Zgodnie z zapowiedzianym w piątek przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę projektem zmiany osobie, której dług alimentacyjny przekroczy sumę trzech należnych świadczeń okresowych - najczęściej miesięcznych - będzie groziła grzywna, kara ograniczenia wolności lub kara do roku pozbawienia wolności.
Do dwóch lat więzienia będzie groziło osobie, która nie płacąc alimentów naraża osobę najbliższą na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Według założeń resortu sprawiedliwości, wobec niepłacących alimentów, będzie mogła być wprowadzona kara "domowego pozbawienia wolności". Chodzi o elektroniczny dozór skazanych.
Iwona Janeczek ze stowarzyszenia "Dla Naszych Dzieci" pozytywnie oceniła proponowane rozwiązania, zgodnie z którymi dłużnicy alimentacyjni będą mieli możliwość uniknięcia kary, jeśli dobrowolnie wyrównają zaległości przed wszczęciem wobec nich postępowania. "Jeśli ktoś wpłaci te pieniądze, to super. Wystraszył się i zapłacił. To wszystko jest dla dobra dziecka" - mówiła.
Janeczek dobrze oceniła propozycje ministerstwa, aby wobec dłużników stosować karę dozoru elektronicznego. "Z punktu widzenia mam i dzieci nie jest wskazane, aby ich ojcowie szli do więzienia. To jest stygmatyzacja tych dzieci. To jest psychicznie dla dziecka niedobre" - powiedziała.
W jej opinii, wyższa kara dla osób, które nie płacąc alimentów narażają osobę najbliższą na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych nie poprawi sytuacji dzieci. "Teraz wystarczy, że dłużnik wpłaci 10 zł i już nie ma problemu. Bo on ma dobrą wolę, on chce coś zrobić. Lobby sprawców jest silniejsze niż lobby ofiar. Teoretycznie matki mają mnóstwo narzędzi, aby odzyskać alimenty. Ale tak naprawdę to jest tylko teoria. Szczególnie, jeśli ktoś pracuje na czarno" - wyjaśniała Janeczek.
Podkreśliła, że w Polsce problem niepłacenia alimentów jest ogromny. "Nie alimentacja jest największym przejawem przemocy ekonomicznej wobec dzieci i wobec matki. Bo jeśli nie ma zabezpieczenia finansowego, to jest jej ciężko. To jest problem ogólnospołeczny, o którym się nie mówi. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak matki borykają się z tym problemem i nie przyznają się do tego. Kobieta pójdzie do pracy, zrobi dwa etaty, sama nie zje, będzie o chlebie i wodzie, ale dziecku da. A tatuś ma to gdzieś" - powiedziała.
Mec. Krzysztof Wąsowski powiedział PAP, że cieszy go inicjatywa zmierzająca do skutecznego ściągania alimentów. "To na pewno szczytny cel" - ocenił.
Zaznaczył zarazem, że trzeba zastanowić się, czy proponowany przepis nie dotknie tych, którzy mają np. problem ze znalezieniem pracy. "Rozumiem intencje pana ministra, ale wszystko zależy od tego, jakie będzie ostateczne brzmienie przepisu" - dodał. Adwokat z uznaniem przyjął propozycję MS, by skazani nie szli do więzienia, ale podlegali karze w ramach dozoru elektronicznego.
Jednocześnie Wąsowski ocenił, że sprawa zaległości w płaceniu alimentów wymagałaby systemowego rozwiązania, bo "samo prawo karne nie wystarczy". "Wielu ojców uważa, że ma zbyt wysoko zasądzone alimenty" - podkreślił.
Według innego adwokata, mec. Jerzego Naumana propozycja wpisuje się w ogólną tendencję obecnego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości "głębszej penalizacji różnych dziedzin życia". Dodał, że likwidacja znamienia "uporczywości" przestępstwa niepłacenia alimentów nie pozwoli sądom na różnicowanie odpowiedzialności w zależności od różnych przypadków występujących w życiu, które nie są jednoznaczne pod względem zamiaru. "To działanie obliczone wyłącznie na efekt propagandowy, bo wiadomo, że uchylanie się od płacenia alimentów jest nie do przyjęcia" - ocenił całą propozycję.
Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Sprawiedliwości dłużnicy alimentacyjni będą mieli możliwość uniknięcia kary, jeśli dobrowolnie wyrównają zaległości przed wszczęciem wobec nich postępowania.
Według obecnego zapisu Kodeksu karnego, „kto uporczywie uchyla się od wykonania ciążącego na nim z mocy ustawy lub orzeczenia sądowego obowiązku opieki przez niełożenie na utrzymanie osoby najbliższej lub innej osoby i przez to naraża ją na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch".
Projekt trafił do konsultacji międzyresortowych. Według MS niewykluczone, że zostanie uchwalony jeszcze przed końcem tego roku.