Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta, jak mogło by się wydawać.
Wyobraźmy sobie, że Polska leży – przykładowo – w Afryce, a podobnie jak w wielu innych państwach tego kontynentu językiem urzędowym jest angielski. Mówimy jednak po polsku, tak jak nasi znajomi, przyjaciele, rodzina, sąsiedzi i cała społeczność, w której mieszkamy. Owszem, w kontaktach z urzędem musimy używać angielskiego, którego nauczono nas w szkole, ale są to rzadkie sytuacje. Zresztą nasz angielski nie jest biegły, na co dzień posługujemy się polskim, w tym języku czujemy się swobodnie i możemy nim wszystko wyrazić. Teraz załóżmy, że chcemy wziąć drobny kredyt w banku. Umowa jest sporządzona po angielsku, występuje w niej bardzo specjalistyczna terminologia. Nie pozostaje więc nic innego, jak zaufać doradcy finansowemu. Albo sytuacja: dziecko właśnie rozpoczyna naukę w szkole podstawowej. W jego klasie inne dzieci prawdopodobnie będą mówić różnymi językami, zaś tylko kilkoro pochodzących z naszej miejscowości – po polsku. Jednak od pierwszego dnia cała edukacja będzie prowadzona po angielsku, a nauczycielka powita pierwszoklasistów słowami „good morning!”.
Niestety przedstawiona sytuacja dotyczy nie tylko państw postkolonialnej Afryki czy Ameryki Południowej, gdzie językami dominującymi są angielski, francuski czy hiszpański. To także doświadczenie wielu mniejszości żyjących w Europie, które nawet jeśli formalnie mają zagwarantowane szerokie uprawnienia, na poziomie praktyki stykają się z trudną, często wykluczającą rzeczywistością. Na przykład drugi raport Komitetu Ekspertów z 2015 r. dotyczący realizacji postanowień Europejskiej Karty Języków Regionalnych lub Mniejszościowych wskazuje, że również w Polsce sytuacja wielu mniejszości językowych mogłaby być wyraźnie lepsza.
21 lutego obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, a rok 2019 został ogłoszony przez ONZ Rokiem Rdzennych Języków. Kontynuacją tej ostatniej inicjatywy jest przygotowywana obecnie Dekada Języków Rdzennych (2022–2032), której celem ma być wspieranie działań na rzecz zachowania różnorodności językowej świata. W tym kontekście warto zastanowić się nad tym, czym są prawa językowe, jaka jest ich historia, jaką mają współcześnie rolę, a także jak rysuje się ich przyszłość. I wreszcie odpowiedzieć sobie na pytanie – czy prawo do używania własnego języka jest jednym z podstawowych praw człowieka.

Prawa językowe, czyli co i po co?

Niemal połowa z około 7 tys. języków świata jest zagrożona, a zjawisko zanikania różnorodności językowej nabrało alarmującego tempa. Wraz z utratą każdego języka tracimy całe dziedzictwo kulturowe oraz wiedzę zakodowaną w przekazach danej społeczności. Język jest także kluczowym elementem tożsamości. Podstawowe prawa człowieka (takie jak choćby równe traktowanie przed sądem, swoboda wyznawania religii, wygłaszania poglądów, udział w życiu społecznym i kulturalnym czy prawo do edukacji) mogą być w pełni zagwarantowane tylko wtedy, jeśli warunkiem ich przestrzegania nie będzie posługiwanie się obcym językiem. Ponadto dla wielu społeczności kluczowe znaczenie ma prawo do konsultacji oraz aktywny udział w decyzjach, które mają wpływ na ich funkcjonowanie (zob. art. 19 Deklaracji Narodów Zjednoczonych na temat praw ludności rdzennej). Trudno o jego realizację, jeśli nie są zapewnione podstawowe warunki komunikacji.
Prawa językowe mają za zadanie wspierać posługiwanie się językiem ojczystym w możliwie najszerszym zakresie, zarówno przez mniejszości etniczne, narodowe, jak i społeczności rdzenne. Znaczenie wdrożenia ochrony praw językowych jest szczególnie widoczne w obszarze edukacji. UNESCO podaje, że około 40 proc. dzieci na świecie nie ma dostępu do nauczania w języku, którym posługuje się w domu („If you don’t understand, how can you learn? Global education monitoring report: policy paper”; Vol.: 24; 2016). Skutkiem tego stanu rzeczy są gorsze wyniki, wcześniejsze wypadnięcie z systemu edukacji czy obniżone poczucie własnej wartości i sprawczości.
Raport Banku Światowego z 2006 r. (Education for All) wskazuje na przykład afrykańskiego państwa Mali, gdzie nauka prowadzona w rdzennym języku wpłynęła na zwiększenie o jedną trzecią liczby dzieci, które pozytywnie ukończyły szkołę. Podobne wyniki przynoszą też inne badania prowadzone nad tym zagadnieniem w różnych miejscach na świecie. Wniosek jest jeden – edukacja w rdzennym języku jest skuteczniejsza oraz tańsza od prowadzonej w obcym.

Prawo do bycia zrozumianym

Ochrona praw językowych zwiększa także szanse na równouprawnienie oraz poprawę sytuacji kobiet, które często są grupą szczególnie narażoną na dyskryminację. Doskonałą ilustrację stanowi projekt z Indii, w którym zaproszono kobiety wykonujące tradycyjne hafty do rozmów na temat wsparcia i sprzedaży ich produktów. Rozmowy toczyły się w ich własnym języku. Efekt: zwiększenie wśród tej pomijanej grupy społecznej świadomości mechanizmów sprzedaży i promocji, a także negocjacji handlowych. Język zatem stał się bezpośrednim przyczynkiem do poprawy warunków życiowych kobiet i ich rodzin.
Możliwość porozumiewania się np. z lekarzem w języku ojczystym również ma ogromne znaczenie. Zapewnienie zrozumiałego oraz osadzonego w lokalnej kulturze przekazu może nawet uratować życie (UNESCO, „Why Language Matters for the Millennium Development Goals”, 2012). Wreszcie zapewnienie ochrony praw mniejszości językowych sprzyja zapobieganiu konfliktom pomiędzy różnymi grupami, ponieważ tam, gdzie jest przestrzeń na różnorodność oraz pełen zrozumienia dialog, maleje ryzyko eskalacji napięcia.

Od czego się zaczęło?

Początki rozwoju praw językowych jako praw człowieka sięgają samej Deklaracji Praw Człowieka. Gwarantuje ona, że podstawowe prawa przynależą każdemu, niezależnie od jakichkolwiek różnic, w tym dotyczących języka (art. 2). Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 r. przewidywał, że mniejszości powinny mieć swobodę korzystania z własnej kultury, wyznawania religii oraz używania języka. Z perspektywy języków europejskich decydujące znaczenie miało przyjęcie Europejskiej Karty Języków Regionalnych Lub Mniejszościowych z 1992 r. Określa ona obowiązki państw w zakresie wspierania języków, które „są tradycyjnie używane na określonym terytorium państwa przez obywateli tego państwa tworzących grupę mniejszą liczebnie od pozostałej części ludności tego państwa”. Dla zdecydowanej większości języków zagrożonych kluczowa jest Deklaracja Narodów Zjednoczonych na temat praw ludności rdzennej z 2007 r. gwarantująca m.in. prawo do posługiwania się, rozwijania oraz rewitalizacji swoich języków (art. 13), prawo do edukacji (art. 14) czy ochrony dziedzictwa kulturowego (art. 31).

W jakim miejscu jesteśmy?

Większość współczesnych regulacji dotyczących praw językowych przewiduje nie tylko zakaz dyskryminacji, lecz także nakłada na państwa aktywny obowiązek wsparcia społeczności mniejszościowych oraz działania na rzecz utrzymania, a nawet rozwijania różnorodności językowej. Przykładowo Europejska Karta Języków Regionalnych lub Mniejszościowych mówi o „potrzebie podjęcia zdecydowanego działania promującego języki regionalne lub mniejszościowe w celu ich ochrony”, a także o „zapewnianiu odpowiednich form i środków nauczania i uczenia się języków regionalnych lub mniejszościowych na wszystkich stosownych poziomach” czy też o „promowaniu studiów i badań nad językami regionalnymi lub mniejszościowymi na uniwersytetach lub w podobnych instytucjach naukowych” (art. 7). Niestety zbyt często nawet dające solidną podstawę regulacje prawne nie wprowadzają oczekiwanej zmiany na poziomie praktyki. Po pierwsze większość unormowań dotyczących praw językowych formułowana jest w sposób bardzo ogólny, a zwykle regulacje te zawierają również klauzule awaryjne (escape clauses). Pozwalają one każdemu państwu na indywidualną ocenę tego, jaki poziom działań (lub zaniechań) jest w odniesieniu do danej społeczności „stosowny”, „adekwatny” lub „uzasadniony”. Po wtóre bywa tak, że dany język pozostaje nierozpoznany przez system prawny, jak dzieje się to np. z językiem śląskim lub wilamowskim w Polsce. Po trzecie wreszcie, zdarza się, że mimo rozpoznania oraz podjęcia pewnych kroków, są one nieoptymalne lub niewystarczające względem potrzeb.
Odpowiedzią na te wyzwania może być postulowane przez UNESCO w podsumowaniu Roku Rdzennych Języków 2019 wzmocnienie podejścia do praw językowych jako podstawowych praw człowieka. Zawsze trzeba pamiętać, że język jest związany z konkretną osobą, grupą lub społecznością, która się nim posługuje. Miejmy nadzieję, że nadchodząca dekada 2022–2032 pozwoli na wypracowanie szczegółowych mechanizmów w konsultacji z samymi zainteresowanymi.
Zbyt często nawet dające solidną podstawę regulacje prawne nie wprowadzają oczekiwanej zmiany na poziomie praktyki ochrony języka