Zwiększa się liczba spraw, w których prokuratorzy stawiają zarzuty sprawcom przestępstw motywowanych nienawiścią do osób o innym kolorze skóry lub wyznaniu – wynika z najnowszych danych Prokuratury Krajowej. Ale nowej fali rasizmu i ksenofobii jej zdaniem nie ma.

W reakcji na wiele nagłośnionych ostatnio przypadków agresji, której ofiarą padli obcokrajowy, posłowie sejmowej komisji do spraw administracji i spraw wewnętrznych spierali się w ubiegłym tygodniu o tym, czy Polska staje się ostatnio szczególnie niebezpiecznym krajem dla mniejszości etnicznych i rasowych.

– W ostatnich miesiącach doszło do bardzo wielu takich przestępstw, lecz w przeciwieństwie do lat ubiegłych żaden z tych aktów nie spotkał się z potępieniem ze strony polityków – powiedział na posiedzeniu komisji Marek Wójcik, były wiceminister spraw administracji i cyfryzacji.

Jednak jak pokazują statystyki Prokuratury Krajowej, liczba spraw dotyczących przestępstw z nienawiści utrzymuje się na podobnym poziomie: w pierwszym półroczu 2016 r. prowadzono 863 postępowania w tym zakresie (z czego 566 to sprawy nowe), zaś w tym samym okresie ubiegłego roku – 848.

– Praktycznie wyeliminowano przypadki niezasadnego umarzania albo odmowy wszczęcia postępowania przygotowawczego z powodu znikomej społecznej szkodliwości takich czynów – tłumaczyła na posiedzeniu sejmowej komisji zastępca prokuratora krajowego Agata Gałuszka-Górska. – Częściej stosowano za to środki zapobiegawcze, m.in. tymczasowe aresztowania – dodała. W ostatnim półroczu wzrosła także liczba postępowań, w których doszło do postawienia zarzutów podejrzanym (ze 180 do 224). – Myślę, że jest to efekt nacisków położonych w prokuraturze na walkę z tego rodzaju przestępczością – twierdzi dr Dorota Pudzianowska, ekspertka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

W jej ocenie nie oznacza to jednak, że w Polsce spada liczba przestępstw z nienawiści rasowej i religijnej. – Dane policji za 2015 r. jednoznacznie wskazują, że przypadki użycia przemocy zwłaszcza wobec Arabów i muzułmanów, systematycznie rosną, co z pewnością ma związek z kryzysem uchodźczym – podkreśla dr Pudzianowska.

Emilia Świętochowska