Samorządowcy wybierają przedszkola na lokale wyborcze, nie zważając, że do tych placówek uczęszczają dzieci. W tym samym czasie szkoły bez uczniów stoją puste.
Zakończenie roku szkolnego przewidziane jest na najbliższy piątek, a dwa dni później ma się odbyć I tura wyborów prezydenta RP. Radni w tym celu przyjmowali uchwały o lokalizacji obwodowych komisji wyborczych. Większość z nich wybrała te same lokalizacje, które były w poprzednich wyborach – czy to parlamentarnych, czy też samorządowych. Przeciwko takim rozwiązaniom zaprotestowali jednak dyrektorzy przedszkoli. Są one placówkami tzw. nieferyjnymi i formalnie powinny funkcjonować, z niewielkimi przerwami, przez 12 miesięcy w roku.
– Moi klienci skarżą się, że na lokale wyborcze zostały wytypowane ich przedszkola, a nie szkoły, które znajdują się w pobliżu. I przypominają, że w poprzednich wyborach dzieci wchodziły do placówki przez kuchnię, bo jeszcze trwało liczenie głosów. Nie może być tak, że 100 m dalej od wciąż funkcjonującego przedszkola stoi pusta szkoła, która mogłaby pełnić funkcję lokalu wyborczego – mówi Beata Patoleta, adwokat, ekspert ds. oświaty.
Część samorządów pod naciskiem przedszkoli odstąpiła od tych decyzji, prosząc jedynie o wywieszenie na drzwiach placówki informacji o zmianie miejsca siedziby komisji. Z reguły jednak lokalni włodarze nie chcą zmieniać miejsca komisji wyborczych, zasłaniając się koniecznością zmiany uchwały. Tymczasem nie jest to wcale potrzebne.
– Kodeks wyborczy przewiduje regulację prawną, która pozwala na rozwiązanie takich sytuacji. Zgodnie z jego art. 13a par. 2a, gdyby wskutek nadzwyczajnych wydarzeń głosowanie w ustalonej przez komisarza wyborczego siedzibie obwodowej komisji było niemożliwe, może on zarządzić na czas określonych wyborów zmianę jej siedziby – wyjaśnia Łukasz Łuczak, adwokat.
Tłumaczy, że powyższy przepis przyznaje komisarzowi wyborczemu uprawnienie do wydania zarządzenia o zmianie siedziby obwodowej komisji na czas określonych wyborów z uwagi na przesłankę nadzwyczajnych wydarzeń.
– Nie ulega wątpliwości, że przepis ten znajduje swoje zastosowanie w aktualnej sytuacji, gdzie zorganizowanie siedziby komisji wyborczej w budynku przedszkola nie jest możliwe na skutek obowiązujących wytycznych i zaleceń związanych z prowadzeniem jednostek systemu oświaty – dodaje.
Argumentacją za tym, aby w przedszkolach nie mieściły się lokale wyborcze, są wytycznie ministerstw: Zdrowia i Edukacji oraz Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Zgodnie z nimi na teren przedszkola (i to tylko do części wspólnej) mogą wchodzić tylko rodzice z dziećmi z zachowaniem odpowiedniego dystansu. Do placówki nie mogą wchodzić osoby obce, a personel z kuchni nie może kontaktować się z dziećmi.
– W sytuacji kiedy przez przedszkole przewinie się tabun ludzi, bo będzie tam lokal wyborczy, wszelkie wytyczne zostaną złamane. Placówka nie będzie miała odpowiednio dużo czasu, aby przeprowadzić skuteczną dezynfekcję przed jej otwarciem w poniedziałek. A nawet jeśli zostanie ona wykonana, nie mamy pewności, czy dzieci i pracownicy nie będą narażeni na zakażenie – mówi Beata Patoleta.
Dyrektorom przedszkoli pozostaje pisać wnioski do komisarzy wyborczych o zmianę usytuowania lokalu wyborczego, powołując się na wspomniane wytyczne i obostrzenia sanitarne.