Profesor Bogusław Banaszak, nowy przedstawiciel Polski w Komisji Weneckiej, stał się w ostatnim czasie dyżurnym ekspertem Prawa i Sprawiedliwości od obalania wątpliwości prawnych.
Jego opinie dały partii Jarosława Kaczyńskiego potężny oręż w walce o Trybunał Konstytucyjny. To właśnie prof. Banaszak był autorem jednej z ekspertyz, która rozstrzygała, że bez złożenia ślubowania przed prezydentem sędziowie TK wybrani przez koalicję PO-PSL nie mają prawa orzekać. Wylansował też zasadę autonomii parlamentarnej, podnosząc ją do rangi naczelnej normy konstytucyjnej, której naruszenie spowodowało, że wybór sędziów trybunału należało uznać za wadliwy. W marcu znowu dostarczył rządowi PiS amunicji w postaci ekspertyzy stwierdzającej, że TK powinien orzekać o konstytucyjności tzw. ustawy naprawczej na podstawie niej samej. Politycy partii rządzącej mogli wyciągnąć z tego wniosek, że wyrok trybunału z 9 marca powinno się traktować jak komunikat bez żadnej mocy wiążącej. Akademicy krytycznie nastawieni do prawniczej argumentacji Banaszaka złośliwie podsumowali, że jego nazwisko służy dziś władzy do nadawania kontrowersyjnym posunięciom politycznym pozorów legalności.
W wąskim kręgu profesorów prawa sympatyzujących z PiS Bogusław Banaszak znalazł się na dobre 10 lat temu, gdy po wygranych przez tę partię wyborach parlamentarnych został przewodniczącym Rady Legislacyjnej przy premierze (pozostał nim do 2010 r.). Pełnił również funkcję doradcy rzecznika praw obywatelskich Jana Kochanowskiego. W tym okresie dał się poznać jako społeczny konserwatysta, o czym świadczy np. jego ostra krytyka projektu ustawy o równym traktowaniu, a także negatywna opinia na temat przystąpienia Polski do unijnej Karty Praw Podstawowych. Kierowana przez niego rada w obu przypadkach stwierdziła m.in., że projekty zawierają wiele nieprecyzyjnych pojęć i w proponowanym kształcie ich uchwalanie jest zbędne.
Ale choć dziś prof. Banaszak jednoznacznie kojarzony jest z obozem rządzącym, to ekspertyzy prawne obficie zamawiano u niego także, gdy przy władzy były Platforma Obywatelska i SLD. W 2005 r., kiedy PO i PiS szykowały się do objęcia rządów koalicyjnych, Jan Rokita (wówczas pretendent do funkcji premiera) przedstawił projekt zmian w konstytucji, którego Banaszak był jednym z autorów. Wraz z nim w pracach nad nowelą uczestniczył także... prezes TK Andrzej Rzepliński. Zresztą to także posłowie PO wysunęli kandydaturę prof. Banaszaka na sędziego TK w 2010 r.. W rozmowie z DGP zaprzeczał wtedy, że jest konserwatystą, określając się mianem „człowieka środka”.
Z ubiegania się o urząd sędziego trybunału ostatecznie musiał zrezygnować po tym, jak prezydium partii wycofało swoje poparcie dla niego. Była to konsekwencja upublicznienia informacji, że profesor ma proces o plagiat. Doktor Alina Kilian, autorka „Słownika języka prawniczego i ekonomicznego”, zarzuciła Banaszakowi, że fragmenty „Słownika prawa i gospodarki”, którego był on redaktorem, zawierały wiele identycznych haseł, co jej wydana wcześniej publikacja. W listopadzie 2015 r. warszawski sąd okręgowy nakazał profesorowi zapłacić 25 tys. zł za naruszenie praw autorskich (Banaszak i wydawnictwo odwołali się od wyroku).
Przez większość swojej kariery akademickiej był związany z Uniwersytetem Wrocławskim. W 1983 r. obronił tam na wydziale prawa doktorat zatytułowany „Cechy ustrojowe państw socjalistycznych w Azji”, odzwierciedlający jego ówczesne zainteresowania naukowe. Z czasem przesunęły się one w kierunku problematyki ochrony praw i wolności jednostki oraz sądownictwa konstytucyjnego (tym zagadnieniom była poświęcona jego rozprawa habilitacyjna). Na wrocławskiej uczelni przez kilkanaście lat był kierownikiem Katedry Prawa Konstytucyjnego. Ku zdziwieniu pracowników wydziału dwa lata temu zdecydował się odejść i objąć funkcję dziekana nowo utworzonego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Zielonogórskiego. – Wyraźnie tęsknił do zaszczytów, chciał być doceniony kierowniczym stanowiskiem. A we Wrocławiu nie miał szans na funkcję dziekana – mówi jeden z jego byłych kolegów z Uniwersytetu Wrocławskiego. Opinie Banaszaka jednoznacznie afirmujące politykę PiS wobec trybunału nasz rozmówca także tłumaczy głównie pragnieniem honorów i poklasku. W tym zaś partia rządząca profesora nie zawiodła. W dowodzie uznania MSZ wybrało go na nowego członka Komisji Weneckiej z ramienia Polski, a od marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego otrzymał zaproszenie do zespołu ekspertów, którzy mają wypracować propozycje rozwiązania konfliktu związanego z TK.
O zamiłowaniu profesora do laurów świadczy też jego bogata kolekcja doktoratów honoris causa skrzętnie wymieniana w każdej notce biograficznej – Banaszak ma dwa tytuły od uniwersytetów rumuńskich (w Alba Julii i Pitesti ), Uniwersytetu w Peczu na Węgrzech oraz Kijowskiego Uniwersytetu Prawa.