Mówi się o nim: człowiek, który wynalazł ludobójstwo. Kiedy w 1933 r. na konferencji w Madrycie jako 33-letni prawnik – Żyd z Grodzieńszczyzny – przedstawiał zręby koncepcji nowej, jeszcze nienazwanej zbrodni międzynarodowej, europejska śmietanka prawnicza przyjęła ją chłodno.
W polskim MSZ, nastawionym na unikanie zadrażnień z coraz otwarciej agresywną Rzeszą, referat Lemkina odebrano niemal jak prowokację. Dopiero w kolejnych latach tragiczny bieg wydarzeń na kontynencie pokazał, że stary język polityki i prawa nie jest w stanie oddać rozmiaru i okrucieństwa niektórych zbrodni.
W 1944 r., już na emigracji w USA, Lemkin wydał swoje przełomowe studium „Rządy państw Osi w okupowanej Europie”, w którym po raz pierwszy posłużył się pojęciem „ludobójstwo” („genocide”) do opisu masowej, zaplanowanej eksterminacji narodu lub grupy etnicznej – zarówno fizycznego unicestwienia, jak i zniszczenia kultury. Będąc doradcą Roberta H. Jacksona, oskarżyciela w procesach norymberskich, postarał się, by nowa terminologia znalazła wyraz w aktach oskarżenia nazistów. W samych wyrokach słowo „genocide” nie padło, gdyż statut Międzynarodowego Trybunału Wojskowego nie przewidywał takiej zbrodni.
Ludzie Niepodległości / Dziennik Gazeta Prawna
Zabiegi Lemkina o uznanie ludobójstwa w prawie międzynarodowym przyniosły efekty w grudniu 1946 r., kiedy Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło Rezolucję 96(1) „The Crime of the Genocide”. Stała się ona impulsem do przyjęcia dwa lata później konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa, której prawnik z Polski był głównym architektem (jej stronami jest dziś 147 państw).
Zobacz, kto jeszcze znalazł się na naszej liście: