W poniedziałek w całym kraju odbywają się protesty kobiet wobec zaostrzenia przepisów dotyczących przerywania ciąży - obywatelski projekt ustawy przewidującej m.in. całkowity zakaz aborcji i kary dla kobiet, które jej się poddały, został skierowany do prac w komisji podczas poprzedniego posiedzenia Sejmu. Akcja - obywająca się pod hasłami "strajk kobiet", "czarny poniedziałek" - miała swój początek w internecie; jej uczestniczki miały nie przyjść do pracy lub nie wykonywać swoich codziennych obowiązków; organizatorzy zachęcali, by poparcie dla akcji wyrazić czarnym strojem.
W związku z tym protestem przedstawicielki Konfederacji Kobiet Rzeczpospolitej Polskiej zachęcały w poniedziałek do wzięcia udziału w akcji "Kobiety za życiem". Jak podkreślały, większość Polek jest przeciwna aborcji, co pokazuje m.in. liczba kobiet podpisanych pod projektem zaostrzającym przepisy dotyczące przerywania ciąży.
"Jechałam dzisiaj do państwa i specjalnie przez okno autobusu sprawdzałam, czy ten krajobraz będzie czarny, czy kolorowy. I tym, co daje nadzieję, tym, co pokazało mi, że głos +czarnego protestu+ nie jest głosem wszystkich kobiet, było to, że wiele kobiet nie uległo presji, ubrało się kolorowo" - mówiła uczestnicząca w konferencji Małgorzata Terlikowska. Podkreśliła, że ona sama odcina się od całej dyskusji, od "czarnego protestu" z bardzo wielu powodów. "Po pierwsze dlatego, że uważam, że każde ludzkie życie powinno być chronione, ale także dlatego, że nie zgadzam się na język, którego tamta strona używa, żeby o człowieku na najwcześniejszym stopniu rozwoju rozmawiać w sposób wulgarny, uwłaczający jego godności" - dodała.
Zaznaczyła, że "paranoją i absurdem, jest to, iż dzisiaj zastanawiamy się, czy zabijać jakichś ludzi, czy nie zabijać". "Dzisiaj powinniśmy się zastanowić, co zrobić, żeby tych ludzi uchronić, by pokazać, że aborcja nie jest żadnym rozwiązaniem" - podkreśliła.
Także inne uczestniczki briefingu mówiły, że najważniejsze jest wsparcie kobiet, matek, które znalazły się sytuacji wyboru, czyli np. zastanawiają się, czy urodzić dziecko z gwałtu lub obciążone poważnymi wadami genetycznymi. Jak podkreślały, wszystkie kobiety chcą żyć w świecie wolnym od aborcji, która jest piekłem dla nich i dla dzieci, a "państwo powinno oferować pomoc, a nie śmierć".
Małgorzata Owczarska z Konfederacji Kobiet RP podkreśliła, że w krytykowanym m.in. przez środowiska kobiece i lekarzy projekcie zaostrzającym przepisy aborcyjne jest zapis zobowiązujący władze centralne i samorządowe do zapewnienie pomocy m.in. rodzinom wychowującym niepełnosprawne dzieci. Dodała, że obecnie są przygotowywane projekty zmian w ustawach i rozporządzenia dotyczące np. opieki hospicyjnej, pomocy psychologicznej dla kobiet, systemu zasiłkowego oraz dostępności rehabilitacji.
"W tej chwili, żeby dostać zasiłek, trzeba zrezygnować z pracy zawodowej, czyli de facto rodzina staje w sytuacji, że i tak będzie musiała egzystować na granicy ubóstwa, bo wiadomo, że opieka nad dzieckiem chorym wymaga dużo nakładów finansowych. Uważam, że to jest niesprawiedliwe, że potrzebny jest lepszy system zasiłkowania, ale prace nad tym muszą zostać wykonane przede wszystkim w odpowiednich ministerstwach" - dodała. Owczarska poinformowała także, że przygotowywane są rozwiązania mające na celu usprawnienie adopcji dzieci - zgodnie z nimi procedura mogłaby się zacząć miesiąc przed narodzeniem i zakończyć miesiąc po.
Inna z uczestniczek konferencji Małgorzata Borkowska dodała, że proponowane w projekcie "Stop Aborcji" zmiany prawne mają w stosunku do kobiet pełnić funkcję pedagogiczną i przypominać im, że "nie powinny decydować pod wpływem lęku". Jak zaznaczyła, kobieta ma prawo się bać, że "nie da rady pokochać dziecka z gwałtu czy chorego, ale pod wpływem lęku decyduje się źle".