Sędzia napisała zażalenie na uchwałę zezwalającą na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej jej męża, też sędziego. I sama stanęła przed sądem dyscyplinarnym.

Sprawa dotyczyła sędzi sądu rejonowego i poniekąd jej męża, też sędziego. W jego sprawie zapadła uchwałę sądu dyscyplinarnego zezwalająca na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. I tak żona napisała zażalenie na tę uchwałę. Jego treść zawierała jednak sformułowania, których nie powinien używać sędzia. W konsekwencji sędzia została uznana przez sąd dyscyplinarny za winną popełnienia przewinienia dyscyplinarnego stanowiącego uchybienie godności urzędu sędziego. Sąd dyscyplinarny wskazał m.in., że treść pisma sporządzonego przez sędzię okazywała lekceważenie, a chwilami wręcz pogardę dla innych osób. Pismo zawierało obraźliwe określenia osób, które miały związek bezpośredni ze sprawą dyscyplinarną męża sędzi, ale także osób współpracujących z obwinioną sędzią, a nawet osób całkiem jej obcych. Za to została ukarana upomnieniem.

Bzdurne zarzuty

Wyrok, na niekorzyść sędzi zaskarżył minister sprawiedliwości. Domagał się surowszej kary. Wniósł o wymierzenie sędzi kary nagany. Pismo do sądu odwoławczego skierowała też obwiniona sędzia. Podjęła w nim niezwiązany z jej sprawą wątek sprawy jednego z adwokatów, wobec którego prokurator kierował, jak zaznaczyła, „bzdurne” zarzuty i który uzyskał z powodu niesłusznego pozbawienia wolności wysokie zadośćuczynienie oraz zakomunikowała, że „po zakończeniu sprawy mojego męża wystąpimy o zadośćuczynienie za kierowanie nieprawdziwych zarzutów (...)”. Wreszcie zapewniła, że „nie zrobiliśmy nic takiego, co uzasadniałoby takie traktowanie nas”.

Niepokojące cechy

Sąd Najwyższy zmienił wyrok i wymierzył sędzi karę nagany. Uznał, że rację miał minister, że kara dyscyplinarna wymierzona obwinionej sędzi przez sąd I instancji jest rażąco łagodna. W szczególności zwrócił uwagę, że sąd zupełnie pominął wagę przewinienia, a także jego szkodliwość społeczną i korporacyjną. Wskazał, że sąd I instancji ustalił, że w przedmiotowym piśmie obwiniona utrzymywała m.in., że kiedyś została zmuszona do podpisania postanowienia sporządzonego za nią przez przełożonego, który nie orzekał w sprawie, jak też że sugerowała, iż sąd dyscyplinarny wydawał orzeczenia „z góry umówione” z zastępcą rzecznika dyscyplinarnego. Uznała sprawę jej męża za „żenującą”. Minister trafnie więc zauważył, że takie ujęcie zachowania sędzi upoważniało do oceniania go nawet w kategoriach naruszenia norm prawnokarnych, w konsekwencji nakazywało uznanie deliktu dyscyplinarnego za poważny i zastosowanie adekwatnej do tego kary. Tymczasem, rozważając zagadnienie wymiaru kary, sąd dyscyplinarny za jedyną okoliczność obciążającą uznał fakt, iż sędzia była już raz ukarana upomnieniem za oczywistą i rażącą obrazę prawa, jak też, że sąd okręgowy wytknął jej uchybienie. Nierozważenie zatem czy popełnienie przez sędziego kolejnego przewinienia dyscyplinarnego po upływie niewiele ponad roku od ukarania za takie przewinienie, jest nieprawidłowe, zdaniem SN. SN uznał, że sędzia była świadoma treści pisma, które formułuje, jego adresata oraz że powinna zdawać sobie sprawę z możliwości negatywnego odbioru niewłaściwie sformułowanego zażalenia. Wobec uznania przez sąd za łagodzącą okoliczność, że obwiniona sporządzając zażalenie występowała na rzecz osoby szczególnie jej bliskiej, należy wskazać, iż w odwołaniu trafnie zauważono, że obwiniona, zdając sobie sprawę ze swojego stanu emocjonalnego, powinna rozważyć celowość wstąpienia do postępowania, a jeżeli to uczyniła, to jako doświadczony sędzia musiała mieć świadomość obowiązujących w tym postępowaniu zasad, reguł i ograniczeń w formułowaniu zarzutów. Jest też faktem, że nie chodziło w tym wypadku o zachowanie spontaniczne, ale zachowanie podjęte mimo sposobności do namysłu i rozważenia wszystkich aspektów planowanego działania.

Całokształt zachowania sędzi świadczy - zdaniem SN - o bardzo niepokojącej w przypadku osoby pełniącej ten urząd skłonności do nieprzyjmowania do wiadomości nawet rzeczowych argumentów, do postrzeganie siebie (także małżonka) jako ofiary prześladowania w stosunkach służbowych, łatwości formułowania zarzutów wobec innych osób, o ile nie spełniają oczekiwań zainteresowanej, w tym wysuwania wobec innych sędziów zarzutów nierzetelnego pełnienia obowiązków, wreszcie o niezdolności do prawidłowego postrzegania własnego zachowania. W tym kontekście słusznie minister podniósł, że na skutek zachowania obwinionej ucierpiał zarówno wizerunek zaatakowanych w zażaleniu sędziów, jak też szerzej – autorytet wymiaru sprawiedliwości, poprzez podważenie zaufania do sądów jako organów obiektywnie i bezstronnie wymierzających sprawiedliwość.

Wyrok Sądu Najwyższego z 20 czerwca 2016 r., sygn. akt SNO 22/16