Wczoraj działalność rozpoczął pierwszy sąd arbitrażowy online w Polsce. Organizatorzy liczą na rozstrzyganie kilkuset spraw rocznie.
W Polsce działa około 50 trybunałów rozstrzygających spory polubownie. Co roku trafia przed nie od kilkuset do kilku tysięcy spraw. To niewiele, biorąc pod uwagę, że sądy powszechne rozpatrują ich ok. 14 mln rocznie.
– Zdecydowana większość z nich nadaje się do rozpatrzenia przed sądem polubownym. Co do zasady instytucje te mogą zajmować się sporami, które mogą zakończyć się ugodą – wyjaśnia Grzegorz Miś, prezes Polskiego Towarzystwa Arbitrażu. Dodaje, że zaistnienie sądownictwa polubownego w internecie ma szansę zwiększyć jego popularność. Pod koniec I kwartału tego roku sprawy ma zacząć przyjmować elektroniczny sąd – Ultima Ratio. Arbitrami w nim mają być członkowie Stowarzyszenia Notariuszy Rzeczypospolitej Polskiej.
Nowa inicjatywa ma skrócić czas rozstrzygania sporów. Obecnie przed stacjonarnymi trybunałami polubownymi działającymi przy izbach gospodarczych trzeba czekać na wyrok nawet kilka miesięcy (choć to i tak kilka razy krócej niż przed sądem powszechnym). Przez to, że obieg dokumentów w Sądzie Arbitrażowym OAC ma być online’owy, orzekanie w sprawie powinno zająć 3–5 tygodni. Zdalnie – w postaci wideokonferencji – mają się też odbywać rozprawy. Odpadnie więc wymóg stawiania się na nie osobiście. Ułatwi to też ustalenie terminu rozprawy dogodnego dla obu stron.
– Do tego dochodzą krótsze terminy na odpowiedź w sprawie pozwu i pism procesowych. W pierwszym przypadku jest to 10 dni, a przy pismach procesowych, z których każda ze stron może składać po dwa, jest to pięć dni. Arbiter na wydanie wyroku potrzebuje zwykle dwóch–trzech dni. Chyba że sprawa jest bardzo skomplikowana. Może też dojść do zawieszenia postępowanie z powodu konieczności zasięgnięcia opinii biegłego. To jednak nie powinno trwać dłużej niż tydzień lub dwa – wyjaśnia dr Bartosz Ziemblicki, prezes Sądu Arbitrażowego Online OAC w Polsce, pomysłodawca projektu.
– Czas rozstrzygania sporów jest najważniejszy. Zwłaszcza gdy dotyczą one płatności. W transporcie i handlu, czyli branży, w jakiej działamy, są one wydłużone do dwóch miesięcy. Już nieraz się zdarzyło, że nim sprawa trafiła przed sąd i zapadł wyrok, winny nam pieniądze kontrahent przestał istnieć – mówi Dariusz Woźniak z firmy Green Hill.
– Szybkość w uzyskaniu wyroku to niekiedy być albo nie być dla firmy. Dlatego jeśli zdarzy się sytuacja, w której będę musiał oddać sprawę do rozstrzygnięcia, to na pewno skorzystam z arbitrażu w wersji online – zapowiada Grzegorz Kuwik, współtwórca spółki KCFO, zajmującej się doradztwem na rzecz zamożnych klientów. Dodaje, że na popularność tego trybunału powinno się przełożyć to, że nie ma żadnych spraw, za to dysponuje sztabem specjalistów, więc orzeczenia zapadną błyskawicznie.
W jego składzie jest 20 arbitrów z minimum 10-letnim doświadczeniem w sprawach gospodarczych. Wśród nich są także zagraniczni specjaliści, co daje szansę na orzekanie w sporach transgranicznych. Na razie sąd ma się zajmować tylko sporami między przedsiębiorcami. W przyszłości nie wyklucza spraw konsumenckich.
– Popieram rozwój arbitrażu i mediacji. Tylko nie jestem pewien, czy internet jest dobrą platformą. Czy strony, które nie doszły do porozumienia, mając ze sobą bezpośredni kontakt, zawrą ugodę na odległość – zastanawia się Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, przy której działa sąd arbitrażowy.
W opinii części ekspertów odstręczać od drogi online może też obawa firm o bezpieczeństwo udostępnianych danych. Jednak organizatorzy Ultima Ratio uspokajają, że przesyłane dane będą szyfrowane.
Zdaniem Agnieszki Durlik, dyrektor generalnej Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej, nowe rozwiązanie będzie raczej przypominać mediacje, nie arbitraż.
– Przy bardziej skomplikowanych sprawach rozstrzygnięcie bez biegłego może być trudne. Nie wyobrażam też sobie rozwiązywania w ten sposób sporu o wartości kilku milionów złotych. Uważam, że w takiej sytuacji przynajmniej jedna rozprawa z udziałem stron i pełnomocników jest konieczna – dodaje. Podkreśla, że sąd arbitrażowy przy KIG też ma elektroniczny obieg dokumentów.
OAC zapewnia, że jest gotowy rozwiązywać kilkaset sporów rocznie.