Jeżeli sędzia nie widzi niczego niestosownego we fraternizowaniu się z ludźmi władzy politycznej, to potwierdza tylko, że minął się z powołaniem - mówi w rozmowie z DGP dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Informacje o utrzymywaniu bliskich nieformalnych stosunków Julii Przyłębskiej, pełniącej funkcję prezesa Trybunału Konstytucyjnego, z Jarosławem Kaczyńskim czy o spotkaniach z premierem Mateuszem Morawieckim rodzą wątpliwości na gruncie zasad etyki sędziego. Jednak choć Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK przyjęło kodeks etyczny w sierpniu 2017 r., to do tej pory nie został on nigdzie opublikowany. Czy w takim razie można twierdzić, że w ogóle obowiązuje?
Nie ma wątpliwości, że każde prawo, aby obowiązywało, musi być uprzednio odpowiednio ogłoszone. Tak, aby każdy adresat regulacji prawnej miał faktyczną możliwość zapoznania się z nim i dostosowania swoich zachowań do wymagań prawnie ustalonych. Jeśli akt nie jest opublikowany, to ten warunek nie jest spełniony. Nie można oczekiwać od adresata regulacji prawnej, że będzie ją stosować, skoro nie zna jej treści. Zatem akt nieopublikowany nie może obowiązywać, a więc nie może też być stosowany. Jest tak niezależnie od tego, że kodeks etyczny sędziów TK jest uchwalony przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, czyli jako taki pewnie jest znany sędziom. W prawie jednak odróżnia się faktyczną znajomość tekstu prawnego i wynikające z tego następstwa prawne od znajomości aktu prawnego prawidłowo ogłoszonego i wynikających z tego następstw prawnych.
Nawet jeśli nie jest to akt prawa powszechnie obowiązującego, a obowiązek jego publikacji nie wynika wprost z przepisów?
Jeżeli żądamy od adresata, ażeby wykonywał regulacje w tym akcie zawarte, to – niezależnie od tego, czy jest to akt o mocy powszechnego czy wewnętrznego obowiązywania – musimy mu zagwarantować możliwość zapoznania się z tym aktem. Żądanie od adresata, aby przestrzegał regulacji, której nie zna, bo z uwagi na brak publikacji nie mógł się z nią zapoznać, jest nakładaniem obowiązków, które mogą być niemożliwe do wykonania, a przez to jest naruszeniem zasad państwa prawa.
Jeśli przyjmiemy, że kodeks etyczny sędziów TK nie obowiązuje, to czy wobec tego do sędziów sądu konstytucyjnego można stosować zasady etyki obowiązujące sędziów sądów powszechnych?
Nie. Regulacje prawne dotyczące sędziów sądów powszechnych nie mają zastosowania wobec sędziów trybunalskich. Jednak, pomimo iż kodeks etyczny sędziów TK nie obowiązuje, to przecież obowiązuje ustawa o statusie sędziów Trybunału Konstytucyjnego (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1422 – red.). A z jej przepisów bezpośrednio wynika obowiązek godnego zachowania i działania w taki sposób, aby dawać rękojmię zaufania do zawodu sędziego TK, jak i zaufania do samego TK. Bezpośrednio na podstawie art. 24 ustawy sędzia popełnia delikt dyscyplinarny, gdy zachowuje się w sposób mogący podważać zaufanie do jego bezstronności lub niezawisłości. Niezależnie od tego, czy mamy kodeks etyczny, który by te kwestie dookreślał, to z samej ustawy można wywieść obowiązki sędziego. Czy kodeks etyczny jest czy go nie ma, sędzia, jako podmiot wewnętrznie niezawisły, nie powinien mieć problemów z rozpoznaniem, jakie zachowanie jest godne sędziego, a czego nie godzi się robić.
Czy zatem taka fraternizacja z politykami jest przejawem naruszenia godności sędziego TK i podważa zaufanie do jego bezstronności, jakimi powinni się cechować sędziowie konstytucyjni?
Obowiązkiem sędziego jest takie postępowanie, aby jego zachowanie nie budziło żadnych wątpliwości uczestników stosunków prawnych co do bezstronności, co do motywów kierujących jego postępowaniem. Sędzia powinien wiedzieć, bo na to zwraca się uwagę już na zajęciach ze studentami prawa, że standardy wiążące sędziego mają zastosowanie tak w czasie pełnienia urzędu, jak i poza orzekaniem. Nie wystarczy tłumaczenie, że studia prawnicze kończyło się w PRL, kiedy miewały zastosowanie inne standardy czy, że o tym nie było mowy na posiedzeniach Socjalistycznego Związku Studentów Polskich. Zaufanie do sędziego, jako przesłanka główna jego zdolności do orzekania, to jest kanon ugruntowany w doktrynie prawa i niebudzący w niej wątpliwości. Jeśli zastrzeżenia co do bezstronności sędziego pojawiają się, to sędzia w pierwszej kolejności sam powinien dokonać oceny swojego zachowania i wyciągnąć właściwe wnioski, aby nie dawać pretekstu do tego typu podejrzeń. Powinien wiedzieć, bo jest to wiedza powszechnie dostępna, że sąd ma być niezależny względem władzy politycznej. Sam sędzia powinien dostrzec, że dla uczestników stosunków prawnych kolacyjki, fraternizowanie się z ludźmi władzy, z ludźmi służb specjalnych czy inne tego rodzaju spotkania z politykami podważają jego bezstronność, a przez to negatywnie oddziałują na społeczne postrzeganie podejmowanych wyroków. Co więcej, nawet gdyby taka osoba nie miała sobie nic do zarzucenia, nawet gdyby rzeczywiście w czasie takich spotkań prowadziła jedynie rozważania o wyższości „Adagio” z koncertu fortepianowego Griega nad „Lotem trzmiela” Rimskiego-Korsakowa, to liczy się społeczna percepcja takiego postępowania i fakt, że osłabia ono zaufanie do sądu. Nie ma więc znaczenia, czy sędzia TK spotykając się z politykami porusza kwestie polityczne czy nie, skoro swoim zachowaniem naraża na szwank reputację swoją i trybunału. Nie mówimy bowiem o zdarzeniach oficjalnych, gdzie te spotkania są oczywiste i pożądane, ale o spotkaniach, które mogą być odbierane jako zadaniowanie sędziego czy inna forma wywierania na niego wpływu.
A jeśli sędzia nie widzi w takim zachowaniu niczego niestosownego?
Jeżeli sędzia nie widzi niczego niestosownego we fraternizowaniu się z ludźmi władzy politycznej, to potwierdza tylko, że minął się z powołaniem. Jeżeli są zastrzeżenia co do jego bezstronności, wówczas zawiadomienie o możliwości popełnienia przez sędziego trybunału deliktu dyscyplinarnego do prezesa trybunału może złożyć inny sędzia TK lub prezydent na wniosek prokuratora generalnego, po zasięgnięciu opinii pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Z kolei sędziów trybunału do składu orzekającego (również w sprawach dyscyplinarnych – red.) wyznacza w drodze losowania prezes trybunału, a wiedząc, jak w praktyce wygląda wyznaczanie sędziów do rozstrzygania spraw zawisłych przed TK, nie ma pewności, czy maszyna losująca będzie prawidłowo skonfigurowana. Teoretycznie zatem sąd dyscyplinarny może zdecydować o nałożeniu kary, która może polegać na upomnieniu, naganie, obniżeniu wynagrodzenia, do nawet – złożenia z urzędu. Oczywiście, tak wynika z przepisów, natomiast w praktyce może być tak, jak mówił prezydent Peru Óscar Benavides: „Moim przyjaciołom wszystko; moim wrogom prawo”.