacji.

Konfliktogenna propozycja

Pomysł, aby sprawy trafiały do określonych sędziów ze względu na ich kompetencje i doświadczenie, pojawił się w 2015 r. i co do zasady został przyjęty pozytywnie. Dzięki niemu postępowania, w których wymagana jest wiedza ekspercka, czasami z wąskiej dziedziny, miały być rozpatrywane szybciej. Resort wprowadził więc do regulaminu urzędowania sądów powszechnych (Dz.U. z 2019 r. poz. 1141) zapis, zgodnie z którym sprawy wpływające do wydziału mogą być przydzielane według specjalizacji sędziów i referendarzy sądowych. Warunkiem jednak jest brak sprzeciwu wszystkich sędziów orzekających w danym wydziale. I w tej kwestii resort proponuje zmianę. Zgodnie z proponowanym rozwiązaniem specjalizacja byłaby możliwa wówczas, gdyby sprzeciwu nie zgłosiło co najmniej 85 proc. sędziów.
Jak tłumaczy resort sprawiedliwości, korekta jest konieczna, gdyż „wymóg zgody wszystkich sędziów na specjalizację z uwagi na zmianę warunków organizacyjnych, pojawienie się dużych wydziałów oraz wprowadzenie wspólnego przydziału, okazał się dysfunkcjonalny”. Jednocześnie podkreśla, że zaproponowane rozwiązanie będzie chronić „przed specjalizacjami mającymi na celu w istocie ochronę «specjalistów» przed normalną pracą”.
– Zapewne zdarzały się przypadki, kiedy to ktoś będący w dobrych stosunkach z prezesem pod przykrywką specjalizacji po prostu migał się od pracy. Jednak zaproponowana zmiana przyniesie odwrotny skutek do deklarowanego przez ministerstwo. Dzięki niej prezesom będzie po prostu łatwiej forsować swoje decyzje. Nie będą już bowiem musieli uzgadniać ich z wszystkim sędziami orzekającymi w danym wydziale – uważa Bartłomiej Przymusiński, sędzia Sądu Rejonowego Poznań – Stare Miasto w Poznaniu, były przewodniczący IX wydziału karnego tego sądu.
Podobnego zdania jest Bartosz Lewandowski, przewodniczący II Wydziału Cywilnego w Sądzie Rejonowym dla Łodzi Widzewa w Łodzi. W jego ocenie dotychczasowe rozwiązania były prawidłowe, a proponowana zmiana może tylko nasilić konflikty w niektórych sądach lub ich wydziałach, gdy nie zostanie wzięty pod uwagę sprzeciw pewnej grupy zainteresowanych.

Hascy sędziowie

W tym samym projekcie pojawiło się rozwiązanie, zgodnie z którym prezes sądu w ogóle nie będzie musiał liczyć się ze zdaniem sędziów przy wyznaczaniu osób mających orzekać w sprawach z konwencji haskiej (jej celem jest przeciwdziałanie negatywnym skutkom międzynarodowego uprowadzania lub zatrzymywania dzieci).
Resort tłumaczy potrzebę takiej zmiany tym, że jak dotąd przeszkodą w należytym funkcjonowaniu tej specjalizacji był albo brak zgody pozostałych sędziów, albo po prostu brak chętnych o odpowiednich kwalifikacjach. „Ze względu na wagę tych spraw konieczne jest usunięcie wymienionych przeszkód poprzez uniezależnienie wprowadzenia tej specjalizacji od zgody sędziów” – czytamy w uzasadnieniu projektu.
– Pozostawienie prezesom sądów całkowicie wolnej ręki przy wyznaczaniu sędziów mających orzekać w sprawach z konwencji haskiej może doprowadzić do tego, że sprawy takie będą trafiać jedynie do tych osób, co do których z góry będzie wiadomo, jak będą orzekać – ostrzega sędzia Przymusiński. I przypomina, że są to sprawy głośne medialnie i takie, co do których partia rządząca ma określone oczekiwania, a mianowicie, że dzieci uprowadzone do Polski mają zostawać w Polsce za wszelką cenę i to nawet wówczas, gdy nie ma ku temu przesłanek prawnych.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach