Wybory zarządzone, żarty się skończyły. Od sprawności kandydatów i ich sztabów zależy, jak szybko ruszą z właściwą kampanią, a ewentualne wpadki będą teraz bolały dwa razy bardziej.
Jak w ogniu walki odnajdzie się główna kontrkandydatka Andrzeja Dudy – Małgorzata Kidawa-Błońska? Dziś to wielka niewiadoma. Nie wiedzą tego ani politycy PO, ani chyba ona sama. W ostatnim czasie kandydatka Koalicji Obywatelskiej (KO) była raczej schowana, ponoć przechodziła intensywne szkolenia z wystąpień medialnych. Widzimy już efekty – jest lepiej, ale wciąż daleko do efektu „wow”. Trema, która już wielokrotnie ją łapała i paraliżowała, wciąż bywa widoczna. To zaskakujące, wziąwszy pod uwagę, że pełniła niegdyś funkcję m.in. rzecznika rządu.
Część polityków KO w nieoficjalnych rozmowach przyznaje, że największą obawą jest pewna nieprzewidywalność Kidawy-Błońskiej. Z jednej strony nie radzi sobie w sytuacjach, w których musi mówić i zachowywać się zgodnie ze sztywnymi wytycznymi współpracowników. Z drugiej strony, gdy ma za dużo swobody, potrafi niebezpiecznie zbliżyć się do rejonów memotwórczych.
Na sejmowych korytarzach sporo mówi się o jej ostatnim live chacie z internautami. Pomysł niezły, ale wykonanie szwankowało. Najbardziej przebiło się przejęzyczenie: „czuję wsparcie kolegów i koleżanek z PiS-u, bo jesteśmy jedną drużyną i chcemy wygrać te wybory”. Współpracownicy Kidawy-Błońskiej bardziej mają jej jednak za złe to, że nie potrafi się precyzyjnie wyrazić nawet w prostych sprawach. Gdy chciała np. skrytykować Jarosława Kaczyńskiego za uprawianie polityki tylko na użytek wewnętrzny, bez oglądania się na relacje międzynarodowe, stwierdziła, że prezesowi „nie zależy na świecie, na Europie, jemu zależy tylko na Polsce”.
Trudno się dziwić, że w tych okolicznościach partia rządząca próbuje tej samej taktyki, która w 2015 r. sprawdziła się w odniesieniu do Bronisława Komorowskiego. Przylepiono mu wtedy łatkę fajtłapy i politycznego obciachu – po prostu „Bronka”. Zdaniem części polityków PO Kidawa-Błońska – o ile nie nastąpi tu jakiś przełom – jest na dobrej drodze do uzyskania podobnej etykietki.
Mimo tego generalnie w Platformie panuje przekonanie, że sytuacja jest dużo lepsza niż w kampanii Komorowskiego. Partia jest zdeterminowana, za sztabem pierwsze trafione decyzje, np. spotkanie Kidawy-Błońskiej z prezydentem Marconem czy wyjazd do Londynu w związku z brexitem, który pozwolił wrócić z narracją o polexicie, co wyjątkowo drażni PiS. To wciąż daje PO nadzieję, że może i Kidawa-Błońska jest niebezpiecznie blisko zostania drugim „Bronkiem”, ale wciąż z horyzontu nie straciła prezydenckiego pałacu. ©℗