Nie chcę ani rewolucji, ani zachowania status quo. Jestem orędownikiem ewolucji – deklaruje Ryszard Ostrowski, trzeci z kandydatów na nowego prezesa KRRP.
Nie chcę ani rewolucji, ani zachowania status quo. Jestem orędownikiem ewolucji – deklaruje Ryszard Ostrowski, trzeci z kandydatów na nowego prezesa KRRP.
Niemal na ostatniej prostej ogłosił pan, że zamierza kandydować na stanowisko prezesa KRRP. W samorządzie na szczeblu krajowym nie piastował pan do tej pory żadnych funkcji. Myśli pan, że ma szansę z dwójką tak doświadczonych rywali: byłym prezesem i obecną wiceprezes?
/>
Ocenę szans pozostawiłbym delegatom na zjazd. To oni ostatecznie zdecydują, którego kandydata poprą. Wydaje się, że w środowisku radcowskim nie jestem jednak postacią anonimową. Przez ostatnie dwie kadencje, to jest sześć lat, byłem członkiem Krajowej Rady Radców Prawnych, aktywnie uczestniczyłem w jej działaniach. Prowadziłem też pięć ostatnich krajowych zjazdów. Już drugą kadencję pełnię funkcję dziekana OIRP w Katowicach. Samorządowi poświęciłem łącznie 13 lat i dobrze orientuję się w jego sytuacji.
Szefowanie katowickiej izbie to jednak zupełnie inny kaliber odpowiedzialności.
Proszę pamiętać, że każdy prezes przychodzi z izby. W historii samorządu dwóch prezesów pochodziło z izby najmniejszej w kraju. Katowicka zalicza się do największych, liczy ponad 3 tys. radców i kilkuset aplikantów. Jeżeli dołożymy do tego moje doświadczenie parlamentarne (poseł na Sejm III kadencji – red.) i działalność na rzecz samorządu terytorialnego (przewodniczący sejmiku śląskiego w latach 1998–2002 – red.) to w ogólnym rozrachunku wyjdzie, że kompetencje w kierowaniu zespołami ludzi mam nie mniejsze, aniżeli dwójka moich konkurentów.
Doświadczenie wyniesione z sejmowych ław może okazać się pomocne?
Na pewno w tym czasie nabyłem parę cennych umiejętności. Jestem wprawiony w negocjacjach i dobrze opanowałem trudną sztukę zawierania kompromisu. Są to kompetencje, które podczas konieczności godzenia różnych racji bardzo się przydają. Nie chciałabym jednak, aby samorząd zawodowy angażował się w politykę. Mamy inne zadania.
Jako pan ocenia dokonania KRRP w ostatnich trzech latach?
Nie jestem ani zwolennikiem rewolucji, ani zachowania status quo. Jestem orędownikiem ewolucji. Nie mogę zgodzić się z zarzutami ogłaszanymi w ogólnokrajowych czasopismach, że KRRP przez trzy lata niewiele robiła. To świadczy tylko o nieznajomości rzeczy. Moim zdaniem taka ocena jest dla władz obecnej kadencji krzywdząca. Z drugiej strony zmieniające się realia rodzą nowe wyzwania, i aby im sprostać, potrzebne jest działanie rozumne, wyważone, podejmowane wspólnym wysiłkiem. Koniecznym warunkiem jest porozumienie wewnątrz samorządu. Większy musi być udział dziekanów okręgowych izb przy podejmowaniu decyzji na szczeblu krajowym. Dlatego jestem zwolennikiem członkostwa dziekanów w krajowej radzie i jej prezydium. I dlatego zgłosiłem swoją kandydaturę. Moim zamiarem jest łączyć, a nie dzielić.
Dlaczego zdecydował się pan tak późno wkroczyć na scenę?
Bowiem do końca wierzyłem, że uda się wypracować potrzebny kompromis, że przychodzimy do samorządu dla jego dobra, wyłącznie dobra wspólnego. To jednak nie nastąpiło. A naszego samorządu nie stać na podziały i wewnętrzną walkę.
W którym kierunku pana zdaniem powinien ewoluować samorząd?
Chciałbym podkreślić, że samorząd radcowski to nie jest związek zawodowy. To nie jest organizacja służąca realizacji indywidualnych interesów, jej zadaniem jest budowanie warunków wykonywania zawodu i jego ochrona. Jesteśmy samorządem wpisanym w porządek konstytucyjny państwa, a ustawodawca powierzył nam do wykonania swego rodzaju misję uczestnictwa w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, w edukacji prawnej i nieodpłatnej pomocy dla tych, dla których nasza praca staje się ostatnią nadzieją.
Coraz szersza informatyzacja wielu dziedzin życia powoduje, że my również powinniśmy bardziej otworzyć się na nowe technologie. Niestety, w ostatnich latach nie poświęcano tej kwestii należytej uwagi, chociaż dostrzegam, że część koleżanek i kolegów świetnie sobie z tym radzi. Musimy położyć nacisk na komunikację, wewnątrz samorządu i na zewnątrz. Ważne przy tym, aby przekaz, który od nas wychodzi, był jasny, szybki i jednoznaczny. Nie uciekniemy od tego, cyfryzacja wkracza coraz szerzej na nowe obszary, a przykładem niech będą ostatnie zmiany kodeksu postępowania cywilnego.
Kolejnym wyzwaniem jest liczba młodych radców wchodzących na rynek, z którego nie dobiegają optymistyczne sygnały o wzroście zapotrzebowania na pomoc prawną. Jako samorząd musimy stworzyć im narzędzia, które sprawią, że stawiając pierwsze kroki w zawodzie, nie będą czuli się zagubieni. Muszą czuć nasze wsparcie, naszym zadaniem powinno być nauczenie ich komunikacji ze zmieniającym się światem usług prawnych, czy też pomoc w zakładaniu własnej działalności. Niewątpliwie popularyzacja ubezpieczeń z zakresu pomocy prawnej może zapobiec wielu ludzkim dramatom i otworzyć szeroki dostęp do pomocy prawnej świadczonej przez radców prawnych
Istotne jest również ciągłe podnoszenie poziomu aplikacji, unifikacja procesu szkolenia, otwieranie nowych ścieżek doskonalenia zawodowego. Z drugiej strony nie możemy zapominać o osobach kończących czynne wykonywanie zawodu, przecież z nowymi dla siebie wyzwaniami nie mogą zostać sami. Czeka nas ogromna praca, w coraz szybciej zmieniającej się rzeczywistości musimy się odnaleźć i zaznaczyć swoją obecność. Osiągnąć to możemy tylko działając wspólnie. Możemy różnić się w szczegółach, jednak z podstawowymi celami działania samorządu powinniśmy się utożsamiać wszyscy. Dlatego postanowiłem oddać się do dyspozycji delegatów na najbliższym zjeździe.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama