Chodzi o przygotowany przez resort rozwoju projekt noweli Prawa zamówień publicznych, która ma zaimplementować do polskiego prawa unijne dyrektywy, co powinno nastąpić do 18 kwietnia tego roku. Prace nad nowymi przepisami nadal jednak trwają - w tej chwili zajmuje się nim specjalna sejmowa podkomisja Komisji Gospodarki i Rozwoju.
"Projekt, który wyszedł z rządu jest bardzo dobry i chcielibyśmy, żeby został utrzymany. Zakłada on dwa zapisy, na których nam bardzo zależy, czyli rezygnację z kryterium ceny, co oznacza uwzględnienie kryteriów społecznych, środowiskowych, zatrudnienia osób niepełnosprawnych, kwestii BHP już przy formułowaniu tego zamówienia oraz wprowadzenia obligatoryjnych umów o pracę, co może poprawić los tysięcy pracowników zarówno w sektorze publicznym, ale też stać się ważnym bodźcem do zmiany dla sektora prywatnego" - mówił podczas spotkania z dziennikarzami Bogumił Kolmasiak z Fundacji Akcja Demokracja, która zbierała podpisy pod apelem domagającym się obligatoryjnych umów o pracę przy zamówieniach publicznych w sytuacji, gdy spełnione są kryteria kodeksowe.
"Jeżeli te zapisy nie zostaną przyjęte, to znaczy, że ktoś w parlamencie je zepsuł" - wtórował mu Piotr Szumlewicz z OPZZ. Według Szumlewicza pojawiły się sygnały, że podczas prac parlamentarnych zapis dotyczący obligatoryjnych umów o pracę może zostać "rozmiękczony". Tymczasem - jak podkreślali Szumlewicz i Kolmasiak - dotychczasowe przepisy przewidujące promowanie umów o pracę okazały się niewystarczające. Powoływali się przy tym na dane wskazujące, że nadal w 85 proc. zamówień, decydującym kryterium była najniższa cena.
"W wielu zamówieniach cały czas przewiduje się umowy śmieciowe, co nas bardzo boli i bulwersuje, tak było np. niedawno w Ministerstwie Kultury. Sytuacja cały czas na rynku pracy jest nieciekawa" - mówił Szumlewicz. Jak podkreślał, zmiana w zamówieniach publicznych, na które przeznacza się rocznie około 150 mld zł, zrewolucjonizowałaby cały rynek pracy. Zaapelował też do posłów, by nie zmieniali projektu, który związkowcy wypracowali wspólnie z pracodawcami w ramach Rady Dialogu Społecznego.
Jednak, jak powiedział PAP wiceprzewodniczący Komisji Gospodarki i Rozwoju Maks Kraczkowski z PiS, decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. "Jest poważna dyskusja, na ile możemy być elastyczni" - zaznaczył Kraczkowski.
Także przewodnicząca specjalnej podkomisji pracującej nad nowelą Pzp Maria Janyska z PO powiedziała, że Platforma nie wypracowała jeszcze ostatecznego stanowiska w tej sprawie. Jednak zdaniem Janyskiej obecne przepisy promują zatrudnianie na etat, a rządowy projekt może iść za daleko, jeśli chodzi o obligatoryjność umów o pracę i zostawia za mało miejsca na "elastyczne" podejście.
"Trzeba podejść do tego w zrównoważony sposób, by nie działać na szkodę wykonawców" - powiedziała PAP Janyska.
Następne posiedzenie podkomisji zostało zaplanowane na środę.