Coraz więcej osób domaga się usuwania ich nazwisk z baz stworzonych na podstawie publicznych rejestrów. Choć nowe przepisy unijne rzeczywiście wprowadzają prawo do bycia zapomnianym, to jednak przewidują również ważne wyjątki.
Dane z publicznie dostępnych rejestrów takich jak Krajowy Rejestr Sądowy są wykorzystywane do tworzenia odrębnych baz w ramach ponownego wykorzystania informacji sektora publicznego. Chodzi zarówno o przedsięwzięcia komercyjne, jak i społecznikowskie. Przykładem tych ostatnich może być portal MojePanstwo.pl, który pozwala śledzić powiązania między spółkami, organizacjami czy konkretnymi osobami. Korzystając z jego wyszukiwarki, można np. sprawdzić, w ilu radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa występuje dana osoba lub we władzach jakich stowarzyszeń zasiada. Dodatkowo na stronie internetowej przedstawiana jest w formie graficznej siatka powiązań.
Choć portal ten jest lustrzanym odbiciem informacji zawartych w KRS, to coraz więcej osób domaga się usuwania swoich danych. Co najmniej raz w tygodniu ktoś albo bezpośrednio, albo poprzez kancelarię prawną przesyła taki wniosek. Powód zawsze jest ten sam – nie chce być kojarzony z jakąś działalnością z przeszłości. Rodzi się pytanie, czy ma prawo do bycia zapomnianym?
Pewnej podpowiedzi niebawem powinien udzielić Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, ale będzie ona dotyczyła bezpośrednio rejestrów publicznych. Mieszkaniec Włoch domaga się usunięcia z tamtejszego odpowiednika naszego KRS informacji o tym, że był zarządcą spółki, która zbankrutowała. Jego zdaniem utrudnia mu to dzisiaj prowadzenie działalności gospodarczej. W pierwszej instancji wygrał sprawę – sąd nakazał wykreślenie jego danych i zapłatę odszkodowania. Sąd wyższej instancji nabrał jednak wątpliwości i zadał pytanie prejudycjalne TSUE. Na wyrok przyjdzie jeszcze poczekać, ale we wrześniu swoją opinię wydał rzecznik generalny. A jego zdaniem Włoch nie ma prawa żądać wykreślenia swoich danych.
„Decyzja osób fizycznych o zaangażowaniu się w życie gospodarcze za pośrednictwem spółki handlowej zakłada stały wymóg przejrzystości. Ingerencja w prawo do ochrony danych osobowych zawartych w rejestrach spółek, polegająca na zapewnieniu jawności tych danych bez ograniczeń czasowych dla wszystkich osób, które wnoszą o ujawnienie tych danych, jest uzasadniona nadrzędnym interesem osób trzecich, polegającym na posiadaniu dostępu do danej informacji” – można przeczytać w uzasadnieniu opinii (sprawa C-398/15).
Z drugiej jednak strony w głośnym wyroku dotyczącym Google TSUE uznał, że można żądać od wyszukiwarki usunięcia pewnych informacji (sprawa C-131/12). Prawo do bycia zapomnianym zostało jednoznacznie potwierdzone w nowym unijnym rozporządzeniu o ochronie danych osobowych, które zacznie obowiązywać w 2018 r. Zakłada ono pewne wyjątki, a jeden z nich dotyczy właśnie publicznych rejestrów.
A co z bazami, które są tworzone na podstawie tych rejestrów. Serwis MojePanstwo.pl można przecież porównać do wyszukiwarki internetowej.
– Broniłbym jednak tezy, że również organizacje czy firmy budujące własne bazy w oparciu o publiczne rejestry nie będą musiały usuwać danych na żądanie. Mogą tu bowiem występować nadrzędne wobec prywatności prawnie uzasadnione podstawy przetwarzania danych. Będzie tak np. wtedy, gdy dane pochodzące z rejestru publicznego będą przetwarzane w tym samym celu, dla którego utworzono rejestr, np. w celu zapewnienia pewności obrotu gospodarczego – mówi dr Paweł Litwiński, adwokat w kancelarii Barta Litwiński i ekspert Instytutu Allerhanda.